Tour po 6. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 6. etapie Tour de France

Drukuj
Sirotti

Słodko-gorzki smak miało dla ekipy Etixx-Quick Step zwycięstwo Zdenka Stybara na 6. etapie Tour de France. Kilometr dalej w kraksie jego kolega z ekipy i lider wyścigu, Tony Martin, złamał obojczyk i w konsekwencji wycofał się z wyścigu.

O pechu mogą mówić liderzy tegorocznej Wielkiej Pętli. Już drugi z nich wskutek kraksy musi pożegnać się z wyścigiem jadąc w maillot jaune. Po trzecim etapie z rywalizacji wycofał się Fabian Cancellara (Trek Factory Racing), który doznał pęknięcia kręgów lędźwiowych, natomiast teraz kontuzji doznał Tony Martin (Etixx-Quick Step), który po kraksie na ostatnim kilometrze etapu złamał obojczyk. Niemiec spowodował kraksę w której leżał też Nairo Quintana (Movistar) i Vincenzo Nibali (Astana), ale dwójka faworytów klasyfikacji generalnej wyszła z niej z drobnymi otarciami. Także Chris Froome (Team Sky) był zamieszany w kraksę, ale zdołał utrzymać się na rowerze, choć zbił sobie kolano.

Twarz Martina po upadku od razu zdradzała kłopoty. Niemiec trzymając się za lewy obojczyk, wykrzywił się z bólu i długo siedział na asfalcie. Od razu byli przy nim koledzy z ekipy, między innymi Michał Gołaś i Michał Kwiatkowski, którzy po kilku minutach eskortowali kontuzjowanego Niemca do mety. Początkowo Niemiec zapowiadał, że stanie na starcie kolejnego etapu, ale badania, które przeprowadzono wieczorem, wykazały pęknięcie lewego obojczyka, a po decyzji z kierownictwem i lekarzami zespołu, Martin podjął decyzję o wycofaniu się z wyścigu.

„Niestety to złamanie wyklucza dalszą jazdę. Ten upadek był dość ciężki, kość się roztrzaskała, a kawałek przebił skórę. Więc nawet jeśli Tony chciałby wystartować do kolejnego etapu, powiedziałbym, że nie może” – stwierdził Helge Riepenhof, lekarz Etixx-Quick Step.

„Liznąłem koło kolarza Europcar” – relacjonował kraksę lider wyścigu, „miałem nadzieję, że jeszcze utrzymam równowagę, ale gdy wpadłem na kolarza Giant-Alpecin, runąłem na ziemię. Niestety całe uderzenie przejęło lewę ramię i od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Zrobiliśmy prześwietlenie od razu po etapie, bo miałem nadzieję, że może isę myle. Ale niestety, badanie potwierdziło złamany obojczyk” – tłumaczył. 

„Teraz jestem naprawdę smutny. Bardzo chciałbym jechać dalej, chociażby, żeby jutro stanąć na starcie i uhonorować żółtą koszulkę, pokazując się jeszcze raz na starcie, a potem wycofać się. Ale niestety konieczna jest jak najszybsza operacja, dlatego mój wyścig się skończył. Lekarze powiedzieli, że nie mogę startować i muszę to zaakceptować” – dodał wyraźnie rozczarowany Niemiec, który po koszulkę lidera sięgnął po znakomitym ataku na 4. etapie wyścigu.

W tym samym czasie ich kolega z ekipy, Stybar, odnosił zwycięstwo etapowe. Swoje pierwsze w karierze zwycięstwo na Tour de France, odniesione po śmiałym ataku na ostatnich 800 metrach etapu. „Mam mieszane uczucia po tej wygranej, bo Tony miał kraksę. Gdy minęliśmy się po dekoracji, powiedział, żebym cieszył się tą chwilą, ale nie mówił, co dokładnie mu się stało” – powiedział Stybar, „to wspaniałe uczucie, prawie takie samo, jak pierwsze Mistrzostwo Świata w przełajach w Taborze. Wcześniej wygrywałem na Strade Bianche czy Eneco Tour, ale takich okazji jak ta nie mam zbyt wielu” – dodał Czech, który debiutuje w Wielkiej Pętli.

Brak reakcji na atak Stybara tłumaczył Peter Sagan (Tinkoff-Saxo), drugi kolarz na mecie w Le Havre. „Przegrałem dzisiaj, bo wszyscy mówili mi, że dziś wygram. I dlatego, gdy Stybar zaatakował, wszyscy czekali na mnie i nie gonili” – relacjonował Słowak. „Walczyłem jeszcze o drugie miejsce, bo wiedziałem, że w grupie nie ma Greipela i mogę zdobyć punkty do klasyfikacji punktowej” – dodał kolarz Tinkoff-Saxo, który dzięki drugiej pozycji na mecie zbliżył się do Niemca na trzy punkty.