TdF: Navardauskas ubiegł peleton

Navardauskas popisał się śmiałym atakiem tuż przed szczytem Cote de Monbazillac i z niewielką przewagą pokonywał ostatnie 10 kilometrów pozostałych do mety. Pogoń za Litwinem prowadziły ekipy sprinterów, ale kraksa na ostatnich 2 kilometrach pokrzyżowała im plany, pozwalając też kolarzowi Garmin-Sharp na odniesienie pierwszego w karierze zwycięstwa na Wielkiej Pętli.

Na metę peleton wjeżdżał w kilkunastoosobowych grupkach, choć z powodu kraksy wszyscy otrzymali ten sam czas. W czołówce klasyfikacji generalnej nie zaszły żadne zmiany – nadal prowadzi Vincenzo Nibali (Astana), za którym o drugie miejsce walczą Thibaut Pinot (FDJ.fr), Jean Christophe Peraud (Ag2R La Mondiale) i Alejandro Valverde (Movistar).

Dzisiejszy etap był stosunkowo łatwy i dawał kolarzom, a zwłaszcza faworytom wyścigu, okazję do odpoczynku po górach i przed jutrzejszą czasówką. Uciekinierzy, z kolei, mieli ostatnią szansę, by jeszcze spróbować walczyć o zwycięstwo etapowe.

Spośród 164 kolarzy, którzy wystartowali z Maubourguet, Cyril Gautier (Europcar) zaatakował jako pierwszy, od razu po starcie. W pogoń za Francuzem ruszyli Martin Elmiger (IAM Cycling) i Arnaud Gérard (Bretagne), a potem także Tom Jelte Slagter (Garmin-Sharp), dołączając do czołówki po kilku kilometrach. Więcej kolarzy miało ochotę oderwać się od peletonu, m.in. Thibault Pinot (FDJ.fr) i Peter Sagan (Cannondale), ale tej grupki peleton nie odpuścił. Jeszcze jedynie Rein Taaramae (Cofidis) zdołał przeskoczyć do czołówki, tworząc pięcioosobową ucieczkę dnia. Uciekinierzy mogli cieszyć się długim prowadzeniem, ale nie mogli cieszyć się dobrą pogodą. Po kilku upalnych dniach, dziś kolarzom na trasie towarzyszył deszcz, a nawet ulewy.

Niespieszne tempo pogoni nadawały ekipy Cannondale, Katiuszy i Giant-Shimano, ale nie kasowały ucieczki zbyt wcześnie. Jeszcze na 40 kilometrów przed metą czołowa piątka miała dwie minuty zapasu, choć wtedy przewaga zaczęła już spadać. Przeczuwając nieuchronny koniec ucieczki, na atak zdecydował się Slagter, gdy do mety pozostało nieco ponad 30 kilometrów. 

Waleczny Holender utrzymywał się przed peletonem, gdy jego rywale zostali doścignięci i na 15 kilometrów przed metą miał jeszcze 15 sekund przewagi nad rozpędzoną grupą zasadniczą. Chwilę później kolarze pokonywali jedyny podjazd na trasie - Cote de Monbazillac (dł. 1.3km; 7.6%; kat. 4) – gdzie doszło do przetasowań. Przewaga Slagtera spadała, natomiast przed szczytem zaatakował jego kolega z ekipy Ramunas Navardauskas. Ta dwójka chwilę współpracowała, po czym Litwin samotnie ruszył do mety. 

Litwin, dobrze jeżdżący na czas, utrzymywał minimalną przewagą nad pogonią przez kolejne płaski kilometry, które prowadziły do mety. W deszczu i kałużach zyskiwał kilkanaście sekund nad peletonem i niewątpliwie pomogła mu też kraksa, do której doszło w grupie na 2 kilometry przed metą. Peleton podzielił się wtedy na kilka grup i choć na czele pierwszej z nich mocno pracowali kolarze Omega Pharma-Quick Step, nie byli w stanie dogonić prowadzącego kolarza Garmin-Sharp. Navardauskas na metę wjechał niezagrożony, ciesząc się ze swojego pierwszego w karierze zwycięstwa w Tour de France. Sprinterski finisz o drugie miejsce wygrał John Degenkolb (Giant-Shimano) przed Alexandrem Kristoffem (Katiusza).