Cummings ograł Francuzów

Cummings, który był jednym z kolarzy z kilkunastoosobowej ucieczki, która dojechała do mety przed peletonem, na finiszu pokonał dwójkę francuzów, którzy na własne życzenie przegrali wygrany etap, na którym oglądał ich prezydent Francji. Thibaut Pinot (FDJ.fr) i Romain Bardet (Ag2R La Mondiale) jeszcze na półtora kilometra przed metą mieli kilkunastosekundową przewagę nad rywalami, ale zamiast współpracować, oglądali się na siebie. Wykorzystał to Cummings, który na kilometr przed metą dołączył do dwójki liderów i od razu wyszedł na prowadzenie, a kilkumetrową przewagę, jaką wtedy zyskał, utrzymał aż do mety, finiszując o dwie długości roweru przed Pinot.

Brytyjczyk odniósł pierwsze w historii ekipy MTN-Qhubeka zwycięstwo w Wielkim Tourze. Zespół z RPA przyjechał na Wielką Pętlę z dziką kartą, a już w pierwszej fazie wyścigu był bardzo widoczny, dzięki aktywnej jeździe i koszulce w grochy Daniela Teklehaimanota.

Za plecami uciekinierów, którzy dziś spędzili niemalże cały dzień na czele, na ostatnim podjeździe bitwę stoczyli faworyci wyścigu. Zwycięsko wyszedł z niej lider wyścigu, Chris Froome (Team Sky), który na mecie minimalnie wyprzedził Nairo Quintanę (Movistar) i Alejandro Valverde (Movistar). Ta trójka była najszybsza spośród górali, którzy na ostatnich kilometrach etapu atakowali się wzajemnie. Straty ponieśli między innymi Tejay Van Garderen (BMC Racing Team), który spadł na trzecie miejsce w generalce, i Vincenzo Nibali (Astana), który zaatakował jako pierwszy z faworytów, ale potem osłabł.

Aktywny na dzisiejszym etapie był także Michał Gołaś (Etixx-Quick Step), który jechał w dużej grupie uciekinierów, a na 30 kilometrów przed kreską zdecydował się na samotny atak. Do Polaka dojechał potem Kristijan Koren (Cannondale-Garmin), ale obaj zostali doścignięci na 4 kilometry przed metą, na finałowym pojeździe. Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18), z kolei, był jednym z kolarzy w pierwszej ucieczce i wygrał premię górską 4. kategorii na 20.  kilometrze etapu.

Kolarze ścigali się dziś w mocno pofałdowanym terenie, zwłaszcza w końcówce etapu. Wtedy to czekały na nich trzy podjazdy, w tym dwa 2. kategorii, a ostatni ze szczytem na niespełna dwa kilometry przed metą. Jednak już pierwsze kilometry miały bardzo duży wpływ na losy etapu – wtedy to po licznych atakach uformowała się grupa 24 uciekinierów, w której był m.in. Bartosz Huzarski (Bora Argon 18). Mocna praca peletonu, kontrataki z grupy zasadniczej i ucieczki, sprawiły, że dopiero po minięciu lotnej premii na 74. kilometrze, uformowała się grupa, która zyskała większą przewagę nad peletonem i wspólnie pokonywała kolejne kilometry.

Andriy Grivko (Astana), Romain Bardet i Jan Bakelants (Ag2R La Mondiale), Thibaut Pinot, Matthieu Ladagnous i Jeremy Roy (FDJ.fr), Peter Sagan (Tinkoff-Saxo), Jonathan Castroviejo (Movistar), Greg van Avermaet (BMC Racing Team), Koen de Kort (Giant-Alpecin), Simon Yates (Orica-GreenEdge), Michał Gołaś i Rigoberto Uran (Etixx-Quick Step), Cyril Gautier (Europcar), Bob Jungels (Trek Factory Racing), Ruben Plaza (Lampre-Merida), Kristjian Koren (Cannondale-Garmin), Jarlinson Pantano (IAM Cycling), Pierre-Luc Périchon (Bretagne-Séché Environnement) i Stephen Cummings (MTN-Qhubeka) stworzyli grupę, która potem miała walczyć o zwycięstwo etapowe. Po lotnej premii ich przewaga nad peletonem, w którym tempo dyktowali kolarze Team Sky, wynosiła ponad 8 minut i pewne było, że tego dnia to uciekinierzy powinni walczyć o zwycięstwo. Dobra współpraca w ucieczce zwiększała ich szanse i na 50 kilometrów przed metą harcownicy mieli jeszcze sześć minut zapasu. Ataki rozpoczęły się na przedostatnim podjeździe na trasie - Côte de Chabrits (4. kat., na 169km) – tam do przodu najpierw ruszył Ladagnous, a jego atak poprawił Gołaś. Polak na zjeździe wypracował sobie pół minuty przewagi i dopiero na 15 kilometrów przed kreską rywale zaczęli organizować pogoń. Za kolarzem Etixx-Quick Step ruszył Koren i dołączył do lidera po kilku kilometrach. Zgodnie współpracując dwójka utrzymywała przewagę nad goniącą ich grupą, ale gdy rozpoczynali ostatni podjazd na trasie - Cote de la Croix Neuve (2. kat., na 177km) szybko zostali doścignięci przez atakujących Bardet, Urana i Pinot. Szybko to kolarz Ag2R La Mondiale objął samotne prowadzenie i wydawało się, że wśród tłumów dopingujących go kibiców, sięgnie po zwycięstwo. Za jego plecami rywale jechali w kilkunastosekundowych odstępach, ale Francuz zdawał się nie zwracać uwagi na to, co dzieje się za jego plecami.

W tym czasie podjazd rozpoczął też peleton – jako pierwszy z faworytów tempo podkręcił Nairo Quintana (Movistar), a za nim ruszył jedynie Vincenzo Nibali (Astana). Włoch poprawił atak po kilkudziesięciu metrach i nieznacznie odjechał. Za jego plecami Chris Froome (Team Sky), z Alberto Contadorem (Tinkoff-Saxo) i Tejayem Van Garderenem (Movistar) spokojnie dojechał do atakujących rywali.

Na czele do Bardet dołączył Pinot, gdy do mety pozostały niespełna 2 kilometry. Jednak dwójka Francuzów zamiast współpracować, oglądała się na siebie, co sprawiło, że kilometr przed metą dojechał do nich Cummings i od razu zaatakował. Brytyjczyk zyskał minimalną przewagę ale nie oddał jej już do mety i zwyciężył z przewagą kilku metrów nad dwójką Francuzów.

Spośród faworytów najaktywniejszy był Quintana, który kilka razy podkręcał tempo, aż został z nim tylko Froome. Brytyjczyk pilnował koła rywala, a na ostatnich metrach zafiniszował jeszcze, zdobywając sekundę przewagi. Za ich plecami na metę przyjechał Valverde, który w końcówce odżył i zniwelował straty, natomiast dalej finiszowali Contador i Nibali. 39 sekund do Quintany stracił Van Garderen, który przez to spadł na trzecie miejsce w generalce, za Kolumbijczyka.