GdI: Triumf Wellensa, Majka 9.

Wellens samotnie zakończył akcję, którą wraz z kolegą z ekipy, Pimem Ligthartem, zapoczątkował na 70 kilometrów przed metą. Po ataku na ostatnim podjeździe Belg jako jedyny z uciekinierów zdołał utrzymać się przed pogonią grupy faworytów i odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w Wielkim Tourze. Za jego plecami na metę wjechali Jakob Fuglsang (Astana) i Ilnur Zakarin (Katiusza) oraz lider wyścigu, Tom Dumoulin (Giant-Alpecin), który obronił maglia rosa. Na 9. miejscu finiszował aktywny na ostatnich 400 metrach Majka, który awansował na 12. miejsce w klasyfikacji generalnej.

6. etap z Ponte do Roccaraso był pierwszym górskim testem w tegorocznym wyścigu i zapowiadał też pierwszą bitwę faworytów. Jednak początek, tradycyjnie już, należał do uciekinierów, a jednym z kolarzy, którzy próbowali akcji po starcie był Przemysław Niemiec (Lampre-Merida). Atak Polaka nie powiódł się i dopiero kilkadziesiąt kilometrów dalej akcja trójki kolarzy przyniosła efekt w postaci większej przewagi, choć i oni zostali ostatecznie doścignięci przez kontratakujących na 70 kilometrów przed metą dwójkę kolarzy Lotto Soudal – Wellensa i Pima Ligtharta oraz Laurenta Didier (Trek-Segafredo). Dopiero ta grupka osiągnęła ponad 7 minut przewagi nad peletonem i z dużym zapasem rozpoczęła ostatnie 18 kilometrów etapu – wspinaczkę na metę pod Roccaraso.

Już trzy kilometry po rozpoczęciu podjazdu Wellens zostawił swoich rywali i samotnie ruszył do mety. Belg miał jeszcze 4 minuty przewagi nad peletonem i choć w grupie zasadniczej tempo wzrosło i faworyci byli coraz czujniejsi, to jednak utrzymywał dystans i na 4 kilometry przed metą wydawał się być głównym kandydatem do zwycięstwa. Gdy Wellens pewnie pokonywał pozostałe do mety kilometry, za jego plecami ożywili się faworyci – jako pierwszy zaatakował Vincenzo Nibali (Astana), a chwilę potem jego atak poprawił lider wyścigu, Tom Dumoulin (Giant-Alpecin). Zaskakujący atak kolarza Giant-Alpecin nie zmylił Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale) i Ilnura Zakarina (Katiusza), którzy ruszyli za Holendrem. Grupa faworytów jechała kilkanaście sekund dalej i dopiero na 400 metrów przed metą ożywił się Majka, rozrywając grupę, choć akcja Polaka nie przyniosła większych zmian i na mecie kolarze finiszowali w sekundowych odstępach.