Battaglin znów odpłacił się za zaufanie, jakim go obdarzono. Ekipa Bardiani CSF podpisała kontrakt z młodym Włochem, gdy ten ścigał się jeszcze w juniorach i dopiero po pięciu latach rozpoczął przygodę w zawodowym peletonie. „To niesamowite zwycięstwo. Od pierwszego kilometra mocno pracowałem, by znaleźć się w ucieczce” – mówił zadowolony Battaglin, „Ostatni podjazd był bardzo ciężki, ale na ostatnich metrach jechałem swoim tempem i dzięki temu udało mi się dojść do czołówki” – powiedział kolarz Bardiani CSF, który finiszem na ostatnich 75 metrach zapewnił sobie zwycięstwo etapowe, drugie w Giro d’Italia.
Jednym z przegranych tego etapu jest Jarlinson Pantano (Team Colombia), który został pokonany na finiszu i zajął 3. miejsce. Kolumbijczyk był częścią ucieczki, która przez 150 kilometrów jechała na czele wyścigu, a na ostatnim kilometrze walczył z Dario Cataldo (Team Sky) o zwycięstwo. „To była ogromna szansa by wygrać etap na Giro” – mówił Kolumbijczyk, który przegrał finisz z Battaglinem i Cataldo. „Dwójkowy finisz z Cataldo wyglądałby zupełnie inaczej” – powiedział Claudio Corti, dyrektor sportowy Team Colombia, „gdyby Battaglin nie dojechał w końcówce, finisz byłby inny” – dodał. „Czuję wielki smutek, ale i zdaję sobie sprawę, że to znakomity wynik dla mnie i dla drużyny” – dodał, z kolei, Pantano.
Po raz kolejny to Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mondiale) jako jedyny z faworytów zdecydował się na atak. Włoch wykorzystał znakomitą pracę swoich kolegów, którzy podczas wspinaczki na Oropę mocno uszczuplili grupę zasadniczą do kilkunastu kolarzy, a gdy do mety pozostały cztery kilometry, lider Ag2R La Mondiale przypuścił dwa ataki, z których na drugi odpowiedział jedynie Nairo Quintana (Movistar). Włoch jednak nie do końca był zadowolony z wyników etapu i zarzucał Kolumbijczykowi brak współpracy w ucieczce. „Mówił, że nie ma już sił, ale jak widać, miał, skoro jeszcze mógł zafiniszować. Ja starałem się atakować, zyskać sekundy, ale gdy Quintana dojechał, powiedział, że nie ma sił i nie będzie ciągnął” – mówił wyraźnie zły Włoch, „przyjechałem tu atakować, zyskiwać sekundy i dziś po raz kolejny pokazałem, że jestem najmocniejszy w górach. W niedzielę też będę atakował” – zapowiadał Pozzovivo, który zdecydowanie jest najaktywniejszy z faworytów wyścigu.
Po ataku Włocha za jego plecami zostali Rigobert Uran (Omega Pharma-Quick Step), Cadel Evans (BMC Racing Team) i Rafał Majka (Tinkoff-Saxo), trzej kolarze, którzy wyprzedzają Włocha w klasyfikacji generalnej. Choć nie prowadzili zdecydowanej pogoni, to jednak jadąc swoim tempem Majka wraz z Fabio Aru (Astana) zdołali dojść do uciekającej dwójki tuż przed metą. To właśnie Aru i Majka najszybciej pokonali ostatnie trzy kilometry wyścigu, starając się odrobić straty do rywali.
Choć Uran stracił do najgroźniejszych rywali kilkanaście sekund, to obronił prowadzenie w wyścigu i przede wszystkim nie traci spokoju. „Nie zawsze trzeba kasować każdy atak. Dojechałem w koszulce na metę, a nie każdego dnia trzeba pokazywać swoją siłę” – powiedział Uran, który do Quintany stracił 25, a do Pozzivovo 21 sekund. „Owszem, straciłam kilka sekund, ale jestem spokojny, wyścig jest jeszcze długi, a moja ekipa silna” – powiedział Kolumbijczyk.
Niedzielny etap na Plan di Montecampione będzie kolejną okazją do ataków i obrony swoich pozycji.