TdF: Greipel uderza po raz drugi

Sprinterzy stoczyli zacięty i emocjonujący pojedynek na mecie 5. etapu w Amiens. Do walki o zwycięstwo przystąpili najszybsi kolarze z peletonu, którzy ramie w ramie walczyli do ostatniego metra etapu. Najszybszy okazał się Greipel, który wyskoczył zza pleców rywali na 150 metrów przed meta i mimo nacisków, głównie ze strony Alexandra Kristoffa (Katiusza), Cavendisha i Sagana, nie dał się wyprzedzić, odnosząc drugie w tym wyścigu zwycięstwo i umacniając się na pozycji lidera klasyfikacji punktowej. Tuż za kolarzem Lotto Soudal finiszował rozpędzony Sagan, któremu szarża na ostatnich 25 metrach dała drugie miejsce, ale nie wystarczyła, by pokonać Greipela. Trzecie miejsce wywalczył Cavendish, który jako jeden z pierwszych rozpoczął sprint.

Greipel odniósł też trzecie i drugie z rzędu niemieckie zwycięstwo na tegorocznej Wielkiej Pętli. Kolarz Lotto Soudal triumfował już na drugim etapie wyścigu, a wczoraj najszybszy był jego rodak, Tony Martin (Etixx-Quick Step), który dziś na metę przyjechał w czołowej grupie i zachował koszulkę lidera wyścigu. W peletonie linię mety przekroczyli także faworyci wyścigu i dzisiejszy etap skończył się dla nich remisem.

Etap z Arras do Amiens był doskonałą okazją dla sprinterów. Mimo kilku niewielkich hopek i mimo wszystko ryzyka silnego wiatru, najszybsi kolarze z peletonu mieli spore szanse, by dojechać razem do mety i tam walczyć o kolejne etapowe zwycięstwo w tegorocznym Tour de France. Jednak zanim do tego doszło, musieli pokonać nie tylko niespełna 190-kilometrową trasę, ale też walczyć z pogodą, gdyż  dzisiejszego dnia pogoda nie była dla nich łaskawa – z chmur padał rzęsisty deszcz i wiał mocny wiatr, co było przyczyną wielu kraks. Do pierwszej z nich i jak się okazało bardzo poważnej, doszło już na 12. kilometrze etapu. Wtedy na asfalcie leżało kilku kolarzy Cofidisu, w tym lider tej ekipy, Nacer Bouhanni. Francuski sprinter, który tydzień temu podczas Mistrzostw Francji także leżał na asfalcie, poobijał się jeszcze mocniej i jego wyścig zakończył się podróżą do pobliskiego szpitala.

Jazdę na czele wyścigu kontynuował natomiast Pierre-Luc Perichon (Bretagne Seche-Environnement) który wraz z Nicolasem Edetem (Cofidis) oderwał się od peletonu na pierwszym kilometrze, ale po kilku kilometrach uciekał już samotnie, z przewagą ponad dwóch minut nad zasadniczą grupą, nieco spowolnioną przez kraksę. Na kolejnych kilometrach dochodziło do kolejnych upadków kolarzy na mokrym asfalcie, ale nie przeszkodziło to peletonowi w trzymaniu mocnego tempa i konsekwentnego niwelowania strat. Na 70. kilometrze przewaga uciekającego Francuza wynosiła nieco ponad minutę i pewne było, ze nie zdoła w pojedynkę pokonać peletonu. Jego akcja zakończyła się dość szybko, bo na 90 kilometrów przed metą.

Niedługo potem rozpędzony peleton zakręcał na zachód i można było się spodziewać silnego wiatru, który do tej pory wiał kolarzom w plecy, a teraz mógł podzielić peleton. I rzeczywiście, ekipy faworytów przesunęły się na czoło zasadniczej grupy, pilnując przy tym swoich liderów, a kolarze na końcu grupy zaczęli mieć kłopoty. Peleton podzielił się na dwie grupy, choć wszyscy kolarze z czołówki klasyfikacji generalnej jechali w pierwszej z nich. Druga grupa, w której było koło stu kolarzy, traciła z każdym kilometrem coraz więcej i pewne było, że te grupy się nie połączą. Mimo iż czołówka nie dyktowała mocnego tempa, a wśród faworytów widać było przyzwolenie na remisową jazdę. Dopiero na 25 kilometrów przed metą tempo wzrosło, co od razu skutkowało też kraksą. Wszyscy kolarze mogli jednak dołączyć do peletonu, w którym wciąż – mimo zbliżającego się finiszu – na czele jechały ekipy faworytów – BMC Racing Team, Team Sky, Tinkoff-Saxo.

Dopiero na 12 kilometrów przed metą do przodu przesunęli się kolarze Etixx-Quick Step, z Michałem Kwiatkowskim na czele. Tempo peletonu rosło, do przodu przesuwały się kolejne ekipy sprinterów – MTN-Qhubeka, Lotto Soudal czy Giant-Alpecin. Kolarze Niemieckiej ekipy ostro ruszyli do przodu na 2 kilometry przed kreską, ale potem zastąpili ich zawodnicy Lotto Soudal. Cały czas jednak czujnie jechali kolarze Etixx-Quick Step, bijąc się o pozycję dla Marka Cavendisha, który wtedy jednak jechał jeszcze nieco schowany, za plecami Andre Greipela (Lotto Souda), Petera Sagana (Tinkoff-Saxo) czy Alexandra Kristoffa (Katiusza). To właśnie Norweg na 300 metrów przed metą ruszył do przodu jako pierwszy, a jego ruch momentalnie powtórzył Cavendish. Wydawało się, że właśnie ta dwójka stoczy pojedynek o zwycięstwo, ale na 150 metrów przed kreską środkiem drogi ruszył Greipel. Niemiec powoli wyprzedzał rywali i wysunął się na prowadzenie na 50 metrów przed metą. Tuż przed kreską ostatni rzut roweru Sagana zapewnił mu drugie miejsce, ale zwycięstwo było zarezerwowane dla Greipela, który w zielonej koszulce minął linię mety 5. etapu. Za Saganem uplasowali się Cavendish i Kristoff, a piąty był Edvald Boasson Hagen (MTN-Qhubeka).