Ulissi jest jak na razie najwyżej plasującym się kolarzem ekipy Lampre-Merida w tegorocznym Giro. Włoch plasuje się obecnie na 5. miejscu w klasyfikacji generalnej, ze strata 1.39 do Cadela Evansa (BMC Racing Team), a przy pechu Przemysława Niemca, który na pierwszym podjeździe – Cippo di Carpegna – miał defekt i bez powodzenia gonił grupę faworytów, i nieco słabszej dyspozycji Damiano Cunego, który traci 6 minut do lidera, to Ulissi wydaje się być liderem ekipy Lampre-Merida po pierwszym tygodniu ścigania. „Wcześniej to Damiano i Przemek byli naszymi lideram, ale z ich stratami, ciężko będzie im walczyć o generalkę. Nie wiem, czy mnie też się uda, bo nie jestem tego typu kolarzem, ale będę walczył. Z dnia na dzień będę starał się jechać jak najlepiej. Muszę jednak przyznać, że na Cippo di Carpegna naprawdę cierpiałem” – powiedział Ulissi, który jeszcze nigdy nie był jednym z faworytów Wielkiego Touru, a raczej specjalizował się w pagórkowatych wyścigach.
Ulissi odniósł zwycięstwo po śmiałym i zdecydowanym ataku na ostatnich metrach finałowego podjazdu, ale jeszcze na 350 metrów przed metą wydawało się, ze to Dani Moreno (Katiusza) sięgnie po widowiskowe zwycięstwo na szczycie Montecopiolo. Hiszpan, zwycięzca ardeńskich klasyków, znany również ze swej wybuchowości, ruszył do przodu, szybko doganiając Pierra Rollanda (Europcar), ale potem momentalnie stanął, dając się wyprzedzić większości rywali z grupy, z której jeszcze chwilę wcześniej odjechał. Ostatecznie Moreno na mecie zameldował się 33 sekundy za Ulissim. „Po prostu zaatakowałem zbyt wcześnie” – przyznał po etapie Moreno, „wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni wcześniejszymi wspinaczkami, tempo było naprawdę mocne, a nie spodziewałem się też, że ten podjazd będzie taki ciężki” – dodał. Moreno mimo to przyznał, że jest zadowolony ze swojego ataku. „Ten atak dodał mi nieco pewności siebie, drużyna na pewno też poczuła się lepiej” – mówił. Katiusza w ostatnich dniach przeżyła spory cios, jak po kraksie na etapie do Montecassino wycofało się trzech kolarzy tej ekipy.
Cadel Evans (BMC Racing Team) po raz trzeci w karierze założył maglia rosa. Australijczyk wcześniej jechał już w koszulce lidera Giro d’Italia. W swoim debiucie w 2002 roku był liderem na etapie 16. i 17, natomiast w 2010 roku przewodził klasyfikacji generalnej po 2. etapie. Teraz, po wspinaczce na Montecopiolo, Evans objął prowadzenie w tabeli i ma sporą przewagę nad rywalami. Evans z zaliczką prawie minuty nad Rigoberto Uranem (Omega Pharma-Quick Step) rozpocznie etap z metą na Passo del Lupo, kończący się ponad 16-kilometrowa wspinaczką. Australijczyk znajduje się jednak w znakomitej formie, ma do pomocy bardzo silny zespół i wiele wskazuje na to, że może powiększyć swoją przewagę na kolejnym górskim etapie.
Koszulkę lidera klasyfikacji młodzieżowej, tym razem już pełnoprawnie, założył Rafał Majka (Tinkoff-Saxo). Wcześniej Polak jechał już w maglia bianca, ale tylko dlatego, że jej właściciel, Michael Matthews (Orica GreenEdge) dzierżył maglia rosa. Majka, który przez cały etap trzymał się w grupie faworytów, próbował nawet atakować na 3km przed metą, ale był to bardzo krótki zryw. Kolarz Tinkoff-Saxo utrzymał się jednak do samej mety w czołówce i finiszował na 8. miejscu, obejmując prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej. Drugiego kolarza w tabeli, Fabio Aru (Astana) wyprzedza teraz o 29 sekund.