Vuelta po 3. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 3. etapie Vuelta a Espana

Drukuj
Vuelta a Espana,Michael Matthews,Orica GreenEdge
Michael Matthews (Orica GreenEdge) założył na podium koszulkę lidera wyścigu Sirotti

Wygrywając w Arcos de la Frontera Michael Matthews (Orica GreenEdge) powtórzył swój wyczyn z tegorocznego Giro d’Italia. Wtedy także po wygranym etapie objął prowadzenie w wyścigu.

Matthews na trudnej końcówce nie dał szans swoim rywalom, najpierw zabierając się z Danem Martinem (Garmin-Sharp), a na ostatnich 25 metrach finiszując po zwycięstwo. Australijczyk bez większych problemów ograł swoich rywali, odnosząc trzecie w karierze zwycięstwo w hiszpańskiej Vuelcie. „Ten atak nie był planowany, ale znów miałem dużo szczęścia. Ten sezon już wcześniej był dla mnie niezwykle udany, gdy przez sześć dni jechałem w koszulce lidera Giro. Teraz mój sen trwa dalej” – mówił 23-letni Australijczyk, który objął prowadzenie w generalce „mam nadzieję utrzymać tę koszulkę jak najdłużej” – dodał, a mając na uwadze jego jazdę z Giro, kiedy to dopiero w górach musiał oddać prowadzenie w wyścigu, można sądzić, że w pierwszym tygodniu kolarz Orica GreenEdge będzie walczył o zachowanie prowadzenia.

Dan Martin (Garmin-Sharp), który w końcówce walczył z Matthewsem o zwycięstwo, przyznał, że Australijczyk był po prostu szybszy. „Widziałem ten finisz w piątek i pomyślałem, że mógłbym tu powalczyć. Ale Matthews był szybszy. Nie zabrakło mi sił w końcówce, po prostu on był mocniejszy” – chwalił swojego rywala Martin, który mimo wściekłości na mecie, od razu pogratulował kolarzowi Orica GreeEdge.

Dzisiejszy etap okazał się być pierwszym sprawdzianem formy faworytów. Bardzo mocne tempo na ostatnim podjeździe, które narzucili kolarze Katiuszy, rozciągnęło peleton i sprawiło, że niektórzy faworyci mieli małe problemy, z utrzymaniem tempa rywali. Alejandro Valverde (Movistar) stracił dziś 7 sekund do czołówki i musiał oddać koszulkę lidera, spadając na trzecie miejsce w generalce. Powodem straty Hiszpana była kraksa, do której doszło jeszcze na 20 kilometrów przed metą. Jadący przed nim Jonathan Castroviejo próbując złapać torebkę od masażysty upadł, a razem z nim polecieli Adriano Malori i właśnie Valverde. Hiszpan bardzo szybko jednak podniósł się i wrócił na rower, ale nie zdołał przebić się do przodu przed finałowym podjazdem. „Zderzyłem się z kolegą z ekipy i upadłem, ale udało mi się szybko wrócić na rower. Mimo to rozpocząłem podjazd daleko z tyłu i nawet cieszę się, że straciłem tylko 7 sekund” – mówił Valverde, który zdawał się nie przejmować stratą. „Bardziej niż straty koszulki żałuję straconej szansy, bardzo chciałem wygrać  ten etap” – dodał.

W dobrym po etapie byli Joaquin Rodriguez (Katiusza), który długo jechał z czołówką i ostatecznie zajął 3. miejsce, a także Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), który etap ukończył na 16. miejscu, mijając linię mety z czasem zwycięzcy. „Moi koledzy mocno dziś pracowali, moje kolano nie bolało, choć muszę obłożyć je teraz lodem” – powiedział Hiszpan po etapie, „najważniejsze to nie tracić sekund, choć zdaję sobie sprawę, że jest wielu mocniejszych kolarzy ode mnie w tym wyścigu” – dodał były zwycięzca Vuelty.