P-N: Degenkolb wygrywa za trzecim razem

Degenkolb był najszybszy w typowo sprinterskim pojedynku na torze wyścigowym w Magny-Cours, w którym wzięła udział czołówka najszybszych kolarzy na świecie. Niemiec minimalnie wyprzedził Matta Gossa (Orica GreenEdge) i Jose Joaquina Rojasa (Movistar), a dalej uplasowali się m.in. Tom Boonen (Omega Pharma-Quick Step), Nacer Bouhanni (FDJ.fr) i Thor Hushovd (BMC Racing). Bouhanni, który był ósmy, stracił koszulkę lidera na rzecz właśnie Degenkolba, który dzięki bonifikacie czasowej za zwycięstwo wysunął się na czoło tabeli klasyfikacji generalnej wyścigu i po trzech etapach wyprzedza o 8 sekund Bouhanniego i o 12 wczorajszego zwycięzcę, Moreno Hoflanda (Belkin).

Dla Niemca z Giant-Shimano było to pierwsze w tegorocznym wyścigu zwycięstwo, po dwóch wcześniejszych drugich miejscach, za Bouhannim i Hoflandem. Niemiec bardzo dobrze wykorzystał pracę swoich kolegów na ostatnich metrach, którzy niemal do końca rozprowadzali Niemca na finiszu.

Pierwszą część etapu ponownie zdominowała ucieczka. Do akcji ruszyło tym razem trzech Francuzów - Perrig Quemeneur (Europcar), Julien Fouchard (Cofidis) i Romain Feillu (Bretagne-Séché Environnement), którzy już po 2,5 kilometrach jazdy oderwali się od grupy. Szybko zyskali bezpieczną przewagę, jednak ekipa FDJ.fr, którą wspomagały także Astana i Omega Pharma-Quick Step, kontrolowała sytuację i nie pozwoliła im na zbyt wiele, a przewaga nie przekroczyła czterech minut. 180-kilometrowy etap z Toucy do Magny-Cours przebiegał powolnie, a na 50 kilometrów przed metą przewaga ucieczki wahała się w granicach 2 minut. Peleton dopiero wtedy zaczął przyspieszać i 30 kilometrów dalej trójka śmiałków podążała już tylko minutę przed zasadniczą grupą. 11 kilometrów przed metą na atak ostatniej szansy zdecydował się Quemeneur, zostawiając pozostałą dwójkę, którzy zrezygnowali z dalszej ucieczki i szybko zostali wchłonięci przez peleton. Kolarz Europcar, natomiast, długo opierał się zasadniczej grupie i jego akcja dobiegła końca dopiero na 2 kilometry przed metą.

Dopiero wtedy do przodu przesunęli się kolarze Giant-Shimano, którzy wcześniej trzymali siły na finisz. Na długich prostych i krętych odcinkach prowadzili Degenkolba cały czas z przodu, a ten rozpoczął finisz na 200 metrów przed metą, gdy z prowadzenia zszedł ostatni z jego kolegów. Niemiec cały czas prowadził i po bardzo mocnym finiszu nie dał się wyprzedzić atakującym w końcówce Gossowi i Rojasowi.