Contador królem gór

Contador sięgnął po zwycięstwo na szczycie La Farrapona, atakując Frooome'a na ostatnim kilometrze etapu po tym, jak Brytyjczyk przeprowadził zdecydowany atak na 4 kilometry przed metą i znalazł się na czele jedynie z Contadorem. Hiszpan długo jechał na kole swojego rywala, ale gdy do mety pozostało 800 metrów, ruszył zdecydowanie i na mecie zameldował się z przewagą 15 sekund nad kolarzem Team Sky i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.

Za plecami tej dwójki finiszował uciekający przez większą część etapu Alessandro De Marchi (Cannondale), który zdołał jeszcze uchronić się przed pogonią Alejandro Valverde (Movistar) i Joaquina Rodrigueza (Katiusza). Ten pierwszy zachował drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, jednak jego przewaga nad Froomem stopniała do zaledwie 3 sekund. Rodriguez, z kolei, spadł poza podium generalki i do lidera traci już 2.29. Wyprzedzający go Valverde i Froome tracą odpowiednio 1.36 i 1.39.

f16. etap Vuelty, który śmiało można było nazwać królewskim, był kolejnym testem dla faworytów. Pięć premii górskich na trasie, w tym prowadzący na metę podjazd na La Farropona był doskonałą okazją dla faworytów, by sprawdzić swoich rywali, odrobić straty lub powiększyć przewagę w generalce. Początek należał jednak do uciekinierów, którzy zdominowali ściganie na dzisiejszym etapie, liczącym ponad 160 kilometrów. Pierwszy podjazd rozpoczynał się już po 10 kilometrach etapu, ale jeszcze przed jego rozpoczęciem rozpoczęły się ataki. 13-osobowa grupka odjechała od peletonu, która choć na podjeździe pod  La Colladona (na 17,6km) rwała się, to jednak po minięciu szczytu kolarze zjechali się. Faworyci także nie próżnowali – Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), Alejandro Valverde (Movistar) i Chris Froome (Team Sky) zaatakowali na pierwszej premii górskiej, zostawiając za plecami Joaquina Rodrigueza (Katiusza). To zmusiło kolegów Purito do narzucenia mocniejszego tempa w grupie i po 30 kilometrach etapu zdołali skasować odjazd trójki faworytów.

Na czele jechali wtedy  Rohan Dennis (BMC Racing Team), który zapoczątkował ucieczkę, Laurens Ten Dam (Belkin), Luis Leon Sánchez i Peio Bilbao (Caja Rural-Seguros RGA), Peter Kennaugh (Team Sky), Ivan Rovny (Tinkoff-Saxo), Alessandro De Marchi (Cannondale), Romain Sicard (Europcar), Johan Le Bon (FDJ.fr), Wout Poels i Gianluca Brambilla (Omega Pharma-QuickStep), Damiano Cunego (Lampre-Merida). Ich przewaga na alto del Cordal (na 69,4km) wynosiła siedem minut i mogli myśleć o spędzeniu całego dnia na czele wyścigu. Kłopoty w peletonie, z kolei, miał Rigoberto Uran (Omega Pharma-Quick Step) i powoli żegnał się z pierwszą dziesiątką klasyfikacji generalnej. Choć Kolumbijczyk zdołał potem dołączyć do czołówki, to widać było, że jego forma jest daleka od ideału. Jego rywale tymczasem jechali czujnie, w coraz mniej licznej grupce, ale jeszcze bez ataków. Mocniejsze tempo na  alto de la Cobertoria (na 86,2km) wystarczyło jednak, żeby znów zgubić Urana.

U podnóża Puerto de San Lorenzo (na 127,1km) przewaga uciekinierów wynosiła jeszcze pięć minut, ale wśród faworytów widać było coraz większą chęć do walki. Podobnie jak wśród kolarzy z ucieczki – Brambilla i Rovny za pomocą pięśći musieli wyjaśnić sobie nieporozumienie, a na jednej wymianie się nie skończyło, bo Rovny musiał potem wymieniać rozbite okulary. Nie zważając na rywali zaatakował De Marchi, za którym ruszyli Brambilla, Poels i Sanchez, ale tylko kolarzom Omega Pharma-Quick Step udało się utrzymać mocne tempo Włocha.

Ta trójka na 20 kilometrów przed metą miała jeszcze pawie 3 minuty zapasu nad grupą faworytów, ale wkrótce ich wspólna akcja miała się zakończyć. Sędziowie wyścigu tuż po rozpoczęciu podjazdu pod La Farrapona poinformowali Brambillę o jego dyskwalifikacji a kilka minut później tę informację przekazali Rovnemu. Gdy przewaga dwójki Poels i De Marchi spadła do minuty na 11 kilometrów przed metą, zawsze waleczny Włoch z Cannondale postanowił po raz kolejny samotnie powalczyć o zwycięstwo. Ruszył do przodu u udało mu się powiększyć przewagę do prawie 2 minut na 6 kilometrów przed metą, ale niedługo potem faworyci rozpoczęli swoje ataki. Na nieco ponad 4 kilometry przed szczytem do przodu ruszył Froome, zabierając ze sobą jedynie Contadora. Kilkanaście sekund za tą dwójką jechali Valverde i Rodriguez, do których po kilku minutach dołączył Fabio Aru (Astana). Tempo akcji nadawał głównie Froome, gdyż to jemu najbardziej zależało na zgubieniu dwójki Hiszpanów. Na 3 kilometry przed szczytem De Marchi został doścignięty, a przewaga liderujących teraz Froome'a i Contadora wynosiła 45 sekund nad trójką  najgroźniejszych rywali. Froome długo nadawał tempo, ale gdy na 800 metrów przed metą Contador skoczył do przodu, nie miał już sił, by odpowiedzieć. Hiszpan błyskawicznie zwiększał dystans i na mecie zameldował się z przewagą 15 sekund nad Froomem. Trzecie miejsce obronił De Marchi, który stracił do zwycięzcy 50 sekund i o 5 wyprzedził Valverde.