Giro po 3. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 3. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Maglia rosa po raz kolejny powędrowała w ręce Michaela Matthewsa (Orica GreenEdge) Sirotti

Michael Matthews kontynuuje znakomitą passę ekipy Orica GreenEdge. Australijczyk wygrał dziś sprinterski finisz na mecie w Sestri Levante i do kolejnego etapu wystartuje w koszulce lidera wyścigu.

„To był krótki etap, ale bardzo trudny i nerwowy. Mieliśmy szczęście, że dwójka naszych kolarzy załapała się w ucieczkę, dlatego nie musieliśmy gonić przez większość etapu” – mówił Matthews, którego ekipa dopiero w końcówce włączyła się w pogoń. „Potem Gerrans i inni wykonali świetną robotę na finiszu, wyprowadzając mnie na czoło” – dodał. Matthews na finiszu stoczył zacięty pojedynek z Fabio Felline (Trek Factory Racing), który jeszcze na 50 metrów przed metą prowadził, ale ostatecznie ukończył etap na drugim miejscu.

Felline potwierdził słowa swojego rywala, mówiąc, że dzisiejszy etap wcale nie był łatwy, jak się mogło wydawać – „ten etap był super trudny. Cały czas w górę, w dół, w lewo, w prawo i to wszystko na wąskich drogach” – relacjonował przebieg rywalizacji Włoch, „kiedy przyjeżdżałem na Giro, upatrzyłem sobie właśnie ten etap i zależało mi na wygraniu go. Drugie miejsce nie jest złe, ale zwycięstwo to zwycięstwo i na pewno znaczy wiele dla mnie i dla drużyny. A to już trzeci raz, kiedy jestem drugi na Giro” – mówił rozżalony Felline, przyznając jednak, że Matthews był tego dnia po prostu lepszy.

Okazję do rewanżu dwaj sprinterzy będą mieli dopiero w czwartek, bowiem kolejne dwa etapy sprzyjają uciekinierom i góralom.

Trzeci etap Giro d’Italia okazał się bardzo nieszczęśliwy dla Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale). Włoch, który jeszcze przed etapem poniósł spore straty w klasyfikacji generalnej, dziś upadł na zjeździe z Barbagelata i z impetem uderzył głową o asfalt. Wypadek wyglądał bardzo groźnie, Włoch przez pierwszych kilkanaście sekund leżał nieruchomo z zakrwawioną głową, zanim nie podjechał do niego kolega z ekipy, a po kilku minutach zajęła się nim obsługa medyczna wyścigu. Włocha natychmiast przetransportowano do szpitala w Genui, gdzie został poddany badaniom, które są bardzo optymistyczne. Pozzovivo doznał co prawda wstrząśnienia mózgu i stracił na chwilę przytomność, jednak nie doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych, złamań ani także zmian w mózgu. Włoch oddycha samodzielnie i porozmawiał nawet przez chwilę ze swoją narzeczoną, Valentiną. O tym, kiedy Pozzovivo wyjdzie ze szpitala w Genui lekarze zadecydują jutro rano.

Znana z dbałości o najmniejsze szczegóły ekipa Team Sky postanowiła, że jej lider, Richie Porte, będzie przez cały czas trwania wyścigu spał w kamperze, który będzie podróżował razem z ekipą Sky. Porte, jeden z faworytów wyścigu, w odróżnieniu od swoich kolegów z ekipy, każdą noc spędzi w tym samym otoczeniu, co zdaniem kierownictwa ekipy może pomóc Australijczykowi w wygraniu tegorocznego Giro d’Italia. Porte będzie jednak spożywał posiłki razem z kolegami, w restauracji hotelowej, a jedynie na noc będzie się udawał do swojego kampera.

Kolejny dobry etap zaliczyli dziś kolarze CCC Sprandi Polkowice. Po wczorajszej ucieczce Łukasza Owsiana, dziś w odjazd zabrali się Maciej Paterski i Bronislau Samoilau, będąc najaktywniejszymi kolarzami w ucieczce. Paterski do samego końca walczył o zachowanie przewagi nad peletonem, ale ostatecznie na 5 kilometrów przed metą skapitulował. Po raz kolejny 11. miejsce na etapie wywalczył Grega Bole, który był najlepszym sprinterem polskiej ekipy.