P-N: Kristoff wygrywa sprint

Kolarz Katiuszy pewnie pokonał swoich rywali w typowo sprinterskim pojedynku, w którym jednak Norweg zdecydowanie przeważał. Mimo braku typowego rozprowadzania na ostatnich metrach i walce ramie w ramie kilkunastu kolarzy, Kristoff na 100 metrów przed metą wysunął się na prowadzenie, którego już nie oddał i finiszował z przewagą długości roweru nad Bouhannim i Coquardem.

Dla Kristofa było to już 5. zwycięstwo w tym sezonie, po trzech wygranych etapach w Tour of Qatar i jednym zwycięstwie w Tour of Oman. Norweg objął też prowadzenie w klasyfikacji punktowej i do jutrzejszego etapu wystartuje w zielonej koszulce najlepszego sprintera.

Prowadzenie w wyścigu zachował Michał Kwiatkowski (Etixx-Quick Step), który koszulkę lidera założył po wczorajszym zwycięstwie na prologu wyścigu. Dziś Polak finiszował w peletonie, na 21. pozycji, i bez większych problemów obronił fotel lidera. Wcześniej Polak próbował walczyć o sekundową bonifikatę na lotnej premii, jednak został ubiegnięty przez Gerainta Thomasa (Team Sy). Taki sam czas jak Kwiatkowski ma Rohan Dennis (BMC Racing Team), który jest drugi, a trzecie miejsce zajmuje Tony Martin (Etixx-Quick Step).

Pierwszy etap tegorocznego Paryż-Nicea zapowiadał się jako walka sprinterów, choć niewiele brakowało, by plany pokrzyżowali im dzielni Francuzi. Najpierw Jonathan Hivert (Bretagne-Séché Environnement) zaatakował tuż po starcie, wygrywając po drodze premię górską 3. kategorii i zgarniając koszulkę w grochy, a gdy ten został doścignięty po niespełna 40 kilometrach etapu, do ataku ruszyli kolejni trójkolorowi. Tym razem ich akcja była dłuższa, groźniejsza i prawie skuteczna. Thomas Voeckler (Europcar) i Anthony Delaplace (Bretagne-Séché Environnement) odjechali od peletonu na niespełna 7 minut, wykorzystując spokojne tempo w zasadniczej grupie i zapewnili swoim sponsorom dużo czasu antenowego w trakcie całego etapu. I choć na 50 kilometrów przed metą peleton przyspieszył, w pewnym momencie niwelując straty do mniej niż minuty, to jednak nieugięta jazda dwójki liderów pozwoliła im na odzyskanie części przewagi i przedłużenie nadziei na zwycięstwo. W płaskim terenie mieli pewne szanse na przechytrzenie peletonu, bo na 20 kilometrów przed metą w Contres mieli jeszcze półtorej minuty zapasu, a peleton wciąż nie kwapił się z gonieniem ucieczki. Tempo jednak nieco wzrosło, było też bardziej nerwowo, co najmocniej odczuł Tom Boonen (Etixx-Quick Step), który upadł na asfalt i wycofał się z wyścigu z kontuzjowanym barkiem. 10 kilometrów dalej przewaga nadal oscylowała wokół minuty i Voeckler i Delaplace wciąż dawali mocne zmiany, ale wtedy już najszybsi kolarze w peletonie wyczuli swoją szansę i ich pomocnicy narzucili mocne tempo, choć też musieli się sporo namęczyć.

Akcja dwójki Francuzów została skasowana na 1500 metrów przed metą i chwilę później kolarze wyjeżdżali na ostatnią prostą, jednak dość wąską. Kolarze Orica GreenEdge, Lotto Soudal i Giant-Alpecin byli bardzo aktywni, a ci ostatni bardzo dobrze wyprowadzili na czoło Johna Degenkolba, który rozpoczął finisz zza pleców kolegów na 200 metrów przed metą. Niemiec jednak rozpoczął zbyt szybko, a na kole miał i Bouhanniego i Kristoffa. Ten drugi szybko wysunął się na prowadzenie i nie dał się wyprzedzić Bouhanniemu i Michaelowi Matthewsowi (Orica GreenEdge), naciskającym za plecami.