TdF: Pierwsze zwycięstwo Van Avermaeta

Van Avermaet triumfował na bardzo trudnej końcówce, gdy ostatnie metry etapu biegły ostro pod górę. Belg pokonał na finiszu Petera Sagana (Tinkoff-Saxo), który choć bez problemu utrzymał tempo rywala, to jednak na ostatnich metrach nie był w stanie wyprzedzić najmocniejszego dziś Van Avermaeta. Mimo to Sagan, dzięki drugiej pozycji na mecie, umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji punktowej wyścigu.

Na 6. miejscu, otoczony rywalami z klasyfikacji generalnej, finiszował lider wyścigu, Chris Froome (Team Sky), który bez problemów obronił prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu.

Etap z Muret do Rodez przebiegał według określonego scenariusza, jednak uciekinierzy o mało co nie przechytrzyli peletonu. Już pierwszy atak okazał się skuteczny i czwórka kolarzy -  Alexandre Geniez (FDJ.fr), Thomas De Gendt (Lotto-Soudal), Cyril Gautier (Europcar) i Wilco Kelderman (LottoNL-Jumbo) – oderwała się od grupy, z dwójką Nathan Haas (Cannondale-Garmin) i Pierre-Luc Périchon (Bretagne-Seche Environnement) goniącą ich z niewielką stratą. Na piątym kilometrze dwie grupy połączyły siły, jadąc z przewagą już ponad dwóch minut nad peletonem, w którym prym wiodły czarne koszulki Team Sky i Giant-Alpecin.

Zarówno ekipy sprinterów, jak i faworytów wyścigu, trzymały uciekinierów krótko i maksymalna przewaga ucieczki wyniosła 4.20, po czym długo oscylowała wokół trzech i pół minuty. Tradycyjnie peleton ożywił się, gdy do rozegrania był lotny finisz, który znowu padł łupem Andre Greipela (Lotto Soudal), choć Niemiec punktował tylko za siódme miejsce, ale wirtualnie znów objął prowadzenie w klasyfikacji punktowej. 

Kolejne kilometry były szybsze w wykonaniu peletonu i w środku grupydość pechowo upadł Jean Christophe Peraud (Ag2R La Mondiale). Choć pozbierał się dość szybko to jednak drugi kolarz ubiegłorocznego Tour de France był mocno poobijany i wyraźnie cierpiał, ale do peletonu dołączył wioząc bidony dla kolegów z zespołu. 

Wiatr i mocniejsze tempo grup faworytów sprawiło, że peleton na krótko się podzielił, przewaga ucieczki zaczęła spadać, ale harcownicy nie rezygnowali z dalszej walki i współpracy. Teren robił się jednak coraz bardziej pofałdowany i ich przewaga spadała – po pokonaniu ostatniej z nich, na 25 kilometrów przed kreską – peleton tracił już tylko 1.45 i coraz bardziej się rozpędzał. Skończyła się też współpraca w ucieczce – na niewielkim wzniesieniu zaatakował Haas i przez kilka kilometrów uciekał sam, zanim pozostała piątka go doścignęła. Spokój nie trwał długo i na 15 kilometrów przed kreską zaatakowali Kelderman, Gautier i De Wendt, zostawiając pozostałą trójkę, która wkrótce została doścignięta przez peleton.

Czołówka natomiast do samego końca walczyła o utrzymanie się przed zasadniczą grupą. Na 10 kilometrów przed kreską mieli 48 sekund zapasu i wciąż minimalne szanse na dotarcie do mety przed grupą, w której poważnej zamiary miały ekipy sprinterów. Katiusza, MTN-Qhubeka, Etixx-Quick Step widoczne były blisko czoła grupy, gdy miało dojść do decydujących rozstrzygnięć.

Na 600 metrów przed kreską na kolarzy czekał jeszcze jeden, bardzo krótki, ale sztywny podjazd. Tam zaatakowali ruszyli Kelderman i Gautier, ale do przodu też ruszyli specjaliści od tego typu końcówek – Greg Van Avermaet (BMC Racing Team) i Peter Sagan (Tinkoff-Saxo). Uciekinierzy zostali doścignięci na 300 metrów przed metą przez szarżującego Van Avermaeta i jego rywali. Na kole Belga siedział Sagan i wydawało się, że bez problemu trzyma tempo rywala i tylko czeka na atak na finiszu. Belg jednak nie odpuszczał i cały czas dyktował mocne tempo, nie oglądając się za siebie. A Sagan nie był w stanie wyjść z koła rywala na ostatnich metrach i linię mety minął o długość roweru za Van Avermaetem, który odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w Tour de France. Trzeci na metę przyjechał Jan Bakelants (Ag2R La Mondiale), a za nim na metę razem wpadli faworyci wyścigu z liderem, Chrisem Froomem (Team Sky).