TdS: Trentin wygrywa w Delemont

Trentin wykorzystał rewelacyjną wręcz pracę swojego kolegi z ekipy i lidera wyścigu, Tonego Martina, który na ostatnim kilometrze dyktował tempo w zasadniczej grupie, rozrywając ją na niewielkim wzniesieniu. Za plecami Niemca utrzymała się jedynie szóstka kolarzy, którzy potem walczyli o zwycięstwo. Choć na 300 metrów przed metą do tej grupki doszli kolejni kolarze, byli już zbyt daleko, by walczyć na finiszu. Kilkadziesiąt metrów dalej Martin skończył swoją pracę dla Trentina a ten rozpoczął finisz, nie dając wyjść z koła zaciekle walczącemu Benattiemu. Za tą dwójką finiszował Gavazzi, a dalej Ben Swift (Team Sky) i Peter Sagan (Cannondale).

Prowadzenie w wyścigu zachował oczywiście Martin, który finiszował na 16. miejscu. Niemiec wciąż ma 6 sekund przewagi nad Tomem Dumoulin (Giant-Shimano) i 10 nad Saganem.

Mocno pofałdowany 6. etap Tour de Suisse, z Buren A.D. Aare do Delemont, rozpoczął się od ucieczki Laurenta Didier (Trek Factory Racing), Lloyda Mondory (Ag2R La Mondiale), Simona Clarke’a (Orica GreenEdge), Jacopo Guarnierego (Astana), Daniela Teklehaimanota (MTN-Qhubeka) i Benjamina Kinga (Garmin-Sharp), ale ich akcja trwała krótko. Jeszcze przed pierwszym podjazdem na trasie – Grand Chaumont – na 57,5km, oderwała się druga grupa, w której byli Vladimir Isaichev (Katiusza), Jacobus Venter (MTN-Qhubeka), Michael Albasini (Orica-GreenEdge) i Guarnieri. Tym razem peleton odpuścił ten odjazd i czwórka zyskała ponad cztery minuty, ale ich prowadzenie nigdy nie było bezpieczne, bo peleton szybko niwelował straty i trzymał uciekinierów bardzo krótko.

Peleton potem pokonywał ponad 50-kilometrową rundę wokół Delemont, na której przewaga ucieczki znacząco spadła, głównie dzięki pracy kolarzy Team Sky. Jedynie Albasini zdołał utrzymać się jeszcze na trzecim podjeździe na trasie – Col des Rangiers – którego szczyt usytuowany był na 30 kilometrów przed metą, ale i on został ostatecznie doścignięty. Tempo wzrosło, a z peletonu odpadł m.in. Mark Cavendish (Omega Pharma-Quick Step). Po Col des Rangiers kolarze pokonywali jeszcze jeden podjazd, który kończył się 11 kilometrów przed metą, ale wszelkie akcje tam były kasowane. Na zjeździe nieznaczną przewagę zyskał Peter Sagan (Cannondale), który odjechał razem z Marcusem Burghardtem (BMC Racing Team), a za nimi uformowała się jeszcze jedna, trzyosobowa grupka. Połączyli swe siły na 3 kilometry przed metą, ale za sprawą tytanicznej pracy Martina, zostali doścignięci. Niemiec ciągnął peleton jeszcze przez dobrych kilkaset metrów, aż rozerwał grupę, a potem wyprowadził Trentina na pozycję lidera, której ten już nie oddał do mety.