Zwycięstwo Pietera Weeninga jest kolejnym zwycięstwem kolarza Orica GreenEdge w pierwszym tygodniu tegorocznego Giro d’Italia. Na swoim koncie australijska ekipa ma już łącznie
Najpierw kolarze Orica GreenEdge triumfowali na trasie drużynowej czasówki, potem jeden z etapów wygrał Michael Matthews, a dziś najszybszy okazał się Weening. Jeśli dołożyć do tego pięć dni spędzonych przez Matthewsa w maglia rosa, to przed jutrzejszym dniem przerwy australijska ekipa jest najbardziej utytułowaną drużyną tegorocznego Giro.
„Kolarze w ucieczce nie współpracowali zbyt dobrze, dlatego pomyślałem, że muszę spróbować sam” – mówił tuż po swoim zwycięstwie Weening, „gdy na rondzie większość z nich obrała złą trasę, a ja wybrałem lepszy wariant, rozpędzony ruszyłem do przodu, zyskując kilkanaście metrów przewagi. Wiedziałem, że gdy będę uciekał sam, reszta będzie się oglądać na siebie i nie ruszą w pościg” – mówił kolarz Orica GreenEdge. Dołączył do niego po kilkuset metrach Davide Malacarne (Europcar), z którym potem na podjeździe toczył zaciętą walkę o zwycięstwo. „Wiedziałem, że Malacarne był bardzo silny, na sztywnym fragmencie chciałem go zgubić, ale nie dałem rady. Potem postanowiłem zaczekać już do ostatniego kilometra, a gdy wiedziałem, że mamy dużą przewagę, zacząłem nieco czarować. Na szczęście byłem szybszy” – relacjonował przebieg wspinaczki i ostatnich metrów zwycięzca.
Prowadzenie w wyścigu zachował Cadel Evans (BMC Racing Team), który na metę przyjechał w kilkunastoosobowej grupie, razem z większością swoich najgroźniejszych rywali z klasyfikacji generalnej. „Od startu staraliśmy się kontrolować sytuację, ale silny wiatr bardzo utrudniał jazdę. Gdy w końcu utworzyła się ucieczka, tak naprawdę byliśmy zadowoleni, ale wciąż kontrolowaliśmy grupę. Zwłaszcza na ostatnim podjeździe pilnowaliśmy rywali, choć było kilku, którzy starali się atakować” – mówił Evans, „myślę, że możemy być zadowoleni z przebiegu etapu i wyścigu. Dzięki pracy całego zespołu jadę w koszulce lidera, naprawdę jestem dumny z chłopaków. Przed nami bardzo przyjemny dzień przerwy” – powiedział na mecie wyraźnie zadowolony Australijczyk.
Domenico Pozzovivo (Ag2R La Mundiale) jako jedyny z faworytów odważył się dziś zaatakować i zyskał dzięki temu 26 sekund przewagi nad rywalami oraz 4 sekundy bonifikaty czasowej. Dzięki swojemu atakowi Włoch awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i traci teraz do Evansa 1.20. Lider Ag2R La Mondiale wykorzystał okazję, jaka się dziś nadarzyła, mając w głowie także jutrzejszy dzień odpoczynku, na którym będzie mógł zregenerować siły po dzisiejszym ataku. „Szkoda, że nie udało nam się wygrać etapu, ale udało nam się wykonać nasz plan, o którym mówiliśmy rano. Chciałem nadrobić trochę czasu nad rywalami i udało się. Teraz pozostaje nam się cieszyć dniem przerwy” – mówił Pozzovivo.
Poniedziałek będzie drugim dniem odpoczynku w tegorocznym Giro d’Italia. Kolarze będą mogli zregenerować się po trzech etapach ścigania po pagórkach, a przed nimi we wtorek kolejny etap dla sprinterów.