Dla wielu kolarzy Tour de France jest głównym celem sezonu, jednak szanse na podium klasyfikacji generalnej ma tylko garstka, a o zwycięstwo walczyć będą naprawdę nieliczni. Ostatnie dwie edycje w dominującym stylu wygrywali Brytyjczycy z Team Sky, jednak w tym roku walka zapowiada się na bardziej otwartą.
Trzej główni faworyci – Froome, Contador i Nibali – mają na swoim koncie zwycięstwa w Wielkich Tourach, a dwaj pierwsi wygrywali już na trasie Tour de France. Każdy z nich, w bezpośrednim starciu, będzie miał jednak równe szanse, by stanąć na najwyższym stopniu podium w Paryżu w tym roku.
Spośród tej trójki najrówniejszą formę w tym sezonie prezentuje Contador, który wygrywał m.in. Tirreno-Adriatico, a w niedawnym Criterium du Dauphine był drugi. Podczas francuskiego wyścigu Hiszpan toczył zacięte i wyrównane pojedynki z Froomem, który choć przez pewien czas przewodził klasyfikacji generalne, to jednak ostatecznie osłabł, na co wpływ mogła mieć także jego kraksa, i skończył wyścig poza pierwszą dziesiątką. Jeśli jednak wziąć pod uwagę wcześniejszą jazdę kolarza Team Sky i pracę jego zespołu, można przypuszczać, że Contador nie będzie miał łatwego zadania, gdy będzie chciał zgubić rywala w górach. Froome też próbował zgubić Contadora na podjazdach, jednak każde przyspieszenie Brytyjczyka było kontrolowane przez rywala.
Nieco mniej widoczny w Criterium du Dauphine był Nibali, jednak Włoch – jadąc równo przez cały wyścig – ukończył rywalizację na 7. miejscu, tracąc półtorej minuty do Contadora. W tym sezonie lider Astany nie błyszczał, był niewidoczny, jednak ostatnie tygodnie były lepsze w jego wykonaniu – najpierw był 5. w Tour de Romandie, potem 7. w Dauphine i wreszcie w ostatni weekend wywalczył tytuł Mistrza Włoch ze startu wspólnego, czym zasygnalizował powrót do zwycięskiej formy. Jeśli tylko przypomni sobie, w jakim stylu wygrywał Giro d’Italia w ubiegłym roku, w górach nikt go nie powstrzyma.
Walka o zwycięstwo jak zwykle rozegra się w górach, ale ważna dla losów rywalizacji o maillot jaune będzie czasówka w przedostatnim dniu ścigania. Choć jest to jedyny etap jazdy na czas w tegorocznym wyścigu, to jednak 54 kilometry indywidualnej próby mogą okazać się dla niektórych przekleństwem, dla innych zbawieniem. To dobra okazja dla Frooma, który miesiąc temu, w 10-kilometrowej próbie o 8 sekund pokonał Contadora i o 13 Nibalego, by odrobić ewentualne straty, poniesione wcześniej w górach.
Oprócz wspomnianej trójki w walkę o wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej włączą się Alexandro Valverde (Movistar), Bakke Mollema (Belkin), Andrew Talansky (Garmin-Sharp), Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step), Jurgen van den Broeck (Lotto Belisol), Tejay Van Garderen (BMC Racing Team), Rui Costa (Lampre-Merida), a być może i też Joaquin Rodriguez (Katiusza).
Spośród tej grupy największe szanse na podium mają Valverde, Mollema, Van den Broeck i Tallansky. Valverde już w ubiegłym roku miał spore szanse na podium, jednak pech pokrzyżował jego plany i ostatecznie ukończył wyścig na 9. miejscu. Mollema zajął trzecie miejsce w niedawno zakończonym Tour de Suisse, natomiast jego szóste miejsce w ubiegłym roku potwierdza umiejętności jazdy w Wielkich Tourach. Holendrowi będzie szczególnie zależało na pokazaniu się, gdyż z końcem sezonu jego ekipa traci głównego sponsora. Van den Broeck ma natomiast nadzieję – i spore szanse – by po dwóch czwartych miejscach w końcu wskoczyć na podium Tour de France, a jego trzecie miejsce w Criterium du Dauphine pozwala sądzić, że jego kłopoty zdrowotne już się skończyły. Talansky, z kolei, to 10. kolarz ubiegłorocznego wyścigu, ale niedawne zwycięstwo w Criterium du Dauphine stawia go w roli czarnego konia i jeśli tylko utrzyma zwycięską formę, może sprawić niespodziankę w Paryżu.
Kwiatkowski, z kolei, ma duże szanse na wywalczenie koszulki najlepszego młodzieżowca. Ubiegłoroczny zwycięzca tej klasyfikacji, Nairo Quintana (Movistar), nie stanie bowiem na starcie w Leeds. Walka o maglia bianca najpewniej rozegra się pomiędzy Kwiatkowskim a Talanskym, zwycięzcą Criterium du Dauphine. W ubiegłym roku tę dwójkę w tabeli dzieliło zaledwie 1.20.