TDU: Porte wygrywa na Willunga Hill

Australijczyk, zwycięzca z Willunga Hill z 2014 roku, powtórzył swój wynik atakując na ostatnich metrach podjazdu. Kolarz Team Sky najpierw zostawił za pledami grupkę faworytów, a potem lidera wyścigu, Dennisa, który najdłużej zdołał utrzymać koło rywala. Porte na mecie zanotował 9 sekund przewagi nad kolarzem BMC Racing Team, ale nie wystarczyło to, by objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu. Dennis zdołał zachować zaledwie 2 sekundy zapasu nad kolarzem Team Sky i o wszystkim decydować będzie 6., ostatni etap wyścigu.

Nie udało się Cadelowi Evansowi (BMC Racing Team) objąć prowadzenia w swoim ostatnim w karierze wyścigu World Tour. Australijczyk, który przed etapem był drugi w generalce, dziś do samego końca trzymał się z faworytami, ale ostatni atak Porte był już zbyt mocny, by Evans mógł na niego odpowiedzieć. Kolarz BMC Racing Team na metę dojechał w niewielkiej grupce, ze stratą 16 sekund do zwycięzcy, ale wciąż plasuje się na najniższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej, tracąc do Dennisa 20 sekund i z przewagą 2 sekund nad Tomem Dumoulinem (Giant-Alpecin).

5. etap tegorocznego Tour Down Under, z dwukrotnym podjazdem pod Willunga Hill na trasie, był najtrudniejszym w wyścigu. Finałowy podjazd na metę decydował nie tylko o losach etapu, ale także o losach klasyfikacji generalnej, która właśnie na Willunga Hill miała się rozstrzygnąć.

Etap rozpoczął się bardzo spokojnie dla zasadniczej grupy, która po kilku kilometrach puściła trójkę kolarzy. Jack Bobridge (UniSA Australia), Greg Henderson (Lotto Soudal) i John Kerby (Drapac Professional Cycling) bardzo szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę, sięgającą w pewnym momencie nawet pięciu minut. Profil pierwszych 120 kilometrów etapu był łagodny, dopiero potem droga zaczynała biec pod górę – podjazd pod Willunga Hill liczył 3,5 kilometra ze średnim nachyleniem sięgającym 7%.

Uciekinierzy wykorzystali swój czas na czele wyścigu. Między sobą rozegrali dwie lotne premie, które padły łupem Kerbiego i Hendersona, natomiast w gdy zbliżali się do pierwszego podjazdu pod Willunga Hill, grupa zaczęła się rozpadać. Pierwszy z czołówki odpadł Kerby, a u podnóża podjazdu Henderson. Bobridge, z kolei, lider klasyfikacji górskiej, liczył na kolejne punkty na szczycie, które zapewniłyby mu zwycięstwo w tej klasyfikacji. Kolarz UniSA Australia z minutową przewagą nad peletonem, w którym tempo pogoni nadawały ekipy Astany, BMC Racing Team i Team Sky, mające w swoich szeregach kolarzy walczących o czołowe lokaty. Bobridge sięgnął po komplet punktów na szczycie górskiej premii, ale na zjeździe, po 129 kilometrach ucieczki, został doścignięty.

Po szybkim zjeździe, na dojeździe do finałowej wspinaczki, czołowa grupa podzieliła się za sprawą pracy kolarzy Astany, a razem z nimi z przodu znaleźli się m.in. Evans i Dennis, natomiast za plecami został Porte. Praca ekipy Team Sky sprawiła, że peleton na 4,5 km przed metą połączył się, a decydujący podjazd faworyci rozpoczynali razem. Kolarze Orica GreenEdge zaczęli dyktować tempo peletonu na podjeździe pod Willunga Hill, potem wyręczył ich Geraint Thomas (Team Sky) i ich praca mocno uszczupliła peleton.

Na 1200 metrów przed metą rozpoczęły się fajerwerki. Porte zaatakował lewą stroną drogi, ale niczym przyklejony do jego koła jechał Evans, za którym pojechali kolejni kolarze. Kolarz BMC Racing Team nie wytrzymał jednak długiego ataku rywala i po chwili nieco odpuścił, a z a Porte ruszył Dennis. Tylko on był w stanie utrzymać jego tempo, a Tom Dumoulin (Giant-Alpecin) i Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mundiale) spłynęli do niewielkiej grupki z Evansem i Rubenem Fernandezem (Movistar). Do szczytu pozostało wtedy 800 metrów, ale Porte nie zwalniał – na 500 metrów przed metą jeszcze podkręcił tempo i tym razem zgubił Dennisa. Lider wyścigu podążał kilka sekund za rywalem, próbując zminimalizować straty, ale przewaga kolarza Team Sky rosła. Niesieni dopingiem tłumów kibiców, dwaj Australijczycy walczyli do samego końca o sekundy. Ostatecznie Porte o 9 sekund wyprzedził swojego rywala na mecie, co w połączeniu z bonifikatą czasową pozwoliło mu zmniejszyć straty, choć do objęcia prowadzenia zabrakło mu 2 sekund.

16 sekund do zwycięzcy straciła czteroosobowa grupka, którą na metę przyprowadził Fernandez, a w której był także Evans, który zachował miejsce na podium klasyfikacji generalnej.