Ulissi wygrywa trudny finisz

Końcówka dzisiejszego etapu nie sprzyjała typowym sprinterom, co w pełni wykorzystała ekipa Lampre-Merida. Kolarze włoskiej ekipy zdominowali ostatnie metry etapu, tworząc silny pociąg na finiszu, i po ataku zza pleców rywali to Ulissi okazał się najszybszy. Włoch stoczył zacięty bój z Lobato, który naciskał na rywala do samego końca, ale ostatecznie to kolarz Lampre-Merida okazał się o długość roweru szybszy i sięgnął po drugie zwycięstwo dla swojej ekipy w tegorocznym wyścigu. Aktywni w końcówce byli także kolarze CCC Sprandi Polkowice, którzy na ostatnich 10 kilometrów jechali cały czas blisko czoła peletonu, a najlepszy z pomarańczowych, Grega Bole, finiszował ostatecznie na 8. miejscu.

W peletonie finiszowali też faworyci wyścigu, w tym lider klasyfikacji generalnej, Alberto Contador (Tinkoff-Saxo). Hiszpan mimo kontuzji barku wystartował do dzisiejszego etapu i po stosunkowo spokojnym dniu dowiózł prowadzenie do mety. Contador wciąż o 2 sekundy wyprzedza Fabio Aru (Astana) i o 20 sekund Richiego Porte (Team Sky).

O godzinie 10.25 peleton, złożony ze 189 kolarzy, wyruszył z Grosetto na trasę najdłuższego etapu w tegorocznym Giro d’Italia. Na mecie w Fiuggi kolarze mieli się zameldować po pokonaniu aż 264 kilometrów w lekko pofałdowanym terenie, a etap bardziej przypominał wyścig klasyczny, niż etap Wielkiego Touru. Nie zraziło to harcowników, którzy – tradycyjnie już na tegorocznym wyścigu – atakowali od razu po starcie. W jednej z pierwszych akcji brał udział Jarosław Marycz (CCC Sprandi Polkowice), który wraz z dwójką innych kolarzy oderwał się od peletonu i miał pół minuty przewagi nad zasadniczą grupą, ale ostatecznie akcja ta została skasowana na 20 kilometrów po starcie. Pomarańczowi nie rezygnowali z udziału w ucieczce na długim etapie i już chwilę później Nikolay Mihaylov zabrał się w odjazd, jak się okazało skuteczny. Razem z Marco Bandierą (Androni Sidermec), Nicolą Boem (Bardiani-CSF) i Pier Paolo De Negrim (Nippo-Vini Fantini) Bułgar stworzył czteroosobową ucieczkę dnia, która na czele wyścigu spędziła ponad 220 kilometrów.

Peleton był wyraźnie zadowolony ze składu ucieczki i szybko odpuścił pogoń. Kolarzom nie sprzyjał silny wiatr wiejący od przodu, toteż średnia prędkość była dużo niższa, niż zakładana przez organizatorów. Mimo to po 40 kilometrach etapu ucieczka miała już ponad 10 minut przewagi nad peletonem, w którym dowodzili kolarze Tinkoff-Saxo. Lider wyścigu, Alberto Contador, który wczoraj leżał w kraksie i doznał kontuzji barku, był pilnowany przez kolegów, a sam Hiszpan zdecydował się dziś na jazdę z niższym ciśnieniem w oponach, by złagodzić skutki kontuzji. Przez kolejne kilometry przewaga ucieczki to spadała, to rosła, ale cały czas utrzymywała się powyżej ośmiu minut. Po pięciu godzinach jazdy i 175 kilometrach pokonanych, na drugiej strefie bufetowej peleton wciąż jechał ze stratą 9.30, ale od tego momentu zaczął odrabiać straty. W pracę na czele zasadniczej grupy włączyli się też kolarze BMC Racing Team, Trek Factory Racing, a potem też Orica GreenEdge. Na 50 kilometrów przed metą uciekinierzy mieli już tylko 4.50 przewagi i coraz mniejsze szanse na dowiezienie jej do mety. Gdy do pracy włączyła się ekipa Cannondale-Garmin, przewaga spadła poniżej dwóch minut, a na lotnej premii w Cave, na 229. kilometrze, grupa zasadnicza traciła już tylko 1.20.

Na 20 kilometrów przed metą ucieczka została skasowana przez peleton, w którym teraz bardzo mocno pracowali kolarze Tinkoff-Saxo. Za nimi czujnie jechały ekipy dwójki najgroźniejszych rywali Contadora – Team Sky z Richiem Porte i Astana z Fabio Aru. Koledzy Contadora za wszelką cenę chcieli uniknąć jakichkolwiek kłopotów, dlatego też cały czas prowadzili Hiszpana blisko czoła peletonu. Na ostatnim podjeździe, na 8 kiloemtrów przed metą, bardzo wysoko jechali też kolarze CCC Sprandi Polkowice. Mocno rozciągnięta grupa pokonała szczyt podjazdu, z którego do mety pozostało już tylko pięć kilometrów. 

Kolarze Team Sky przejęli dowodzenie w peletonie na trzy kilometry przed metą, z ekipą Lotto Soudal także walczącą o pozycje. Jednak na ostatnim kilometrze to ekipy Orica GreenEdge i Lampre-Merida ustawiły swoje pociągi i rozprowadzały swoich liderów do ostatnich metrów etapu. Lepiej ze swojego zadania wywiązali się kolarze włoskiej ekipy i choć pogubili się nieco w końcówce, tracąc Sachę Modolo na ostatnich metrach, to jednak Diego Ulissi zaatakował z dalszej pozycji i po zaciętym pojedynku z Juanem Jose Lobato (Movistar) odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, pierwsze też po swoim powrocie z dyskwalifikacji. Po minięciu linii mety Włoch razem z kolegami szaleli ze szczęścia.

Trzecie miejsce na finiszu zajął Simon Gerrans (Orica GreenEdge), a wysokie, 8. miejsce wywalczył Grega Bole (CCC Sprandi Polkowice), dla którego było to pierwsze miejsce w pierwszej dziesiątce tegorocznego wyścigu.