Aż 225 kilometrów mieli do pokonani kolarze na 7., królewskim etapie 80. Tour de Suisse, a rywalizacje kończyli 12 kilometrową wspinaczką pod Rettenbach. Tam też rozegrała się walka o zwycięstwo etapowe i koszulkę lidera, a na ostatnich kilometrach wspinaczki już tylko nieliczna, kilkunastoosobowa grupka liczyła się w tej rozgrywce. Aktywnie jechali zarówno kolarze Team Sky, dyktując tempo dla swojego lidera, Gerainta Thomasa, jak i zawodnicy CCC Sprandi Polkowice. Dwójka Pomarańczowych – Victor de la Parte i Jan Hirt do samego końca trzymała się w czołowej grupie, walcząc o miejsca w pierwszej dziesiątce.
Zwycięski atak przypuścił Tejay Van Garderen (BMC Racing Team), odjeżdżając rywalom na niespełna 5 kilometrów przed metą. Amerykanin szybko zyskał półminutową przewagę, której potem nie byli w stanie zniwelować ani Warren Barguil (Giant-Alpecin), walczący o koszulkę lidera, ani Miguel Angel Lopez (Astana), czy Jarlinson Pantano (IAM Cycling), atakujący razem z Francuzem. Van Garderen na metę przyjechał z bezpieczną przewagą, 16 sekund nad Lopezem i Barguilem, który wobec wycofania się z wyścigu Pierra Latour (Ag2R La Mondiale), objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Na 9. i 10. miejscu przyjechali odpowiednio de la Parte i Hirt, kontynuując dobrą passę ekipy CCC Sprandi Polkowice po wczorajszym 3. miejscu Macieja Paterskiego. Pomarańczowi na dzisiejszym etapie jako jedyni mieli dwóch kolarzy w pierwszej dziesiątce.
Bardzo dobrze pojechał też Paweł Cieślik (VERVA Activejet), który zajął 17. miejsce, tracąc do zwycięzcy 2.53.