Niemiecki sprinter na dzisiejszym etapie nie tylko musiał skutecznie finiszować, ale również zmierzyć się z pozostałymi wyzwaniami. Były to przede wszystkim dwa podjazdy: Alto de San Jeronimo o średnim nachyleniu (kat. 3) oraz Alto del Catorce por Ciento o długości 8 km, położony 30 km przed metą (4,7 %, max 14 %) (kat. 2). Na drugim z wzniesień odpadł główny rywal Degenkolba w walce na sprinterskich finiszach – Nacer Bouhanni (FDJ.fr). Drugim z utrapień dotykających kolarzy był kolejny dzień upałów. Temperatura w południowej Hiszpanii wynosiła dziś około 40 stopni Celsjusza.
Degenkolb dobrze poradził sobie z trudnościami na trasie, a kiedy dotarł do ostatnich kilometrów, wspierany przez kolegów z drużyny, zachował czujność i pewnie wygrał 4. etap. Była to już jego 6 wygrana na Vuelta a Espana podczas wszystkich jego startów w tej imprezie.
Kocham Vueltę i kocham ten kraj oraz jego styl życia. Wczoraj nie udało mi się utrzymać i byłem lekko rozczarowany – było dla mnie zbyt ciężko. Dziś było już lepiej. Potrzebowałem jednego, dwóch dni do zaaklimatyzowania się i przyzwyczajenia do upalnej temperatury. Dodatkowo moi koledzy z drużyny wspierali i motywowali mnie. To wspaniałe wygrać kolejny etap Vuelty
- mówił po etapie niekryjący zadowolenia Degenkolb.
Trzeci na mecie dzisiejszego etapu zameldował się lider klasyfikacji generalnej - Michael Matthews (Orica GreenEdge), który dzięki bonifikacie powiększył swoją przewagę nad drugim Nairo Quintaną (Movistar) do 8 sekund. Matthews w końcówce dzisiejszego etapu starał się jechać czujnie, pilnując koła Degenkolba.
Dzisiejszy etap był ciężki przez dwa podjazdy, kończące się na 25 km przed metą. Mój zespół kolejny raz pojechał niesamowicie i zrobił wszystko, bym na ostatnich kilometrach znalazł się w odpowiednim miejscu. Niestety w końcówce było nieco nerwowo. Oczywiście chciałem wygrać po raz drugi, ale takie jest ściganie. Plusem dzisiejszego dnia jest to, że zatrzymujemy czerwoną koszulkę na kolejny dzień. Przewidywałem, że dojdzie do pojedynku pomiędzy mną i Degenkolbem, ale kilku zawodników na ostatnich metrach znalazło się pomiędzy nami, co wykluczyło mnie z walki o zwycięstwo.
- wspominał po etapie lider wyścigu.
Czołówka oraz faworyci wyścigu poza minimalną stratą do Matthewsa, wynikającą z bonifikaty za trzecie miejsce, nie ponieśli strat czasowych. Na ostatnim podjeździe na atak zdecydował się jednak Alejandro Valverde (Movistar), który przez wczorajszy upadek stracił 7 sekund.
Kiedy zaatakowałem reszta naszych rywali musiała się zaniepokoić i zwiększyć tempo. Wiedziałem, że będzie mi trudno utrzymać się na czele.
- tłumaczył po etapie Valverde i dodał:
Wczoraj nie czułem się źle, doskwierał mi jedynie nieco ból po upadku. Zregenerowałem się jednak dobrze i miałem dziś dobrą nogę. Zobaczymy jak pojedziemy najbliższe dni – naszą taktykę zachowujemy natomiast dla siebie.
Najlepiej z Polaków na dzisiejszym etapie pojechał Przemysław Niemiec (Lampre Merida), który dotarł do mety bez strat czasowych i w klasyfikacji generalnej traci 40 sekund, zajmując 16. pozycję. Pozostałych dwóch Polaków – Maciej Bodnar (Cannondale) oraz Karol Domagalski (Caja Rural Seguros RGA) dojechali dziś w grupetto, tracąc niecałe 14 minut. Jeszcze więcej stracił znajdujący się na językach wszystkich z obserwatorów Vuelty - Carlos Betancur (AG2R La Mondiale). Jego nadwaga zaskoczyła wszystkich, mając w pamięci tegoroczne zwycięstwo w Paris Nicea. Warto też przypomnieć, że to właśnie Betancur pozbawił Rafała Majki białej koszulki podczas ubiegłorocznego Giro d'Italia.
Jutro na kolarzy czeka kolejny upalny etap, liczący 180 km i biegnący z Priego De Córdoba do miejscowości Ronda. Na 15 km przed metą ulokowana jest premia górska 3. kategorii, która jednak nie powinna dokonać ostrej selekcji, dlatego na mecie możemy spodziewać się sprinterskiego pojedynku pomiędzy najszybszymi.