Giro po 7. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 7. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Alberto Contador (Tinkoff-Saxo) w drodze na start 7. etapu Giro d'Italia Sirotti

Diego Ulissi (Lampre-Merida) jeszcze kilka miesięcy temu nie mógł być pewny powrotu do kolarstwa. Teraz odniósł jeden z ważniejszych sukcesów w swojej karierze.

Włoch odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, choć jego sezon rozpoczął się dopiero w kwietniu. Wcześniej Ulissi był tymczasowo zawieszony za doping, który wykryto właśnie podczas ubiegłorocznego Giro d’Italia, podczas którego wygrał dwa etapy. Dla kolarza Lampre-Merida jest to symboliczne zwycięstwo i powrót na szczyt po roku. „To zwycięstwo wynagradza wszystko, co stało się przez dziewięć miesięcy” – powiedział Ulissi, który od czerwca ubiegłego roku był zawieszony w związku z podejrzeniami o doping. „To były bardzo trudne miesiące dla mnie. Dlatego jestem tym bardziej szczęśliwy ze zwycięstwa” – dodał Włoch, który po minięciu linii mety szalał z radości, a potem wpadł w objęcia kolegów z ekipy. „Muszę też podziękować mojej rodzinie i kolegom z ekipy, za wsparcie, jakie od nich otrzymałem.

Przed startem etapu pytaniem, jakie zadawali sobie wszyscy, był stan zdrowia Alberto Contadora (Tinkoff-Saxo). Hiszpan, który dzień wcześnie doznał kontuzji barku, wystartował do etapy, a dzięki bardzo ciężkiej pracy kolegów przez cały czas trwania 264-kiloemtrowego etapu, dojechał do mety najmniejszym nakładem sił, bez kraks i upadków i bezpieczny. Kolarz Tinkoff-Saxo do etapu przystąpił z niższym niż zazwyczaj ciśnieniem w oponach, jednak potem przyznał, że po czwartej godzinie ścigania zaczął odczuwać skutki kontuzji. „Jestem zadowolony, bo udało mi się przetrwać ten dzień” – mówił El Pistolero, któremu przyszło zmagać się z kontuzją na najdłuższym etapie Giro d’Italia. „W trakcie etapu jednak bardzo cierpiałem, a od czwartej godziny nie wiedziałem, jak ułożyć rękę” – tłumaczył swój ból Contador, „jutro też będzie ciężki dzień, a wcześniej myślałem, że tutaj będę mógł zaatakować. Teraz jedyne o czym myślę, to zrobić okład z lodu na obolałe ramie” – powiedział były zwycięzca wyścigu.

Kolarze CCC Sprandi Polkowice, którzy otrzymali dziką kartę na tegoroczny wyścig, są jak na razie drugą najbardziej aktywną ekipą w ucieczkach. Pomarańczowi uciekali na pięciu z sześciu etapów ze startu wspólnego, za każdym razem wysyłając do walki innego kolarza. Więcej ucieczek na swoim koncie mają jedynie kolarze Androni Sidermec, którzy w ostatnich latach byli najaktywniejszą ekipą każdego z wyścigów, wysyłając swoich kolarzy niemalże w każdą ucieczkę.

Diego Colli (Nippo Vini-Fantini), kolarz, który najbardziej ucierpiał w kraksie na finiszu 6. etapu, doznając złamania ręki, zapowiedział złożenie doniesienia na policję przeciwko kibicowi, który spowodował jego upadek. „Ta osoba powinna przeprosić wszystkich, którzy oglądali wyścig” – napisał Włoch, jednocześnie przepraszając Contadora, że to po części przez niego Hiszpan upadł i doznał kontuzji. Włoch przeszedł już operację w szpitalu w Grosetto i poinformował, że czuje się lepiej „za mną długa i ciężka operacja, w trakcie której moja kość została poskładana za pomocą wielu śrub. Wszystko poszło dobrze, choć czuje się bezsilny i zmęczony” – napisał na swoim facebooku Colli, który za kilka dni opuści szpital, a w przeciągu dwóch tygodni być może wznowi treningi na trenażerze.