GdI: Hat-trick Bouhanniego

Bouhanni skorzystał z dobrego rozprowadzenia przez swoich kolegów, którzy wyprowadzili go na czoło na ostatnich dwóch kilometrach, choć w końcówce Francuz musiał robić sobie już sam. Mimo to znów wykazał się największym wyczuciem, atakując na niespełna 100 metrów przed kreską. Bouhanni znów okazał się zbyt mocny dla swoich rywali – Nizzolo, który rozpoczął finisz, oraz Matthewsa, który na ostatnich metrach próbował jeszcze zagrozić Bouhanniemu.

Bardzo wysoko, na 9. miejscu, finiszował również lider wyścigu, Cadel Evans (BMC Racing Team), który chciał uniknąć problemów na ostatnich kilometrach wyścigu. Australijczyk był jednym z kolarzy, którzy uchronili się przed kraksą, do jakiej doszło na kilkaset metrów przed metą na około 20. miejscu w peletonie. Uczestniczyło w niej kilku kolarzy, ale na szczęście Rafał Majka (Tinkoff-Saxo) zdołał ominąć kraksę i dojechał bezpiecznie do mety, broniąc swojej trzeciej pozycji w generalce i koszulki najlepszego młodzieżowca.

Etap z Modeny do Salsomaggiore Terme zdominowała ucieczka dwójki kolarzy. Andrea Fedi (Neri Sottoli-Yellow Fluo) i Marco Bandiera (Androni Giocattoli-Venezuela) zaatakowali po pięciu kilometrach etapu i błyskawicznie zyskali ponad trzy minuty przewagi, która pozwoliła im spędzić prawie cały dzień na czele. Ekipy sprinterów, którym szczególnie zależało na doprowadzeniu do finiszu na mecie w Salsomaggiore Terme, jeszcze z początku jechały spokojnie, nie goniąc uciekinierów i pozwalając im zbudować bezpieczną przewagę, wynoszącą maksymalnie 9 minut.

Po pierwszych kilometrach różnica ustabilizowała się na poziomie 5 minut i taką też stratę peleton notował gdy do mety pozostało 100 kilometrów, a potem 65. Dopiero wtedy grupa zasadnicza przyspieszyła i kolarze FDJ.fr i Omega Pharma-Quick Step, Gian-Shimano zmniejszyli straty do 2.45 na 40 kilometrów przed metą. Tempo wzrosło i zrobiło się nerwowo, o czym najdobitniej przekonał się Yannick Eijssen (BMC Racing Team), który leżał w kraksie i z powodu złamanego obojczyka musiał wycofać się z wyścigu. Peleton zbliżał się do dwójki uciekinierów i Fedi i Bandiera, dziękując sobie za wspólną jazdę, zostali doścignięci ostatecznie na 9 kilometrów przed metą, gdy chwilę później droga zaczęła wieść w górę. Na czoło wyszły wtedy ekipy BMC Racing Team, z Cadelem Evansem na drugim miejscu, oraz Team Sky. Na ostatnich metrach wzniesienia do przodu ruszył Nicolas Roche (Tinkoff-Saxo), ale Edvald Boasson Hagen (Team Sky) skutecznie skasował atak Irlandczyka, narzucając grupie bardzo mocne tempo. Już wtedy peleton się rozciągnął, a na krętych zjazdach grupa nieco się porwała.

Zjazd ze wzniesienia był bardzo kręty, a co za tym idzie, niebezpieczny. Kolarze Trek Factory Racing i FDJ.fr przeprowadzały swoich liderów – Giacomo Nizzolo i Nacera Bouhanniego – na czoło zasadniczej grupy, ale także ekipa Giant-Shimano jechała czujnie na czele, podobnie jak Orica GreenEdge. Ostatni kilometr  to kilka ostrych zakrętów, które okazały się zgubne. Na jednym z nich, na około 400 metrów przed metą, doszło do kraksy, która powstrzymała większą część peletonu, pozwalając odjechać piętnastce kolarzy, którzy potem walczyli na finiszu.

Tuż po wyjściu z ostatniego zakrętu, gdy do mety zostało nieco ponad 100 metrów, zaatakował Nizzolo, ale szybko jego atak poprawił Bouhanni. Francuz wyszedł na prowadzenie i z minimalną przewagą minął linię mety, przed Nizzolo i Michaelem Matthewsem (Orica GreenEdge).