Sezon rusza za oceanem

Zapowiedź sezonu szosowego

Drukuj
Peleton tuż po wyjeździe z Mount Barker Fot.: Sirotti

Jutrzejszym Tour de San Luis i wtorkowym Tour Down Under światowy peleton rozpoczyna tegoroczny sezon. Na starcie obu wyścigów staną prawie wszyscy czołowi kolarze z peletonu.

Tour Down Under, a od niedawna także i Tour de San Luis, to dwa wyścigi którymi większość kolarzy z peletonu rozpoczyna ściganie, uciekając od europejskiej zimy w ciepłe klimaty Australii i Argentyny.

Wielu faworytów najważniejszych wyścigów już w styczniu rozpoczyna starty, by albo być w formie na Giro, albo nabić kilometry wyścigowe a potem nieco odpocząć przed Tourem. W tym roku oba wyścigi zgromadziły na starcie kilku byłych i obecnych zwycięzców Wielkich Tourów, którzy będą chcieli wysondować formę zarówno swoją, jak i rywali, ale swoją dyspozycję sprawdzi też wielu sprinterów i specjalistów od klasyków.

Tour de San Luis, choć nieco mniej popularny i prestiżowy niż Tour Down Under, od kilku lat przyciąga na start kolarzy, którzy potem regularnie stają na podium najważniejszych wyścigów etapowych. Indywidualna czasówka i trudna, górska trasa, już na początku sezonu jest w stanie zweryfikować formę i dać odpowiedź, ile jeszcze pracy czeka na kolarzy. Na liście startowej znaleźli się m.in. Vincenzo Nibali i Michele Scarponi (Astana), Nairo Quintana (Movistar), Joaquin Rodriguez (Katiusza), Carlos Alberto Betancur (Ag2R La Mondiale), Jurgen Van den Broeck (Lotto Belisol) czy Damiano Cunego (Lampre-Merida), którzy, gdy sezon ruszy na dobre, będą walczyć o czołowe miejsca w Wielkich Tourach.

Mimo niezbyt łatwej trasy, do Argentyny przyjechali także sprinterzy. Ekipa Omega Pharma-Quick Step wysłała za ocean swoich trzech najszybszych kolarzy – Marka Cavendisha, Toma Boonena i Aleksandro Petacchiego, którzy mają sprawdzić się w boju. Oprócz nich do walki na dwóch płaskich etapach gotowi będą Peter Sagan (Cannondale), Tyler Farrar (Garmin-Sharp) czy Danilo Hondo (Trek Factory Racing). Oni będą mieli jednak znacznie mniej okazji, by pokazać swoje umiejętności już teraz.

Inaczej niż sprinterzy na Tour Down Under. Już dziś, na kryterium w Adelajdzie, najszybsi kolarze w peletonie mieli okazję, by sprawdzić swoją nogę, a będą mieli jeszcze trzy lub cztery szanse. Dobrą formę zasygnalizowali dwaj Niemcy, Marcel Kittel (Giant-Shimano) i Andre Greipel (Lotto Belisol) i to po nich można się spodziewać najwięcej, jeśli chodzi o sprinterskie finisze. W tę walkę włączy się na pewno też Caleb Ewan (Jayco AIS), który dziś był trzeci, oraz kilku innych szybkich sprinterów – Elia Viviani (Cannondale), Matt Goss (Orica GreenEdge), Roberto Ferrari (Lampre-Merida), Mark Renshaw (Omega Pharma-Quick Step).

W TDU, z kolei, zadebiutują największe gwiazdy australijskiego peletonu – Simon Gerrans (Orica GreenEdge), Cadel Evans (BMC Racing) i Richie Porte (Team Sky) – czyli pierwsza trójka niedawnych Mistrzostw Australii. Gerrans, który w ubiegłym roku zwyciężył na Willunga Hill, na najtrudniejszym etapie wyścigu, w tym roku także będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa, właśnie obok dwójki swoich rodaków. Robert Gesink (Belkin) będzie chciał w Australii dobrze rozpocząć sezon, w którym będzie mógł wrócić do grona faworytów Wielkich Tour’ów i spełnić nadzieje w nim pokładane, podobnie jak Frank Schleck (Trek Factory Racing), który liczy na powrót do formy sprzed dwóch lat.

Jest też kilku kolarzy, którzy swój debiut postanowili odłożyć w czasie. Mowa tu przede wszystkim o trzech byłych zwycięzcach Tour de France – Alberto Contadorze (Tinkoff-Saxo) oraz dwójce kolarzy Team Sky – Bradleyu Wigginsie i Chrisie Froomie. Na ich debiut przyjdzie nam jeszcze poczekać do lutego bądź początku marca. Wtedy już przygotowania do Giro i Touru wejdą w decydującą fazę.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj