TdF: Kolejny atak rekina

Rekin z Mesyny umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej, dystansując wszystkich najgroźniejszych rywali w walce o maillot jaune. Włoch najpierw przeskoczył do czołówki na 7 kilometrów przed metą, a potem, na nieco ponad 3 kilometry przed szczytem oderwał się od Majki i Leopolda Koeniga (NetApp Endura) i pewnie sięgnął po zwycięstwo, finiszując niezagrożony na szczycie Chamrousse i odnosząc trzecie zwycięstwo etapowe w tegorocznym wyścigu. Za jego plecami pojedynczo i w niewielkich grupkach finiszowali kolejni kolarze, w tym jego rywale z generalki.

Znakomicie na dzisiejszym etapie zaprezentował się Majka, który cały czas jechał bardzo wysoko, czujnie podążając za faworytami wyścigu, a na 10 kilometrów przed metą przeskoczył do atakującego Koeniga, a potem długo trzymał koło Nibalego. W końcówce trudno było dogonić Włocha, jednak zdołał wyprzedzić kolarza NetApp Endura na kresce.

Inny z Polaków, Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step), odpadł od peletonu u podnóża finałowego podjazdu, ale jadąć swoim tempem zdołał ograniczyć swoje straty i finiszował na 19. miejscu, ze stratą 4.12 do Nibalego, i awansował na 11. miejsce w klasyfikacji generalnej.

13. etap Tour de France rozpoczął się od wspinaczki pod premię górską 3. kategorii, col de la Croix de Montvieux, której szczyt usytuowany był na 24. kilometrze. Jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu rozpoczęły się ataki, a po kilku akcjach na czele uformowała się grupka, w której byli Giovanni Visconti (Movistar), Alessandro De Marchi (Cannondale), Blel Kadri (AG2R), Kristjan Durasek (Lampre) i Daniel Oss (BMC Racing Team), a do której na podjeździe dołączyli Bartosz Huzarski (NetApp Endura) i Brice Feillu (Bretagne). Ta siódemka minęła szczyt 30 sekund przed kontratakującymi z peletonu Janem Bakelantsem (OPQS) i Rudy Molardem (Cofidis), natomiast zasadnicza grupa traciła 2.15.

Po 40 kilometrach etapu dwie czołowe grupki się połączyły. Uciekinierzy wciąż utrzymywali przewagę ponad dwóch minut nad peletonem, a przed nimi było teraz ponad 100 płaskich kilometrów, aż do drugiego podjazdu na trasie - col de Palaquit (1. kat, na 152km). Do tego czasu sytuację na trasie kontrolowała ekipa Katiuszy, która chciała wyprowadzić po kolejne punkty na premii górskiej swojego lidera, Joaquina Rodrigueza. Przewaga na chwilę sięgnęła czterech minut, ale u podnóża col de Palaquit spadła do nieco ponad minuty. Wtedy w ucieczce skończyła się współpraca i rozpoczęły ataki, a po kilku akcjach na czele został już tylko De Marchi, który atakiem na 57 kilometrów przed metą zostawił za plecami Kadriego i Bakelantsa. Przewaga kolarza Cannondale na 5 kilometrów przed szczytem wzniesienia wynosiła około minuty nad Bakelantsem, który jeszcze ruszył w pościg za liderem i 1.30 nad Luisem Angelem Mate (Cofidis), który wyskoczył z peletonu w pogoni za uciekinierami. Grupa zasadnicza, która była już coraz szczuplejsza, traciła prawie 3 minuty do lidera. Kłopoty miał Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step), który odstawał od rywali i jechał na końcu grupy w towarzystwie kolegi z ekipy, Michała Gołasia.

Mijając linię premii górskiej De Marchi miał 1.15 zapasu nad Bakelantsem i 1.40 nad Mate. 2.45 tracił peleton, z którego tuż przed szczytem odpadł Kwiatkowski, ale zdołał na zjeździe dołączyć do grupki lidera.

Po kilkunastu kilometrach zjazdów kolarze rozpoczynali podjazd pod Chamrousse (HC, na 197,5km). U podnóża De Marchi miał jeszcze koło minuty przewagi ale tempo, jakie na podjeździe narzucili kolarze Movistar sprawiło, że Włoch został doścignięty cztery kilometry po rozpoczęciu podjazdu. Grupa faworytów, która liczyła wtedy około 20 kolarzy, do mety miała wtedy jeszcze 14 kilometrów, ale prowadzących cały czas pod górę, z nachyleniem dochodzącym do 12%. Jako pierwszy z tej grupki, po tempie narzuconym przez kolarzy Astany, odpadł Richie Porte (Team Sky). Chwilę potem, gdy do szczytu pozostało 12 kilometrów, zaatakował Thibault Pinot (FDJ.fr). Atak młodego Francuza jeszcze bardziej rozerwał stawkę – odpadali Pierre Rolland (Europcar), Rui Costa (Lampre-Merida), Michael Rogers (Tinkoff-Saxo) i Haimar Zubeldia (Trek Factory Racing). Cały czas w czołówce jechał natomiast Rafał Majka (Tinkoff-Saxo).

Atak Pinot poprawił Leopold Koenig (NetApp Endura), a w pogoń za Czechem ruszył Majka. Rywale nie ruszyli za Polakiem i Czechem. Dopiero kilometr później ruszył Alejandro Valverde (Movistar), choć bardzo czujnie jechali Vincenzo Nibali (Astana) i Pinot, którzy siedli na koło Hiszpana. Dołączył do nich też Laurens Ten Dam (Belkin) i ta czwórka na 9 km przed metą tracił 20 sekund do czołówki. Mocne tempo w tej grupie nadawał Pinot, ale na 7 km przed metą ruszył do przodu Nibali. Włoch zostawił rywali za daleko plecami i błyskawicznie zbliżał się do Koeniga i Majki. Dalej, z kolei, pogoń w obronie białej koszulki rozpoczął Romain Bardet (Ag2R La Mondiale), goniąc zaciekle grupę Pinot, choć jego strata do rodaka wynosiła około minuty.

Czołowej trójce – Nibalemu, Koenigowi i Majce – do mety pozostało pięć kilometrów i przez większość czasu tempo nadawał lider wyścigu. Sytuacja przez kolejne dwa kilometry nie zmieniła się bardzo – trójkę goniła dwójka Pinot i Valverde, dalej grupa Bardet, jeszcze dalej Porte i Kwiatkowski. Dopiero na 3,3 kilometra przed metą na atak zdecydował się Nibali. Włoch zyskał błyskawicznie kilkanaście metrów przewagi i już nie dał złapać się do mety, choć za jego plecami dwójka była cały czas bardzo blisko. Tempo pogoni nadawał głównie Koenig, Majka jechał czujnie na kole rywala. Gdy Nibali niezagrożony zbliżał się do mety, Majka wyskoczył po drugie miejsce, finiszując 10 sekund za zwycięzcą. Tuż za nim finiszował Koenig, a dalej Valverde i Pinot.

W końcówce znów straty odrobił Kwiatkowski, który jadąc równym tempem zdołał przesunąć się na 19. pozycję na mecie. W klasyfikacji generalnej Polak awansował na 11. miejsce.