Giro po 1. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 1. etapie Giro d’Italia

Drukuj
Giro di Italia,Svein Tuft
Svein Tuft (Orica GreenEdge) został pierwszym liderem 97. Giro d'Italia Sirotti

Svein Tuft, który wczoraj obchodził 37 urodziny dostał od kolegów świetny prezent. To on jako pierwszy z kolarzy Orica GreenEdge minął linie mety i został pierwszym liderem wyścigu, zakładając maglia rosa na podium.

Kolarze Orica GreenEdge startowali jako drudzy i uzyskali bardzo dobry czas, 24.42, ale musieli czekać dwie godziny, by móc cieszyć się ze zwycięstwa. 

„Naprawdę nie mogłem wymarzyć sobie lepszego prezentu” – cieszył się po etapie Tuft, „dostać taki prezent od kolegów z ekipy, to naprawdę coś wyjątkowego, coś, co zdarza się raz w życiu. Muszę podziękować chłopakom, bo nie każda ekipa jest w stanie oddać coś takiego” – mówił na mecie Kanadyjczyk, który wcześniej znacząco przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu. 

To nie jedyna koszulka, jaką wywalczyli kolarze australijskiej ekipy. Luke Durbridge ostał najlepszym kolarzem do lat 26 i założył maglia bianca na podium w Belfaście. 7. i 8. miejsce w tej klasyfikacji zajmują dwaj Polacy z ekipy Tinkoff-Saxo – Paweł Poljański i Rafał Majka. Obaj tracą do lidera 23 sekundy.

Największym pechowcem wyścigu okazał się jeden z faworytów, a także ulubieniec gospodarzy, Daniel Martin (Garmin-Sharp). Irlandczyk upadł na śliskiej trasie, a za nim poleciało kolejnych trzech kolarzy. Długo zbierali się z asfaltu, zanim dalej ruszyli w trasę, natomiast Martin cały czas siedział oszołomiony na jezdni. Martin został odwieziony do szpitala, natomiast jego koledzy, już tylko w piątkę, walczyli o dojechanie do mety, choć wiadomo było, że zajmą ostatnie miejsce.

Po etapie okazało się, że także Koldo Fernandez doznał kontuzji. Hiszpan wsiadł na rower po kraksie, ale dojechał do mety z ponad 10-minutową stratą i przekroczył limit czasowy. Po przewiezieniu do szpitala okazało się, ze Fernandez także ma złamany obojczyk i nie wystartuje do kolejnego etapu wyścigu.

Dobrze wyścig rozpoczęli dwaj faworyci – Rigoberto Uran (Omega Pharma-Quick Step) i Cadel Evans (BMC Racing Team), notując kilkusekundową stratę do zwycięzców. To właśnie oni są teraz w najlepszej sytuacji spośród faworytów wyścigu. „Jestem bardzo zadowolony z takiego początku. Nie mieliśmy ze sobą naszych najlepszych czasowców, ale potrafiliśmy powalczyć o zwycięstwo, a dodatkowo zyskaliśmy kilka sekund nad najgroźniejszymi rywalami w generalce” – mówił po etapie Uran. Evans także był zadowolony po przejeździe swojej ekipy – „jechaliśmy w trudnych warunkach i gdyby nie wcześniejszy upadek Brenta Bookwaltera i defekt Bena Hermansa, moglibyśmy dać z siebie więcej. Mimo wszystko pojechaliśmy bardzo dobry wyścig i należy pochwalić całą ekipę” – mówił Australijczyk.