Król jazdy na czas jest jeden i udowodnił to po raz kolejny nie kto inny tylko Tony Martin (Omega Pharma – Quick Step). Pomimo niezbyt sprzyjającej mu trasy (dość ciężki podjazd w pierwszej części etapu) Niemiec zdołał wywalczyć etapowe zwycięstwo. Po etapie Mistrz Świata w ITT mówił:
To była jedna z najcięższych czasówek w tym roku. Podjazd był trudny, ciężko było znaleźć na nim rytm i zachować energię na drugą część ze zjazdem i płaskimi sekcjami. Było bardzo technicznie z wieloma zakrętami – na pewno było to wyzwanie. Nie byłem pewien zwycięstwa, ale bardzo się cieszę, że wygrałem, pomimo tego, że dziś nie pasowało mi w pełni, a na dodatek jest tutaj sporo mocnych czasowców. Odrobiłem trochę czasu w drugiej części zmagań. Wraz z zespołem zrobiliśmy przed etapem kilka trafnych analiz, więc byłem świetnie przygotowany. Nie miałem też problemów w zakrętach, dzięki mojemu Specializedowi. I w końcu zobaczyłem, że moja forma jest dobra, co dało mi podniosło moje morale i dało trochę pewności przed Mistrzostwami Świata. W końcu pokazałem, że zmierzam w prawidłowym kierunku. Chcę wygrywać tak samo jak cała moja drużyna. Jestem zachwycony faktem, że mamy na podium dwóch chłopaków z OPQS, a do tego Pieter Serry był 11. Mamy już zwycięstwo etapowe na Vuelcie, więc teraz możemy skupić się na kolejnych dniach w związku z podium Rigoberto Urana w klasyfikacji generalnej. Duch drużyny jest bardzo silny.
Niesamowitą czasówkę pojechał również Rigoberto Uran – drużynowy kolega Martina z OPQS. Kolumbijczyk dzięki dzisiejszemu występowi wywalczył 2. miejsce na etapie i awansował na 3. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Przygotowaliśmy się do tej czasówki świetnie. Razem z ekipą analizowaliśmy wszystkie szczegóły i myślę, że zrobiliśmy to bardzo dobrze. Jestem za trzykrotnym Mistrzem Świata w TT, który jest moim kolegą z teamu, więc 1 i 2 miejsce oraz finisz za tak wybitnym czasowcem jest idealnym rezultatem dla mnie i dla drużyny.
Dziś złapałem dobre tempo i czułem się dobrze. Kiedy Davide Bramati powiedział mi przez radio, że jestem drugi na półmetku z takim samym czasem jak Tony, nie mogłem w to uwierzyć. To było naprawdę ważne żeby mieć informację z samochodu i wiedzieć, że możemy zająć dwie czołowe pozycje. Wtedy naprawdę poszedłem na full gaz. Straciłem trochę czasu w ostatniej części, ale jeśli mam być szczery, ostatnie 10 km były skrojone na duże silniki takie jak ma Tony. Jestem szczęśliwy z bycia ponownie na podium w generalce. Jesteśmy tutaj, gdzie przewidywaliśmy być w tej części wyścigu. Ale Vuelta jest jeszcze długa, a generalka otwarta. Jutro czeka nas kolejny finisz na podjeździe. Zobaczymy co się tam wydarzy. Czuję się dobrze i mogę liczyć na świetny zespół wokół. Ten rezultat dał nam świetny nastrój.
- wspominał po czasówce Rigoberto Uran.
Niestety 10. etap Vuelty miał też moment dramatu. Podczas zjazdu na jednym z wiraży na dużej prędkości w barierę energochłonną uderzył dotychczasowy lider wyścigu – Nairo Quintana (Movistar). Kolumbijczyk upadł na ziemię, by po chwili dojść do siebie, zmienić rower i kontynuować jazdę. Quintana nie poniósł poważniejszych obrażeń, ale przez straty czasowe spadł w klasyfikacji generalnej na 11. pozycję. Oto jak lider Movistar komentował wydarzenia dzisiejszego etapu:
Czułem się dobrze na wspinaczce, a potem rower nie zahamował wystarczająco. Zaraz przed zakrętem poprawiałem owiewy na butach, ale nie myślę, by w tym tkwił problem. Moje hamowanie nie było wystarczające i upadłem. Na szczęście obyło się bez poważnych kontuzji. Najgorzej było z moim lewym kolanem, poza tym mam siniaki na całym ciele, ale takie jest kolarstwo. Straciłem trochę czasu, a teraz będę pomagał Alejandro i walczył o podium dla siebie.
Mieszane uczucia po etapie miał drugi z liderów Movistar – Alejandro Valverde.
Cieszę się ze swojego występu, ciągle zostajemy na drugiej pozycji bardzo blisko Alberto. Ale ta radość ma słodko-gorzki smak w związku z wypadkiem Nairo. O niczym nie wiedziałem, powiedziano mi dopiero po finiszu. To okropne mieć taki wypadek kiedy jesteś na prowadzeniu, kręcąc dobry czas. Lepiej dla nas byłoby, gdyby nasza dwójka była jak najbliżej w generalce, ale teraz najważniejszym jest to, że Nairo jedzie dalej. Jestem pewien, że dobrze się zregeneruje. Będziemy walczyć.
- podsumował Valverde.
Powodów do zadowolenia po dzisiejszej czasówce nie miał natomiast faworyt do dzisiejszego zwycięstwa – Christopher Froome (Sky). Froome pojechał poniżej oczekiwań i skończył etap na 10. miejscu, przegrywając m.in. z Uranem, Valverde i Contadorem.
Oczywiście miałem nadzieję na lepszą jazdę dziś. Zdecydowanie wystartowałem za szybko. Podczas pierwszych 15 minut czułem się fantastycznie i myślę, że trochę się przeliczyłem. Po pokonaniu wspinaczki odczułem trudy i zmęczenie zbyt mocnego startu. Zapłaciłem tego cenę podczas pozostałej części czasówki. Myślę, że wszyscy którzy się ścigają znają to uczucie zbyt mocnego startu i tego, jak później ciężko wrócić do wejścia na dobre obroty. To straszne uczucie. Musiałem spróbować trzymać tempo i skończyć najlepiej jak umiałem.
- wspominał po etapie Chris Froome.
Liderem wyścigu po dzisiejszym dniu został Alberto Contador, którego występ podczas dzisiejszej czasówki był pozytywnym zaskoczeniem dla wszystkich. Oto co mówił po 10. etapie Contador:
Jeśli mam być szczerym, jadę teraz bez żadnej presji, wszystko biorę z dnia na dzień, bo reszta wyścigu w ogóle jest niewyjaśniona. Jeśli wygram – świetnie, a swoją drogą jestem zadowolony z tego, co zrobiłem do tej pory. Nigdy nie myślałem, że będę mógł pokonać Froome'a w czasówce. Myślę, że przed nami jeszcze bardzo długa droga. Dobrze byłoby oddać koszulkę na jakiś czas i odzyskać ją najlepiej w czasówce ostatniego dnia. Prowadzenie jest też dobre, bo masz jakąś przewagę nad rywalami, ale jestem świadom tego, że przed nami jeszcze dużo dni. Pamiętam Dauphine, kiedy prowadziłem do ostatniego dnia, a następnie wszystko poszło na marne. Teraz natomiast mogę czekać, aż moi rywale zrobią pierwszy krok. Zobaczymy też, jak moje nogi pojadą po ciężkiej czasówce – takiej jaka miała miejsce dziś.