TDU: Gerrans pierwszym liderem

Galeria

Gerrans zwycięstwo odniósł po wyrównanym finiszu, biegnącym nieco pod górę. Właśnie trudny profil i silny wiatr dał szansę Australijczykowi w starciu z silniejszym Greipelem. Gerrans zaatakował na mniej niż 100 metrów i na mecie okazał się lepszy o pół długości roweru. Dzięki bonifikacie czasowej na mecie i lotnym finiszu, kolarz Orica GreenEdge został pierwszym liderem wyścigu i przewodzi stawce z przewagą 5 sekund nad Greipelem. Trzeci w generalce jest von Hoff.  

Pierwszy etap Tour Down Under, lekko pagórkowaty, liczący 135 kilometrów z Nuriootpa do Angaston, wcale nie zapowiadał się wyłącznie jako walka sprinterów. 2,7-kilometrowy podjazd pod Mengler's Hill, który peleton pokonywał na 12 kilometrów przed metą, mógł skutecznie zniechęcić i wyeliminować najszybszych kolarzy w peletonie, pozostawiając otwartą drogę jedynie co mocniejszym z nich. I choć ekipy faworytów mocno pracowały na podjeździe, by zgubić sprinterów, nie do końca udała im się ta sztuka.

Tuż po starcie do ataku ruszyła dwójka Australijczyków - William Clarke (Drapac) and Neil van der Ploeg (UniSA-Australia), którzy szybko, dzięki dobrej współpracy, wyrobili sobie cztery minuty przewagi nad zasadniczą grupą. Nie trzeba było długo czekać na reakcję kolarzy Orica GreenEdge, którzy teraz dyktowali tempo w peletonie, trzymając ucieczkę w zasięgu. Wkrótce do pracy na czele peletonu włączyły się także ekipy Belkin, Team Sky i Trek Factory Racing. Czołowa dwójka między sobą podzieliła bonifikaty czasowe na dwóch lotnych premiach, ale za ich plecami także trwała walka o sekundy i klasyfikację generalną – po trzecie miejsce i sekundę bonifikaty na finiszach sięgali Simon Geschke (Giant-Shimano) i Simon Gerrans (Orica GreenEdge), sygnalizując swoje ambicje na wysokie miejsca w generalce.

Gdy peleton był coraz bliżej decydującego podjazdu, przewaga dwójki liderów była już niewielka. Jako pierwszy doścignięty został Van der Ploeg, natomiast na 3 kilometry przed podjazdem poddał się Clarke. Tuż przed rozpoczęciem wspinaczki w peletonie doszło do kraksy, na szczęście niegroźnej, która wstrzymała część kolarzy, w tym Franka Schlecka (Tre Factory Racing), choć Luksemburczyk zdołał dołączyć do grupy po krótkim pościgu.

Tempo na podjeździe zaczęli nadawać kolarze Team Sky, a także Garmin-Sharp, zwłaszcza Nathan Haas, który jechał aktywnie podczas niedzielnego kryterium. Grupa rozciągnęła się, a tuż przed szczytem po punkty na pierwszej premii górskiej wyskoczył Adam Hansen (Lotto Belisol), zgarniając koszulkę najlepszego górala. Na zjeździe, z kolei, zaatakowała dwójka kolarzy Europcar – Yukiya Arashiro i Bjorn Thurau – którzy mieli kilkadziesiąt metrów przewagi nad mocno uszczuploną już grupą zasadniczą.

Tuż przed ostatnim kilometrem doszło do kolejnej kraksy w czołowej grupie, ale tym razem nie obyło się bez ofiar – David Tanner (Belkin) został przewieziony do szpitala z podejrzeniem złamania obojczyka. Jeszcze na kilkaset metrów przed metą szczęścia próbował Roy Sutherland (Tinkoff-Saxo), ale został szybko wchłonięty przez grupę prowadzoną przez kolarzy Lotto Belisol. Andre Greipel był w bardzo dobrej pozycji na finiszu, jadąc za dwójką kolegów, ale tuż za nim jechał Gerrans, gotów wyskoczyć z koła Niemca w ostatniej chwili.

Gdy Greipel rozpoczął sprint na 100 metrów przed metą, Gerrans wyczekał jeszcze chwilę i ruszył po zwycięstwo. Australijczyk nieznacznie, o pół długości roweru wyprzedził rywala, odnosząc – podobnie jak w 2012 roku – zwycięstwo na pierwszym etapie i zakładając koszulkę lidera wyścigu. Za tą dwójką finiszował Steele von Hoff (Garmin-Sharp).