Drugie zwycięstwo Aru

Aru i Froome oderwali się od grupki faworytów na podjeździe pod Monte Castrove i z kilkunastosekundową przewagą minęli szczyt wzniesienia, z którego do mety pozostało 700 metrów. Aru wykorzystał pracę rywala na podjeździe i wyskoczył z koła Brytyjczyka na 200 metrów przed metą, pewnie sięgając po – już drugie w tegorocznym wyścigu – zwycięstwo etapowe i zgarniając 10 sekund bonifikaty. Froome, z kolei, który minął linię mety sekundę po Aru, zyskał cenne sekundy przewagi nad najgroźniejszymi rywalami i awansował w klasyfikacji generalnej na drugie miejsce. Kolarz Team Sky wyprzedził Alejandro Valverde (Movistar), który dziś na metę przyjechał 13 sekund po zwycięzcy, razem z Joaquinem Rodriguezem (Katiusza) i kontrolującym poczynania rywali liderem wyścigu, Alberto Contadorem (Tinkoff-Saxo).

El Pistolero, który rzadko podkręcał tempo i jedynie pilnował koła swoich rodaków, ma teraz 1.19 przewagi nad Froomem i 1.32 nad Valverde. Aru, z kolei, dzięki bonifikacie czasowej za zwycięstwo i przewadze na mecie, zbliżył się na mniej niż minutę do czwartego w tabeli, Rodrigueza.

Etap z A Estrada do Meis, kończący się podjazdem pod Monte Castrove, był stosunkowo krótki, ale w końcówce oferował dwa podjazdy, które mogły rozerwać stawkę i wyłonić grupkę walczącą o zwycięstwo i tak też się stało. Tradycyjnie, zgodnie ze znanym już kibicom scenariuszem, początek etapu należał do uciekinierów, którzy jednak długo musieli próbować, by wreszcie zawiązać skuteczną akcję. Początkowo peleton nie dawał harcownikom wiele swobody i nawet kilkunastoosobowe grupki były kasowane. W płaskim terenie przez pierwszą godzinę kolarze pokonali 50,5 kilometra i dopiero kilkanaście minut później kolejna próba Johana Le Bona (Cofidis) powiodła się. Do Francuza dołączyli Hubert Dupont (Ag2R La Mondiale) i Luis Leon Sanchez (Caja Rural-Seguros RGA) i ta trójka bardzo szybko zyskała bezpieczną przewagę, a peleton w końcu zwolnił.

Głównym motorem napędowym ucieczki był Sanchez, któremu szczególnie zależało na punktach do klasyfikacji górskiej. Hiszpan przed etapem wyprzedzał swojego rodaka, Alejandro Valverde (Movistar) o 23 punkty i miał nadzieję na poprawienie swojego dorobku punktowego, co znacznie przybliżyłoby go do koszulki w niebieskie grochy. Przewaga trójki liderów nigdy nie była jednak duża i ekipy Team Sky, Movistar, BMC Racing, Katiusza i Tinkoff-Saxo trzymał ucieczkę w granicach dwóch minut.

Tempo ścigania wzrosło, gdy kolarze po raz pierwszy zbliżali się do Monte Castrove, ze szczytem na 133. kilometrze. Sanchez i dwaj rywale mieli już tylko pół minuty przewagi, ale to właśnie Hiszpan był najbardziej zacięty w gonieniu punktów na premii górskiej i samotnie ruszył do przodu na kilka kilometrów przed szczytem wzniesienia. Z peletonu następowały próby ataków, ale każdy z nich był kasowany przez ekipy faworytów. Sanchez, z kolei, jadąc samotnie na czele, minął linię premii górskiej i kontynuował jazdę, ale Hiszpan był skazany na porażkę i na zjeździe został doścignięty. Krótko potem peleton, nieco już uszczuplony, pokonywał Monte Castrove po raz drugi, tym razem wspinając się już na metę.

U podnóża podjazdu z grupki faworytów rozpoczęły się ataki – próbowali Christophe Le Mevel (Cofidis) czy Paolo Tiralongo (Astana), ale krótko potem swoje harce rozpoczęli faworyci wyścigu i ich pomocnicy. Na pierwszych zakrętach aktywni byli kolarze Katiuszy – Dani Moreno i Giampaolo Caruso, którzy naciągali grupę kolejnymi atakami, co przyniosło efekt w postaci jej uszczuplenia. Nie było natomiast zdecydowanego ataku Joaquina Rodrigueza, a jego zryw szybko został skasowany przez Alberto Contadora (Tinkoff-Saxo), Valverde, Fabio Aru (Astana). Nie było z nimi Chrisa Froome’a (Team Sky), który swoim tempem dochodził do czołówki, ale gdy tylko doszedł, skontrował. Nie był to jednak decydujący atak i szybko rywale zdołali dogonić Brytyjczyka. Kolejne ataki także nie przyniosły efektów. Na mniej niż 5 kilometrów przed metą Jerome Coppel (Cofidis) był kolejnym atakującym. Dopiero po chwili zareagował Aru i szybko dogonił Francuza, a potem zostawił go za plecami. Rywale Włocha nie kwapili się z pogonią, dzięki czemu w pewnym momencie zyskiwał on już kilkanaście sekund. Kilometr później faworyci obudzili się i po serii krótkich zrywów, to Froome w końcu mocniej nacisnął na pedały.

Brytyjczyk doszedł do prowadzącego Aru na 2 kilometry przed metą i wyszedł na prowadzenie. Kolarz Team Sky był mocniejszy pod górę i to on dyktował tempo, a wobec niezdecydowania Contadora, Valverde i Rodrigueza, ta dwójka zyskała 15 sekund przewagi. Choć w pewnym momencie różnica spadła do 5 sekund, to jednak pogoń Hiszpanów nie była na tyle skuteczna, by zlikwidować atak.

Froome dociągnął Aru na szczyt, po którym droga robiła się płaska i wiodła nawet nieco w dół. Włoch jechał czujnie na kole rywala do 200 metrów przed metą, gdy wyskoczył po zwycięstwo. Zdecydowanie szybszy na finiszu Aru bez problemu wyprzedził rywala i sięgnął po drugie zwycięstwo etapowe, natomiast Froome do końca walczył o sekundy. 13 sekund za zwycięzcą linię mety minęła goniąca trójka, z której najszybszy był Valverde, minimalnie wyprzedzając Rodrigueza.