Vuelta po 7. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 7. etapie Vuelta a Espana

Drukuj
Chris Froome (Team Sky), jeden z faworytów wyścigu, traci kontakt z czołówką Sirotti

Zwycięstwo etapowe Berta-Jana Lindemana (LottoNL-Jumbo) i ataki faworytów w końcówce mogli podziwiać kibice na 7. etapie hiszpańskiej Vuelty. Polskich miłośników kolarstwa powinna cieszyć coraz lepsza postawa Rafała Majki (Tinkoff-Saxo).

Z bardzo dobrej strony pokazał się Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), którego forma z dnia na dzień jest coraz lepsza i Polak codziennie awansuje w klasyfikacji generalnej. Na podjeździe pod alto de Capileira Majka atakował w samej końcówce, zrywając rywali z koła, i choć tuż przed metą został doścignięty, to jednak pokazał, że w tegorocznym wyścigu nie tylko będzie kontrolował poczynania rywali, ale i sam atakował. „To był dobry dzień i myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę. Cała drużyna pracowała bardzo mocno, żeby utrzymać mnie w czołówce i byłem bardzo dobrze ustawiony tuż przed ostatnim podjazdem” – mówił Polak, jeden z faworytów wyścigu, „Movistar bardzo mocno ciągnął na podjeździe, ale Jesper Hansen też świetnie pracował na czele grupy. Mój atak był trochę zbyt późny, by myśleć o dojściu do czołówki, ale udało mi się ukończyć etap razem z innymi faworytami” – powiedział Majka, który po etapie awansował na 13. miejsce w klasyfikacji generalnej i traci teraz 1.29 do lidera wyścigu, Johana Estebana Chavesa (Orica GreenEdge).

Gdy Majka atakował na drugim końcu grupy znajdowali się dwaj inni faworyci wyścigu – Tejay Van Garderen (BMC Racing Team) i Chris Froome (Team Sky), którzy na kilka kilometrów przed szczytem stracili kontakt z czołówką i ponieśli straty na etapie. Froome, rozmawiając z dziennikarzami, przyznał, że to nie temperatura pokonała go na dzisiejszym etapie, ale pusty bak. „Nie miałem mocy, moje nogi były jak z waty” – mówił zwycięzca Tour de France, który stracił 1.22 do Lindemana.

Kolarz LottoNL-Jumbo, który odniósł największe zwycięstwo w karierze, przyznał, że niekoniecznie był najmocniejszym kolarzem w stawce. „Trzeba być sprytnym. To też jest kolarstwo, nie zawsze najmocniejszy kolarz wygrywa” – przyznał Lindeman, „ale miałem też ogromne wsparcie z wozu technicznego. Czułem się dobrze i uwierzyłem, że mogę wygrać, a gdy w końcówce już wiedzieliśmy, że peleton nas nie dogoni, dałem z siebie wszystko” – powiedział Holender.

Oprócz trasy i rywali, kolarze muszą zmagać się z upałem, który towarzyszy im od samego startu wyścigu. „Upał jest nie do wytrzymania” – mówił Joaquin Rodriguez (Katiusza). Wtórował mu Peter Sagan (Tinkoff-Saxo) – „nie lubię takich upałów. To absurdalne ścigać się w takich warunkach” – dodał Słowak. W takiej pogodzie kolarze piją po 8 litrów płynów dziennie, a ekipy zużywają po 100 bidonów na etap.