Vuelta po 10. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 10. etapie Vuelta a Espana

Drukuj
Vuelta a Espana,Tony Martin,Omega Pharma-Quick Step
Tony Martin (Omega Pharma Quick Step) po raz kolejny udowodnił, że król ITT jest tylko jeden. Niemiec pomimo niezbyt sprzyjającego mu profilu czasówki na 10. etapie Vuelty zdołał wygrać, przypominając też, że jest gotów bronić tęczowej koszulki na nadchodzących mistrzostwach świata. Sirotti

10. etap Vuelta a Espana czyli pierwsza jazda indywidualna na czas przyniosła niezwykle wiele emocji, zarówno pozytywnych jak i przerażających. Z jednej strony sukces Martina, Urana oraz Contadora, z drugiej dramat Nairo Quintany.

Król jazdy na czas jest jeden i udowodnił to po raz kolejny nie kto inny tylko Tony Martin (Omega Pharma – Quick Step). Pomimo niezbyt sprzyjającej mu trasy (dość ciężki podjazd w pierwszej części etapu) Niemiec zdołał wywalczyć etapowe zwycięstwo. Po etapie Mistrz Świata w ITT mówił:

To była jedna z najcięższych czasówek w tym roku. Podjazd był trudny, ciężko było znaleźć na nim rytm i zachować energię na drugą część ze zjazdem i płaskimi sekcjami. Było bardzo technicznie z wieloma zakrętami – na pewno było to wyzwanie. Nie byłem pewien zwycięstwa, ale bardzo się cieszę, że wygrałem, pomimo tego, że dziś nie pasowało mi w pełni, a na dodatek jest tutaj sporo mocnych czasowców. Odrobiłem trochę czasu w drugiej części zmagań. Wraz z zespołem zrobiliśmy przed etapem kilka trafnych analiz, więc byłem świetnie przygotowany. Nie miałem też problemów w zakrętach, dzięki mojemu Specializedowi. I w końcu zobaczyłem, że moja forma jest dobra, co dało mi podniosło moje morale i dało trochę pewności przed Mistrzostwami Świata. W końcu pokazałem, że zmierzam w prawidłowym kierunku. Chcę wygrywać tak samo jak cała moja drużyna. Jestem zachwycony faktem, że mamy na podium dwóch chłopaków z OPQS, a do tego Pieter Serry był 11. Mamy już zwycięstwo etapowe na Vuelcie, więc teraz możemy skupić się na kolejnych dniach w związku z podium Rigoberto Urana w klasyfikacji generalnej. Duch drużyny jest bardzo silny.

Niesamowitą czasówkę pojechał również Rigoberto Uran – drużynowy kolega Martina z OPQS. Kolumbijczyk dzięki dzisiejszemu występowi wywalczył 2. miejsce na etapie i awansował na 3. miejsce w klasyfikacji generalnej. 

Przygotowaliśmy się do tej czasówki świetnie. Razem z ekipą analizowaliśmy wszystkie szczegóły i myślę, że zrobiliśmy to bardzo dobrze. Jestem za trzykrotnym Mistrzem Świata w TT, który jest moim kolegą z teamu, więc 1 i 2 miejsce oraz finisz za tak wybitnym czasowcem jest idealnym rezultatem dla mnie i dla drużyny.

Dziś złapałem dobre tempo i czułem się dobrze. Kiedy Davide Bramati powiedział mi przez radio, że jestem drugi na półmetku z takim samym czasem jak Tony, nie mogłem w to uwierzyć. To było naprawdę ważne żeby mieć informację z samochodu i wiedzieć, że możemy zająć dwie czołowe pozycje. Wtedy naprawdę poszedłem na full gaz. Straciłem trochę czasu w ostatniej części, ale jeśli mam być szczery, ostatnie 10 km były skrojone na duże silniki takie jak ma Tony. Jestem szczęśliwy z bycia ponownie na podium w generalce. Jesteśmy tutaj, gdzie przewidywaliśmy być w tej części wyścigu. Ale Vuelta jest jeszcze długa, a generalka otwarta. Jutro czeka nas kolejny finisz na podjeździe. Zobaczymy co się tam wydarzy. Czuję się dobrze i mogę liczyć na świetny zespół wokół. Ten rezultat dał nam świetny nastrój.

- wspominał po czasówce Rigoberto Uran. 

Niestety 10. etap Vuelty miał też moment dramatu. Podczas zjazdu na jednym z wiraży na dużej prędkości w barierę energochłonną uderzył dotychczasowy lider wyścigu – Nairo Quintana (Movistar). Kolumbijczyk upadł na ziemię, by po chwili dojść do siebie, zmienić rower i kontynuować jazdę. Quintana nie poniósł poważniejszych obrażeń, ale przez straty czasowe spadł w klasyfikacji generalnej na 11. pozycję. Oto jak lider Movistar komentował wydarzenia dzisiejszego etapu:

Czułem się dobrze na wspinaczce, a potem rower nie zahamował wystarczająco. Zaraz przed zakrętem poprawiałem owiewy na butach, ale nie myślę, by w tym tkwił problem. Moje hamowanie nie było wystarczające i upadłem. Na szczęście obyło się bez poważnych kontuzji. Najgorzej było z moim lewym kolanem, poza tym mam siniaki na całym ciele, ale takie jest kolarstwo. Straciłem trochę czasu, a teraz będę pomagał Alejandro i walczył o podium dla siebie.

Mieszane uczucia po etapie miał drugi z liderów Movistar – Alejandro Valverde.

Cieszę się ze swojego występu, ciągle zostajemy na drugiej pozycji bardzo blisko Alberto. Ale ta radość ma słodko-gorzki smak w związku z wypadkiem Nairo. O niczym nie wiedziałem, powiedziano mi dopiero po finiszu. To okropne mieć taki wypadek kiedy jesteś na prowadzeniu, kręcąc dobry czas. Lepiej dla nas byłoby, gdyby nasza dwójka była jak najbliżej w generalce, ale teraz najważniejszym jest to, że Nairo jedzie dalej. Jestem pewien, że dobrze się zregeneruje. Będziemy walczyć. 

- podsumował Valverde.

Powodów do zadowolenia po dzisiejszej czasówce nie miał natomiast faworyt do dzisiejszego zwycięstwa – Christopher Froome (Sky). Froome pojechał poniżej oczekiwań i skończył etap na 10. miejscu, przegrywając m.in. z Uranem, Valverde i Contadorem. 

Oczywiście miałem nadzieję na lepszą jazdę dziś. Zdecydowanie wystartowałem za szybko. Podczas pierwszych 15 minut czułem się fantastycznie i myślę, że trochę się przeliczyłem. Po pokonaniu wspinaczki odczułem trudy i zmęczenie zbyt mocnego startu. Zapłaciłem tego cenę podczas pozostałej części czasówki. Myślę, że wszyscy którzy się ścigają znają to uczucie zbyt mocnego startu i tego, jak później ciężko wrócić do wejścia na dobre obroty. To straszne uczucie. Musiałem spróbować trzymać tempo i skończyć najlepiej jak umiałem. 

- wspominał po etapie Chris Froome.

Liderem wyścigu po dzisiejszym dniu został Alberto Contador, którego występ podczas dzisiejszej czasówki był pozytywnym zaskoczeniem dla wszystkich. Oto co mówił po 10. etapie Contador:

Jeśli mam być szczerym, jadę teraz bez żadnej presji, wszystko biorę z dnia na dzień, bo reszta wyścigu w ogóle jest niewyjaśniona. Jeśli wygram – świetnie, a swoją drogą jestem zadowolony z tego, co zrobiłem do tej pory. Nigdy nie myślałem, że będę mógł pokonać Froome'a w czasówce. Myślę, że przed nami jeszcze bardzo długa droga. Dobrze byłoby oddać koszulkę na jakiś czas i odzyskać ją najlepiej w czasówce ostatniego dnia. Prowadzenie jest też dobre, bo masz jakąś przewagę nad rywalami, ale jestem świadom tego, że przed nami jeszcze dużo dni. Pamiętam Dauphine, kiedy prowadziłem do ostatniego dnia, a następnie wszystko poszło na marne. Teraz natomiast mogę czekać, aż moi rywale zrobią pierwszy krok. Zobaczymy też, jak moje nogi pojadą po ciężkiej czasówce – takiej jaka miała miejsce dziś.