TdF: Majka Królem Gór

Na ostatnich kilometrach podjazdu pod Hautacam rozgrywane były trzy wyścigi. Nibali, który po raz kolejny udowodnił, że jest klasą samą dla siebie, i atakując na niespełna 10 kilometrów przed szczytem samotnie minął linię mety ponad minutę przed rywalami. Za jego plecami, z kolei, toczyła się walka o koszulkę najlepszego górala i pozostałe miejsca na podium klasyfikacji generalnej.

Nibali znów pokazał rywalom, że jest zdecydowanie najmocniejszym kolarzem tegorocznego wyścigu i wygrywa z wielką łatwością. Jego atak po raz kolejny pozostał bez odpowiedzi najgroźniejszych rywali, którzy dziś stracili kolejne minuty do Rekina z Mesyny. Kolarz Astany ma już ponad 7 minut przewagi w klasyfikacji generalnej i zwycięstwo w tegorocznym Tour de France praktycznie w kieszeni.

Gdy tylko Nibali zaatakował na pierwszych kilometrach Hautacam, jasne było, że Włoch zamierza odnieść kolejne zwycięstwo. To, z kolei, oznaczało, że Majka, chcąc utrzymać prowadzenie w klasyfikacji górskiej, musi finiszować najwyżej na szóstym miejscu. Polak nie czekał długo na rozwój wydarzeń i ataki rywali i ruszył za Włochem na 8 kilometrów przed szczytem. Długo jechał na drugim miejscu, a gdy na 2,5 kilometra przed metą został doścignięty przez trzyosobową grupkę, trzymał koło rywali i w końcówce finiszował, tuż za Thibautem Pinot (FDJ.fr). Właśnie Francuz, a także jego rodak – Jean Christophe Peraud (Ag2R La Mondiale), zaciekle walczyli dziś, by wypracować sobie jak największą przewagę nad Alejandro Valverde (Movistar). Po kilku atakach zgubili Hiszpana i wraz z Teajayem Van Garderenem (BMC Racing Team) powiększali przewagę nad kolarzem Movistar. Ponad pół minuty zapasu na szczycie Hautacam dało im awans o jedną pozycję, tuż przed Hiszpana, który teraz jest czwarty.

Tourmalet i Hautacam – te dwa podjazdy czekały dziś na kolarzy w ostatnim dniu w Pirenejach, który był ostatnią szansą dla górali, by odrobić lub nadrobić sekundy, a nawet minuty. Początek był jednak spokojny – pierwsze 75 kilometrów było lekko pofałdowanych, z dwoma premiami górskimi 3. kategorii - cote de Benejacq (na 28km) i cote de Loucrucq (na 56km). Pierwsze ataki nastąpiły tradycyjnie chwilę po starcie, ale dopiero po 10 kilometrach Daniel Oss (BMC Racing Team) i Bartosz Huzarski (NetApp Endura) zapoczątkowali akcję, która okazała się skuteczna. Do dwójki dołączali kolejni - Mikel Nieve (Team Sky), Jesus Herrada i Jon Izaguirre (Movistar), Yuriy Trofimov (Katiusza), Alessandro De Marchi i Marco Marcato (Cannondale), Lars Boom (Belkin), Jan Bakelants (Omega Pharma-Quick Step), Blel Kadri (Ag2R La Mondiale), Matthieu Ladagnous (FDJ.fr), Bryan Coquard, Kevin Reza i Thomas Voeckler (Europcar), Julien Simon (Cofidis), Sylvain Chavanel i Marcel Wyss (IAM Cycling), Tiago Machado (NetApp Endura) i Florian Guillou (Bretagne). Po 15 jazdy etapu mieli 2.30 przewagi nad zasadniczą grupą, która nie kwapiła się do pogoni.

Pierwszą premię górską wygrał Huzarski, aktywnie jadący w ucieczce. Polak często widoczny był na czele grupki, która powoli zbliżała się do Tourmalet. Na drugiej premii Huzarski zdobył jeszcze jeden punkt, jadąc za Boomem, a niedługo potem rozpoczęła się wspinaczka na legendę Wielkiej Pętli – Tourmalet. U podnóża wzniesienia, na 70 kilometrów przed metą, liderzy prowadzili z przewagą 3.15 nad grupą zasadniczą, w której tempo nadawali kolarze Astany, z Vincenzo Nibalim jadącym czujnie za plecami kolegów.

Już pierwsze kilometry podjazdu podzieliły czołówkę – odjechał Chavanel, za którym podążali Kadri i Nieve, a na 9 kilometrów przed szczytem goniąca dwójka wyszła na czoło. Trudny podjazd pod Tourmalet dawał się kolarzom we znaki – wielu z nich odpadało czy to z czołówki, czy z peletonu. W pościg za czołową dwójką ruszyli De Marchi, Huzarski i Trofimov, a szczyt wzniesienia minęli 1.40 po liderach. Z peletonu, który tracił około 4 minuty na szczycie, na zjeździe odjechał Valverde, który w pewnym momencie zyskiwał 20 sekund nad peletonem, ale ostatecznie został doścignięty.

Nieve i Kadri utrzymali swoją przewagę na zjazdach. Na 20 kilometrów przed metą mieli półtorej minuty nad Trofimovem, Huzarskim, De Marchim, Simon, Ossem i Bakelantsem. Straty zmniejszali kolarze Astany, którzy prowadzili zasadniczą grupę. Na krótko przed rozpoczęciem podjazdu tracili 2.30. Na 13,6 kilometrów przed metą Nieve i Kadri rozpoczęli podjazd pod Hautacam. Z grupki pościgowej skoczyli jeszcze Huzarski i De Marchi, ale i oni zostali doścignięci 11 kilometrów przed szczytem. Na czele został już tylko wtedy Nieve, ale gdy zaczęły się ataki faworytów, przewaga Hiszpana zaczęła szybko spadać.

Chris Horner (Lampre-Merida) ruszył do przodu jako pierwszy z grupki lidera, ale błyskawicznie jego akcję skontrował Nibali. Włoch jechał chwilę razem z kolarzem Lampre-Merida, tak, jak to często miało miejsce podczas ubiegłorocznej Vuelty, ale na 9,5 kilometra przed szczytem ruszył do przodu w pogoni za zwycięstwem etapowym. Błyskawicznie minął i zostawił Nieve, natomiast za jego plecami atakował Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), który musiał walczyć o koszulkę najlepszego górala. Pierwszy atak Polaka nie był zdecydowany, ale poprawka była skuteczna. Polak oderwał się od grupy na 8 kilometrów przed szczytem i po kilku minutach wyprzedził Nieve i wysunął się  na drugie miejsce, za Nibalego.

Osobny wyścig jechali kolarze za plecami prowadzącej dwójki. Atakowali Tejay Van Garderen (BMC Racing Team), Thibaut Pinot (FDJ.fr) i Jean Christophe Peraud (Ag2R La Mondiale), zostawiając z tylu Alejandro Valverde (Movistar) i Romaina Bardet (Ag2R La Mondiale).

Na 2500 metrów przed szczytem goniąca trójka miała 15 sekund straty do Majki, natomiast grupka prowadzona przez Valverde traciła pół minuty. Nibali był niezagrożony, powiększał swoją przewagę i zmierzał na szczyt po czwarte zwycięstwo w tegorocznym wyścigu.  Na nieco ponad 2 kilometry przed metą goniąca trójka doszła do Majki, a Polak czujnie siadł na koło rywali. Kolejne metry nie przyniosły większych zmian. Nibali pewnie zmierzał na szczyt Hautacam, natomiast różnice za jego plecami utrzymywały się. Dopiero na 200 metrów przed metą zaatakował Majka, ale jego akcję skontrował Pinot i wyprzedził Polaka na kresce. Mimo to Majka pewnie obronił prowadzenie w klasyfikacji górskiej i może być już pewny koszulki w grochy na podium w Paryżu.

Z podium klasyfikacji generalnej spadł za to Valverde, który dziś stracił 1. 59 do Nibalego i wyprzedzili go zarówno Pinot jak i Peraud. Obaj przyjechali na metę w grupce za Nibalim, tracąc odpowiednio 1.10 i 1.15 do zwycięzcy. W klasyfikacji generalnej wyprzedzają Hiszpana o 15 i 2 sekundy.