Contador upadł na jednym z szybkich zjazdów, kiedy chcąc sięgnąć do kieszonki wpadł w dziurę w jezdni i stracił kontrolę nad rowerem. Hiszpan po kraksie długo siedział na poboczu, będąc opatrywanym przez lekarza wyścigu, potem zmienił but i dopiero po kilku minutach wsiadł z powrotem na rower. Peleton był już daleko, choć kolarze Astany zwolnili, gdy Contador wraz z kolegami z ekipy rozpoczął pościg. Tempo pogoni nie było jednak wysokie, a Contadorowi pedałowanie wyraźnie sprawiało ból i problem. Po kilkunastu kilometrach jazdy, na 80 kilometrów przed metą Hiszpan wycofał się z wyścigu. Hiszpan od razu pojechał do szpitala, gdzie prześwietlenie wykazało pęknięcie kości piszczelowej. Późniejsze badanie w klinice w Madrycie potwierdziło, że na szczęście więzadła ani mięśnie nie były uszkodzone, a operacja nie jest konieczna. Contadora czeka jednak teraz długa przerwa i jego start w hiszpańskiej Vuelcie jest bardzo niepewny.
Contador to nie jedyny faworyt wyścigu, dla którego święto narodowe Francuzów okazało się pechowe. 11 lat temu Joseba Beloki, jadący w koszulce ONCE, upadł na zjeździe do Gap i doznał poważnych obrażeń, w tym złamania kości udowej. Kraksa na Tour de France załamała karierę Hiszpana, który potem nigdy nie wrócił już do wysokiej formy.
Po wycofaniu się Contadora nie ma już żadnego byłego zwycięzcy Tour de France w tegorocznym wyścigu.
Na 10. etapie rewelacyjną postawą popisał się Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step). Polak, lider klasyfikacji młodzieżowej, uciekał przez 150 kilometrów, aż został doścignięty na podjeździe pod La Planche des Belles Filles i stracił kilka minut do zwycięzcy, tracąc też białą koszulkę najlepszego młodzieżowca. „Przede wszystkim muszę podziękować Tonemu Martinowi” – mówił Kwiatkowski o swoim koledze z ekipy, który ciągnął grupę uciekinierów przez 130 kilometrów i po raz drugi z rzędu został wybrany najagresywniejszym kolarzem etapu. „Gdyby nie Tony, nie utrzymałbym się na czele. Choć mieliśmy dużą przewagę na ostatnim podjeździe, to jednak nie miałem już sił, by zafiniszować” – mówił Polak, który spadł na 13. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Jednym z bohaterów był też Tiago Machado (NetApp Endura). Portugalczyk także leżał w kraksie w połowie etapu i z wielkim bólem kontynuował jazdę. Dojechał na metę razem ze swoim kolegą, Andreasem Schillingerem, i choć przekroczył limit czasowy, to jednak organizatorzy postanowili dopuścić go do startu kolejnego etapu.
Zadowolony z etapu może być także Joaquin Rodriguez (Katiusza), który długo jechał w ucieczce, zbierając liczne punkty do klasyfikacji górskiej wyścigu, walcząc na premiach górskich z Thomasem Voecklerem (Europcar). Chociaż Purito walczył do samego końca etapu, to jednak na La Planche des Belles Filles dogonił go Vincenzo Nibali (Astana), który ruszył po zwycięstwo, a także inni kolarze z czołówki. Rodriguezowi pozostała na osłodę koszulka w grochy – Hiszpan po 10. etapie wyprzedza o 16 punktów Voecklera i o 25 Martina i należy się spodziewać kolejnych ataków kolarza Katiuszy, który najwyraźniej ma ochotę na koszulkę najlepszego górala na podium w Paryżu.