Do tej pory trzy razy triumfował Kittel, a dziś – gdy kolarza Giant-Shimano zabrakło w końcówce – zwycięstwo odniósł jego rodak Greipel. Kolarz Lotto Belisol w bezpośredniej walce pokonał Alexandra Kristoffa (Katiusza) i Samuela Dumoulin (Ag2R La Mondiale), choć przyznał, że wcale nie było łatwo – „ostatnie 30 kilometrów było piekielnie ciężkie, głównie za sprawą silnego wiatru” – mówił Greipel, „nie mieliśmy najlepszego rozprowadzenia, ale w samej końcówce wszystko było chaotyczne. Złapałem koło Marka Renshawa i na 350 metrów postanowiłem zaatakować. To trochę wcześnie, ale pomyślałem, sobie, że jak dam z siebie wszystko, to powinno się udać. To zwycięstwo jest ważne dla mnie i dla ekipy, powinno zamknąć usta naszym krytykom” – relacjonował Niemiec, który wygrał dopiero swój szósty etap na Tour de France.
W końcówce peleton podzielił się na kilka grupek, właśnie za sprawą silnego wiatru. Bardzo mocne tempo w czołowej grupie nadawała ekipa Omega Pharma-Quick Step, której pracę wykończył Michał Kwiatkowski, atakując na ostatnim kilometrze wyścigu. Młody Polak zyskał kilkanaście metrów przewagi nad peletonem i w pewnym momencie wydawało się, że ma szanse na zwycięstwo etapowe, jednak jego atak został skasowany na 200 metrów przed metą, gdy do przodu ruszyli sprinterzy. „Matteo Trentin był na moim kole i przed ostatnim zakrętem zwolnił, wtedy ruszyłem. Dałem z siebie wszystko, ale do mety zostało nieco więcej, niż się spodziewałem” – tłumaczył Kwiatkowski, który ostatecznie linię mety minął na 38. miejscu, ale obronił swoje miejsce w klasyfikacji generalnej. Polak po 6. etapie traci 50 sekund do lidera, Vincenzo Nibalego (Astana).
Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), choć nie stracił czasu na mecie, to jednak nie będzie się cieszył po etapie do Reims. W kraksie leżał Jesus Hernandez, jeden z najważniejszych pomocników Hiszpana, i wycofał się z wyścigu. Hernandez doznał wstrząśnienia mózgu, stracił na kilka minut przytomność i został przetransportowany do szpitala. „To wielka strata dla ekipy i dla Alberto, bo Jesus to jego dobry przyjaciel. Będziemy musieli radzić sobie bez niego, być skoncentrowani i walczyć na kolejnych etapach” – mówił Philippe Mauduit, dyrektor sportowy Tinkoff-Saxo. Oprócz kolarza Tinkoff-Saxo, w kraksach leżeli też Xabier Zandio (Team Sky) i Egor Silin (Katiusza), którzy z powodu urazów także musieli wycofać się z tegorocznego wyścigu. Zandio doznał kontuzji pleców i żeber, natomiast Silin złamał lewy obojczyk.