Chris Horner (Radioshack Leopard) zapewnił sobie triumf w tegorocznej edycji Vuelta a Espana. Amerykanin na Alto de L’Angliru wielokrotnie odpierał ataki Vincenzo Nibalego (Astana), a w końcówce sam przeprowadził zdecydowany atak po zwycięstwo.
Horner do dzisiejszego etapu przystępował z przewagą zaledwie 3 sekund nad Nibalim, a podjazd pod Angliru, ostatni podjazd w tegorocznym wyścigu zwiastował zaciętą walkę tej dwójki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Nibali już na 7 kilometrów przed szczytem rozpoczął walkę o czerwoną koszulkę, a mając dwójkę kolegów z ekipy – Jakoba Fuglsanga i Paolo Tiralongo – jadących we wcześniejszej ucieczce, mógł powiększać przewagę. Astana popełniła jednak błąd, czekając na Nibalego bliżej szczytu i Włoch został doścignięty przez Hornera. Potem pomoc Tiralongo i Fuglsanga na niewiele się zdała, a Nibali, choć sam wielokrotnie atakował, nie potrafił zgubić Hornera, który każdy atak rywala neutralizował. I to właśnie kolarz Radioshack Leopard przeprowadził decydujący atak na 2 kilometry przed metą, momentalnie zrywając z koła zmęczonego już Nibalego. Na ostatnich metrach prowadzących do mety Amerykanin wypracował sobie aż 28 sekund przewagi nad Nibalim i obronił prowadzenie w generalce, zapewniając sobie zwycięstwo w całym wyścigu.
Po zwycięstwo etapowe na mitycznym Angliru sięgnął młody Kenny Elissonde (FDJ.fr), który jako jedyny z kolarzy z pierwotnej ucieczki zdołał zachować minimalną przewagę na szczycie. Francuz, po samotnej walce na ostatnich kilometrach podjazdu, finiszował zaledwie 26 sekund przed Hornerem i odniósł największy sukces w dotychczasowej karierze.
W klasyfikacji generalnej Horner przed jutrzejszym, ostatnim etapem do Madrytu ma 37 sekund przewagi nad Nibalim. Trzecie miejsce zajmuje Valverde, który ma stratę 1.38.
Przedostatni etap 68. edycji Vuelta a Espana, z metą na Angliru, był ostatnią odsłoną bitwy faworytów i ostatnią szansą, by zmienić sytuacje w klasyfikacji generalnej. Finałowy podjazd, liczący ponad 12 kilometrów miał zadecydować o zwycięstwie w wyścigu.
Astana kontrolowała peleton po rozpoczęciu ścigania na 142-kilometrowym etapie i przez kilkanaście kilometrów żaden z kolarzy nie był w stanie wypracować sobie przewagi. Po skasowanym ataku Dario Cataldo (Team Sky) i kontrze 23-osobowej grupki, dopiero po 25 kilometrach jazdy na czele uformowała się duża, 32-osobowa grupa, w której byli właśnie Cataldo i jego kolega z ekipy, Vasil Kiryienka oraz Jose Mendes i Jan Barta (NetApp Endura), Paolo Tiralongo, Andriy Grivko i Jacob Fuglsang (Astana), Rinaldo Nocentini i Carlos Alberto Betancur (Ag2R La Mondiale), Bauke Mollema i Juan Manuel Garate (Belkin), Juan Antonio Flecha i Rafael Valls Ferri (Vacansoleil DCM), Maciej Paterski (Cannondale), Dominik Nerz i Ivan Santaromita (BMC Racing), Benat Intxausti i Imanol Erviti (Movistar), Andre Cardoso, David Arroyo i Antonio Piedra (Caja Rural), Nicolas Edet i Jerome Coppel (Cofidis), Juan Jose Oroz (Euskaltel Euskadi), Serge Pauwels (Omega Pharma-Quick Step), Francis De Greef (Lotto-Belisol), Kenny Elissonde (FDJ.fr), Johannes Frohlinger (Argos-Shimano), Dmitry Kozontchuk i Angel Vicioso (Katiusza) i Diego Ulissi (Lampre Merida).
Ich przewaga na pierwszym podjeździe tego dnia - Alto de la Cabruñana (na 40km) – wynosiła ponad 4 minuty, potem wzrosła do pięciu minut. Na zjeździe ze szczytu z czołowej grupki uciekła piątka - Arroyo, Pietra, Edet, Grivko i Kiryienka. Ich przewaga nad resztą grupy wzrosła do minuty po przejechaniu lotnego finiszu na 71. kilometrze. Na kolejnym podjeździe - Alto de Tenebredo – doszło do kolejnych przetasowań, a po zjeździe większa część kolarzy z grupki pościgowej dołączyła do czołówki, tworząc teraz 26-osobową grupę. Na setnym kilometrze ich przewaga wynosiła wciąż ponad pięć minut. U podnóża trzeciego, przedostatniego podjazdu - El Cordal – zaatakowali Tiralongo i Elissonde. To właśnie tutaj zaczynała się decydująca część wyścigu, gdyż do mety pozostało już tylko 25 kilometrów, z czego ostatnich 12 to podjazd pod Angliru.
Wtedy przewaga tej dwójki wynosiła 5.30 nad zasadniczą grupą i kilkanaście sekund nad grupą pościgową, ale dobra współpraca pozwoliła im odjechać rywalom. Peleton, prowadzony przez kolarzy Euskaltel Euskadi i Katiuszy, zmniejszał jednak starty, a podjazd pod Angliru rozpoczęli z przewagą 20 sekund nad grupką i pięciu minut nad zasadniczą grupą. Na zjeździe odjechał jeszcze nieco Samuel Sanchez (Euskaltel Euskadi), ale szybko został doścignięty.
Na finałowym podjeździe etapu, decydującym dla losów tegorocznego wyścigu, tempo od podnóża narzucili kolarze Katiuszy, mocno uszczuplając grupę i zmniejszając straty do czołowej dwójki. Gdy wydawało się, że wśród faworytów panuje względny spokój, na 7 km przed metą zaatakował Vincenzo Nibali (Astana). Włoch zyskał kilkanaście metrów przewagi, rywale nie gonili go zaciekle, a ten z przodu miał jeszcze Tiralongo i Fuglsanga do pomocy. Samotnie gonić musiał Chris Horner (Radioshack Leopard), za którym czujnie jechali Alejandro Valverde (Movistar) i Joaquin Rodriguez (Katiusza).
Po ataku Nibalego jadący na czele Tiralongo zwolnił, ale Włoch zbyt długo musiał czekać na swoich kolegów z ekipy i po 1,5 kilometra został doścignięty przez Hornera. Kolarz Astany nie rezygnował i po raz kolejny ruszył do przodu, ale Horner był niesamowicie czujny i zmotywowany, by nie dać uciec rywalowi. Na 5 km przed szczytem Horner, Nibali i Rodriguez dojechali do dwójki z Astany, ale kolarze kazachskiej ekipy nie kwapili się do akcji, co pozwoliło dojechać też Valverde. Po kilometrze mało aktywnej jazdy Fuglsang i Tiralongo odpadli z grupy faworytów. Elissonde na 4 kilometry przed szczytem miał już tylko 1.55 przewagi nad faworytami, ale jechał bardzo mocnym, równym tempem i miał spore szanse na zwycięstwo. Za jego plecami jechali jeszcze pozostali uciekinierzy, ale nie liczyli się w walce o zwycięstwo etapowe.
Na 3,5 kilometra przed szczytem Nibali znów zaatakował. On i Horner zgubili pozostałą dwójkę i stopniowo doganiali kolejnych kolarzy z ucieczki. Wydawało się, że kolejny atak Nibalego na 2,5km przed szczytem pozwoli mu wygrać Vueltę, bo Horner został kilkanaście metrów za plecami rywala. Amerykanin zdołał jednak dojść do Nibalego, ale ten – gdy nachylenie dochodziło do 22% - poprawił swój atak. Horner nie stracił jednak zimnej krwi i po raz kolejny spokojnie odrobił straty. Kolarze na ostatnich kilometrach musieli zmagać się nie tylko z piekielnym podjazdem, ale także z mgłą, która ograniczała widoczność, i tłumem kibiców, którzy wypełnili zbocza Angliru.
Horner, po wielu kilometrach kontrolowania rywala, wziął sprawy w swoje ręce, gdy mocnym i równym tempem odjechał Nibalemu na 2km przed metą. Błyskawicznie zyskał 12 sekund przewagi i mijając kolejnych uciekinierów pewnie jechał po zwycięstwo w wyścigu. Horner zachował więcej sił niż Nibali i jeszcze zwiększył swoją przewagę, która na mecie wyniosła 28 sekund. Przed Hornerem finiszował Elissonde, który sięgnął po etapowe zwycięstwo, natomiast za plecami Amerykanina na trzecim miejscu finiszował Valverde, który w końcówce odzyskał nieco sił i dojechał do Nibalego.
Wyniki wkrótce