Historyczny sukces Niemca

Polak jako jedyny z kolarzy, którzy uciekli jeszcze w pierwszej fazie wyścigu, zdołał obronić się przed pościgiem faworytów, którzy na ostatnich kilometrach Lagos de Covadonga stoczyli pojedynek o sekundy i prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Niemiec u podnóża podjazdu miał ponad 4 minuty przewagi nad grupą faworytów i do samego końca musiał walczyć o utrzymanie przewagi i pierwsze w historii polskie zwycięstwo w hiszpańskiej Vuelcie. Polak finiszował zaledwie 5 sekund przed Alejandro Valverde (Movistar) i Joaquinem Rodriguezem (Katiusza), którzy byli najszybsi z faworytów, a za ich plecami finiszował lider wyścigu, Alberto Contador (Tinkoff-Saxo). Ta trójka na ostatnich kilometrach stoczyła zacięty pojedynek okraszony licznymi atakami i zrywami, ale praktycznie do samego końca jechali razem. Dopiero na ostatnich metrach Valverde i Rodriguez zdołali zgubić lidera wyścigu.

Prowadzenie w wyścigu zachował Contador, który dziś był czwarty i choć stracił 5 sekund do dwójki rywali, to zachował bezpieczna przewagę w generalce. Kłopoty miał trzeci kolarz wyścigu, Chris Froome (Team Sky), który po atakach swoich rywali został za ich plecami i długo walczył, by zminimalizować straty. Ostatecznie Brytyjczyk był 6., ze strata 17 sekund do zwycięzcy, ale zachował miejsce na podium generalki.

15. etap Vuelta a Espana był ważnym testem dla faworytów wyścigu. Etap kończył się długą i ciężką wspinaczka na Lagos de Covadonga, gdzie czołowi kolarze wyścigu mieli okazje urwać swoim rywalom cenne sekundy, a być może i minuty. Początek tradycyjnie był bardzo szybki, a wszelkie próby ataków po kilku minutach były kasowane przez rozpędzony peleton. Dopiero 7 kilometrów przed lotna premia w Villaviciosa piątka kolarzy zdołała oderwać się od peletonu i zyskać przewagę, pozwalającą na odjazd. John Degenkolb (Giant-Shimano), Przemysław Niemiec (Lampre-Merida), Francisco Javier Aramendia (Caja Rural-Seguros RGA), Cameron Meyer (Orica GreenEdge) i Kristof Vandewalle (Trek Factory Racing) stanowili ucieczkę dnia, której przewaga w sięgała aż 11 minut, gdy kolarze na 88 kilometrze przejeżdżali przez strefę bufetową. Pogoda nie była tym razem łaskawa dla kolarzy i zarówno na trasie jak i na ostatnim podjeździe padał deszcz, który powodował upadki i kraksy.

Na 110 kilometrze uciekinierzy pokonywali podjazd pod pierwsze wzniesienie na trasie -  Puerto del Torno (2.kat), a ich przewaga spadła wtedy poniżej 10 minut. W peletonie pech nie omijał faworytów – Daniel Martin (Garmin-Sharp) opadł i z pomocą kolegów musiał gonić peleton, podobnie jak Joaquin Rodriguez (Katiusza), który miał defekt.

Na 25 kilometrów przed meta na czele znajdowała się już tylko czwórka kolarzy, bez Degenkolba, który odpadł na podjeździe, ale ich przewaga nad grupa prowadzona przez kolarzy Movistar topniała. Czwórka śmiałków miała jeszcze ponad 4 minuty zapasu i niedługo rozpoczynali podjazd pod Lagos de Covadonga, prowadzącą na metę ponad 12-kilometrowa wspinaczkę o średnim nachyleniu 7,2%. Tam jako pierwszy, na 10 kilometrów przed meta, ruszył Meyer, a w pogoń za nim puścił się Niemiec. Z peletonu, z kolei, zaatakował Warren Barugil (Giant-Shimano), a za nim ruszyli Winner Anacona (Lampre-Merida) i Giampaolo Caruso (Katiusza). Atak tej trójki nie trwał długo, ale zapoczątkował kolejne. Na 7 kilometrów przed szczytem ruszył Rodriguez, zabierając ze sobą Contadora, Valverde, Fabio Aru (Astana), Rigoberto Urana (Omega Pharma-Quick Step) i Martina, a z tylu został Chris Froome (Team Sky). Szybko z tej grupki pozostali tylko Contador, Valverde i Rodriguez, którzy wzajemnie się atakowali, natomiast z przodu Niemiec postanowił zostawić Meyera i samotnie ruszył do mety, do której pozostało mu 5 kilometrów.

Niemiec miał jeszcze dwie minuty przewagi nad coraz bliżej jadącą trójka faworytów, z której każdy próbował ataków. Nie były one jednak skuteczne, ale z tego powodu przewaga lidera na ostatnich dwóch kilometrach zaczęła bardzo szybko topnieć. Za ich plecami, z kolei, straty próbował niwelować Froome, jadący razem z Aru, ale Brytyjczyk co rusz tracił, to zyskiwał sekundy do trojki rywali. Ostatni kilometr prowadził głównie w dół, co ułatwiło Polakowi utrzymanie niewielkiej przewagi. Na mecie kolarz Lampre-Merida zachował zaledwie 5 sekund przewagi nad Valverde i Rodriguezem, którzy na ostatnich metrach zdołali zgubić Contadora.