Vincenzo Nibali (Astana) jako kolejny kolarz udowodnił, że żółta koszulka lidera dodaje nadludzkich sił i umiejętności. Włoch, korty do tej pory nigdy nie ścigał się na bruku, był bohaterem 5. etapu i niewiele brakowało, by tego dnia cieszył się ze zwycięstwa. Kolarz Astany może być jednak bardzo zadowolony, gdyż nadrobił minuty nad wszystkimi rywalami z klasyfikacji generalnej, którzy tego dnia nie mieli szczęścia i potracili sporo cennego czasu. Alberto Contador (Tinkoff-Saxo) miał defekt, który uniemożliwił mu skuteczną pogoń za Nibalim, z kolei, Alejandro Valverde (Movistar) i Tejay Van Garderen (BMC Racing Team) leżeli w kraksach i także musieli gonić lidera.
Największym pechowcem tegorocznego Tour de France bez wątpienia jest Chris Froome (Team Sky). Brytyjczyk leżał na asfalcie już na 4. etapie, a dwie kraksy na etapie do Arenberg sprawiły, że obrońca tytułu musiał wycofać się z wyścigu. „Jestem zdruzgotany faktem, że musiałem się wycofać, ale to była jedyna słuszna decyzja w tamtej chwili” – powiedział Froome, który przed tym, jak wsiadł do samochodu ekipy Sky, długo wahał się, czy wsiąść na rower, „wiedziałem, że nie jestem w stanie jechać dalej” – tłumaczył Brytyjczyk. „Teraz pojadę do domu, odpocznę kilka dni. Muszę wrócić do pełni zdrowia przede wszystkim” – mówił wyraźnie załamany Froome. Dyrektor sportowy ekipy Sky, Dave Brailsford, powiedział, że Froome być może wystartuje we Vuelta a Espana.
Rewelacyjnie po brukach jechał Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step), który dzięki swojej postawie awansował na 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Kwiatkowski mógłby być wyżej, gdyby nie defekt w samej końcówce etapu – „kto wie, jakby się to potoczyło, gdyby nie defekt” – powiedział na mecie Polak, który zajął ostatecznie 7. miejsce, tracąc do zwycięzcy ponad minutę, „czułem się bardzo dobrze, byłem bardzo spokojny przed brukami” – stwierdził kolarz Omega Pharma-Quick Step, który jeszcze przed docinkami bruku leżał na asfalcie i musiał gonić rywali, „być w czołowej grupie z Nibalim w żółtej koszulce to bardzo budujące uczucie. Dziś pokazaliśmy, że mamy bardzo silną ekipę, która wie, jak się zachować w każdej sytuacji” – mówił Kwiatkowski. Po 5. etapie Polak traci do lidera, Vincenzo Nibalego (Astana), zaledwie 50 sekund. Kwiatkowski do 6. etapu wystartuje w białej koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej, jako że Peter Sagan (Cannondale), lider tej klasyfikacji, dzierży obecnie też zieloną koszulkę najlepszego sprintera.
Zwycięstwo etapowe przypadło kolarzowi, który w trudnym terenie radzi sobie jak nikt inny. Lars Boom (Belkin) to były przełajowy Mistrz Świata i jazda w takim terenie, jak na 5. etapie, nie stanowi dla niego większego problemu. Holender trzymał się cały czas czołówki na ostatnich kilometrach i przeprowadził decydujący atak na ostatnim sektorze bruku, nie dając rywalom szans na doścignięcie go. „Od lat marzyłem o deszczowym Paryż-Roubaix” – mówił Boom, „gdy jest sucho, więcej kolarzy może utrzymać wysokie tempo. Dziś nadarzyła mi się niesamowita szansa, którą wykorzystałem. Marzyłem o tym wiele lat, a wygrać etap Tour de France, przy takiej pogodzie, to spełnienie tych marzeń” – powiedział Boom. Holender może być podwójnie zadowolony. Jego zwycięstwo zwiększa też szanse na znalezienie nowego sponsora dla jego ekipy, bądź też uzyskanie nowego kontraktu na przyszły sezon.