GdI: Bouhanni najszybszy w Foligno

Francuz popisał się brawurowym finiszem na mecie w Foligno, kiedy to po ataku na 100 metrów przed metą wyprzedził Giacomo Nizzolo (Trek Factory Racing) i Lukę Mezgeca (Giant-Shimano). Bouhanni ruszył zza pleców kolarza Giant-Shimano i wyprzedzając rywala tuż przy barierkach, wysunął się na prowadzenie, walcząc na finiszu ramię w ramię z Nizzolo. Ostatecznie Bouhanni okazał się lepszy o 10 centymetrów, odnosząc drugie w tegorocznym wyścigu zwycięstwo etapowe i obejmując prowadzenie w klasyfikacji punktowej wyścigu. Tuż za czołową trójką finiszował Michael Matthews (BMC Racing Team), który utrzymał prowadzenie w wyścigu.

Faworyci po wczorajszym ciężkim dniu z kraksą, w której uczestniczyło wielu kolarzy, dziś odpoczywali i dali ekipom sprinterów wolną rękę w rozgrywaniu etapu. Ci, choć na trasie tradycyjnie prowadziła ucieczka, doprowadzili do sprinterskiego finiszu na mecie pierwszego stosunkowo spokojnego etapu tegorocznego Giro d’Italia.

Choć kolarze byli poobijani po wczorajszych kraksach, już chwilę po starcie nastąpiły pierwsze ataki. Peleton nie zamierzał jednak łatwo puszczać uciekinierów i kilka prób zakończyło się niepowodzeniem. Droga od samego początku biegła nieco w górę, ale dopiero u podnóża pierwszej premii górskiej – Valico di Arcinazzo (16,9km – 3,6% - na 28,6km) - skutecznie zaatakowała czwórka kolarzy.  Robinson Chalapud (Colombia), Nathan Haas (Garmin-Sharp), Winner Anacona (Lampre-Merida), Bjorn Thurau (Europcar) i Nicola Boem (Bardiani-CSF) znaleźli się w ucieczce dnia. Peleton jednak przez pierwszą godzinę ścigania trzymał uciekinierów krótko i po niespełna 50 kilometrach etapu mieli zaledwie minutę przewagi. Potem jednak różnica błyskawicznie wzrosła do prawie 10 minut.

Tempo jak zwykle nadawali koledzy lidera wyścigu, Michaela Matthewsa (Orica GreenEdge), ale nie spieszyli się nazbyt i przez pierwsze trzy godziny średnia wyniosła zaledwie 38km/h. Przewaga ustabilizowała się potem na poziomie 5 minut i dzięki zgodnej współpracy uciekinierzy długo jeszcze opierali się pogoni zasadniczej grupy. Na 40 kilometrów przed metą, gdy peleton pokonywał drugą premię górską – Valico della Somma (6,5km – 4,9% - na 171,5km) – miał jeszcze cztery minuty do odrobienia. Wydawało się, że sprzyjający w końcówce teren, biegnący głównie w dół, pozwoli piątce śmiałków utrzymać przewagę i będą mogli walczyć o zwycięstwo.

Peleton do ostatnich kilometrów gonił ucieczkę, a ekipy sprinterów mocno musiały się napracować, by skasować atak, ale ostatecznie na 3 kilometry przed metą akcja dobiegła końca.

Kolarze FDJ.fr i Giant-Shimano byli głównie widoczni na czele peletonu, pracując dla swoich najlepszych sprinterów. Sama końcówka, nieco kręta, nie była zdominowana przez żadną z ekip, choć to kolarze Giant-Shimano byli w najlepszej pozycji wychodząc z ostatniego zakrętu. Za ich plecami jechali Giacomo Nizzolo (Trek Factory Racing) i Nacer Bouhanni (FDJ.fr). To właśnie Francuz ruszył najostrzej do przodu na 100 metrów przed metą, prawą stroną – tuż przy barierkach – mijając Mezgeca. Słowaka wyprzedził też lewą stroną Nizzolo i razem z Bouhannim stoczyli zacięty pojedynek, w którym minimalnie lepszy na mecie okazał się Francuz z FDJ.fr.