TdF: Środa w piekle

Piąty etap tegorocznej Wielkiej Pętli był niezwykle dramatyczny i wielu kolarzy poniosło duże straty w klasyfikacji generalnej. O losach dzisiejszego etapu decydowały bruki, które rozpoczęły się na niespełna 60 kilometrów przed metą. Siedem odcinków bruku mocno przerzedziło stawkę, wyłaniając czołówkę i kilka grupek pościgowych, w której byli niektórzy faworyci. Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się na ostatnim odcinku, na 6,5km przed metą, kiedy to Lars Boom (Belkin) oderwał się od rewelacyjnie jadącego lidera wyścigu, Vincenzo Nibalego (Astana) i jego kolegi z ekipy, Jakoba Fuglsanga. Boom do mety utrzymywał kilkunastosekundową przewagę i finiszował niezagrożony, natomiast Nibali, dzięki bardzo odważnej jeździe i świetnej pracy swojej ekipy, zajął trzecie miejsce, powiększając przewagę nad swoimi najgroźniejszymi rywalami.

Na siódmej pozycji finiszował Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step), który w najważniejszych momentach zawsze był w czołówce wyścigu i dopiero tempo narzucone na przedostatnim sektorze okazało się zbyt mocne dla Polaka. Ostatnie 15 kilometrów Kwiatkowski jechał samotnie i udało mu się zmniejszyć straty do rywali, finiszując zaledwie kilka sekund za grupą pościgową, w której był Fabian Cancellara (Trek Factory Racing) i Peter Sagan (Cannondale) i która straciła do Nibalego 42 sekundy.

Spore straty ponieśli m.in. Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), Tejay Van Garderen (BMC Racing Team), Alejandro Valverde (Movistar) i Andrew Talansky (Garmin-Sharp), którzy na metę przyjechali przynajmniej dwie minuty za Nibalim. Faworytom wyścigu ubył jeden z rywali – Chris Froome (Team Sky) – który po wczorajszej kraksie i dwóch upadkach dzisiaj, wycofał się z wyścigu jeszcze przed rozpoczęciem bruków.

Piąty dzień tegorocznego Tour de France nie był łaskawy dla kolarzy. Nie dość, że musieli pokonywać niebezpieczne, brukowane odcinki z Paryż-Roubaix, to pogoda dodatkowo pogorszyła sytuację. Opady deszczu towarzyszyły kolarzom od samego startu i z tego też powodu, mając na uwadze bezpieczeństwo kolarzy, organizatorzy zdecydowali się zmienić nieco trasę etapu i usunąć dwa odcinki bruku: sektor 7. - Mons-en-Pévèle (1km) i sektor 5. - Orchies do Beuvry-la-Foret, co skutkowało skróceniem trasy do 152,5km, a samych odcinków bruku pozostało 13 kilometrów.

Na starcie w Ypres kolarze uczcili pamięć ofiar I Wojny Światowej, która rozpoczęła się 100  lat temu i której zażarte walki toczyły się właśnie w tamtym rejonie. Tradycyjnie już ataki rozpoczęły się tuż po starcie, kiedy to ruszyli Samuel Dumoulin (Ag2R La Mondiale), Cyril Lemoine (Cofidis) i Tony Martin (Omega Pharma-Quick Step). Choć ta trójka jakiś czas jechała z niewielką przewagą nad peletonem, to jednak zasadnicza grupa nie odpuszczała. Po niespełna 10 kilometrach na czele utworzyła się kolejna grupa, w której byli Dumoulin i Martin, a także Lieuwe Westra (Astana), Janier Acevedo (Garmin-Sharp), Tony Gallopin (Lotto Belisol), Marcus Burghardt (BMC Racing Team), Rein Taaramae (Cofidis) oraz dwójka kolarzy Orica GreenEdge – Simon Clarke i Matt Hayman.

Tempo pogoni nadawały ekipy NetApp Endura, z Bartoszem Huzarskim, i Tinkoff-Saxo. Jeszcze przed dojazdem do odcinków bruku w peletonie panowała bardzo nerwowa atmosfera. W połączeniu z deszczem i śliskimi drogami skutkowało to licznymi kraksami, w których leżeli m.in. Chris Froome (Team Sky), Cedric Pineau (FDJ.fr), czy w uciczecze Martin i Acevedo. Po jednej z nich Froome przez kilkanaście kilometrów gonił peleton, ale z pomocą kolegów zdołał dołączyć do zasadniczej grupy. Acevedo, z kolei, po kraksie został doścignięty przez peleton, podobnie jak Burghardt, który zrezygnował z dalszej ucieczki.

Pozostała na czele siódemka nie mogła wciąż zdobyć dużej przewagi nad peletonem. Po ponad 60 kilometrach etapu różnica pomiędzy dwiema grupami nie przekraczała trzech minut. W peletonie co chwilę dochodziło do kraks. Na asfalcie leżeli m.in. Arnaud Demare (FDJ.fr), Marcel Kittel (Giant-Shimano), ale przede wszystkim Froome, dla którego trzeci upadek w ciągu dwóch dni okazał się fatalny w skutkach. Brytyjczyk z grymasem bólu długo nie wsiadał na rower, aż w końcu zdecydował się zrezygnować z dalszej jazdy i wsiadł do samochodu swojej ekipy.

Jeszcze przed brukami kraksa przytrzymała dwójkę faworytów – Alejandro Valverde (Movistar) i Tejay Van Garderen (BMC Racing Team) już wtedy tracili do peletonu i musieli gonić czołówkę. Pierwszy odcinek bruku na czele peletonu rozpoczęli kolarze Tinkoff-Saxo, chroniąc Alberto Contadora. Koledzy Hiszpana bezpiecznie przeprowadzili go przez pierwsze bruki, rozrywając grupkę, ale tuż po lotnym finiszu na 54 kilometrze, peleton się połączył. Do grupy dołączył też Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step). 

Na 50 kilometrów przed metą przewaga ucieczki wynosiła jeszcze 1.30, a chwilę potem kolarze pokonywali drugi odcinek bruku, oznaczony jako sektor 8. Tam z czołówki odpadł Tarramae, a od grupy zasadniczej odstawał Contador. Hiszpan, któremu do pomocy zostało kilku kolegów, tracił 45 sekund do grupy Vincenzo Nibalego (Astana), w której byli też Fabian Cancellara (Trek Factory Racing), Kwiatkowski, Sep Vanmarcke i Lars Boom (Belkin) czy Peter Sagan (Cannondale).

Od tego momentu trwała walka pomiędzy grupkami, w której jechał lider wyścigu, a tymi, gdzie podążali jego najgroźniejsi rywale. Znakomita praca kolarzy Astany – Westry i Jakoba Fuglsanga – na czele grupki sprawiła, że przewaga lidera nad Contadorem rosła z każdym odcinkiem bruku, natomiast uciekinierzy byli coraz bliżej. Na krótki atak zdecydowali się jeszcze dwaj kolarze Belkin – Vanmarcke i Boom – ale ekipa Astany tego dnia nie pozwalała nikomu na zbyt wiele. Rozpoczynając 4 sektor bruku, gdy ucieczka została już skasowana, grupa lidera miała około minuty przewagi nad pogonią i wszystko wskazywało na to, że taka sytuacja się utrzyma. Bardzo mocno jechali kolarze Astany, czujni byli zawodnicy Omega Pharma-Quick Step. Kolejny odcinek na, 20 kilometrów przed metą, rozerwał na chwilę stawkę, a z przodu znaleźli się Boom, Sagan i Kwiatkowski. Szybko zostali jednak doścignięci przez rywali.

Decydujący dla losów etapu okazał się przedostatni brukowany odcinek. Tam Westra narzucił piekielnie mocne tempo, które ledwo utrzymali Nibali i Fuglsang. Dopiero po chwili ruszył za nimi Boom, tworząc czteroosobową grupkę. W pościg ruszyli Sagan, Cancellara, Lemoine i Jens Keukeleire (Orica GreenEdge), a kilka sekund dalej jechał Kwiatkowski, który w tym momencie miał defekt i stracił kontakt z rywalami. Boom zaatakował po zwycięstwo na początku ostatniego sektora bruku i tam Nibali, choć gonił z całych sił, nie był już w stanie powstrzymać ataku rywala. Holender szybko zyskał kilkanaście sekund przewagi i mimo pogoni Nibalego i Fuglsanga, do mety dojechał niezagrożony, finiszując 19 sekund przed rywalami.