Kolumbijczyk, który wręcz zdemolował najgroźniejszych rywali – poza Fabio Aru (Astana) – umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej po 19. etapie tegorocznego Giro. Kolumbijczyk pokonał rywali na górskiej czasówce, która miała decydujący wpływ na losy klasyfikacji generalnej wyścigu. „Nie mogłem przejechać tego etapu nie wygrywając go. Moja rodzina przyjechała tutaj z Kolumbii, by mi kibicować, dać mi sił” – mówił na mecie zwycięski kolarz Movistar.
O przewadze Quintany na mecie świadczy jego przewaga nad rywalami. Choć nad Aru zyskał zaledwie 17 sekund, to już nad Rigoberto Uranem (Omega Pharma-Quick Step), który był trzeci, aż 1.26. Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), choć zajął siódme miejsce na czasówce, to stracił do zwycięzcy aż 3.28. Polak zmagał się jednak z problemami żołądkowymi, które znacznie wpłynęły na jego formę. „Rafał wciąż cierpiał, a to miało na pewno wpływ na jego wynik” – mówił dyrektor sportowy ekipy Tinkoff-Saxo, Lars Michaelsen, „szkoda tracić pozycję w generalce w taki sposób, ale takie jest kolarstwo. Przed nami jeszcze jeden etap, ale ciężko powiedzieć, czy będziemy atakować. Jeśli Rafał będzie czuł się źle, nie będziemy atakować” – dodał. W klasyfikacji generalnej Majka spadł za Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale) i zajmuje 6. miejsce, ze stratą 6.59 do lidera.
Quintana stoczył zacięty pojedynek o zwycięstwo z Fabio Aru. Ta dwójka zdecydowanie wyprzedzała pozostałych rywali i prowadziła korespondencyjną walkę o wygraną etapową. „Czułem się lepiej z każdym dniem tegorocznego Giro” – powiedział Włoch, który jechał w koszulce najlepszego młodzieżowca. „Naprawdę byłem blisko zwycięstwa, ale Nairo był dziś szczególnie mocny. Jestem jednak dobrej myśli, moja jazda daje mi nadzieje na dobre miejsce na jutrzejszym etapie i podium wyścigu. Jutro jest ostatni trudny etap” – stwierdziła Aru, który początkowo miał być pomocnikiem Michele Scarponiego, jednak gdy doświadczony Włoch poniósł spore straty, jego młodszy kolega z powodzeniem zastąpił go w roli kapitana kazachskiej ekipy. Po czasówce Aru wciąż zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, ze stratą 3.48 do Quintany i 41 sekund do Urana. Choć ciężko będzie mu pokonać kolarza Omega Pharma-Quick Step i awansować na drugie miejsce, to jednak można się spodziewać ataków młodego Włocha. Będzie musiał jednak też uważać na swoje plecy, bo choć Pierre Rolland (Europcar) traci do niego ponad półtorej minuty, to jednak Francuz w tegorocznym wyścigu już wielokrotnie atakował i pokazał, że może oderwać się od grupy faworytów i zyskać pewną przewagę.
Jutrzejszy etap na Zoncolan będzie ostatnim tegorocznym etapem, który może cokolwiek zmienić podczas tegorocznego Giro d’Italia. Morderczy, ponad 10-kilometrowy podjazd ze średnim nachyleniem 11,9% może jeszcze wprowadzić zmiany w czołówce, ale potem faworyci będą mieli już spokój i zasłużony odpoczynek.