Vuelta po 5. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 5. etapie Vuelta a Espana

Drukuj

Pierwsze zwycięstwo w wyścigu z kalendarza World Tour odniósł Michael Matthews (Orica GreenEdge), wygrywając 5. etap Vuelta a Espana.<br />

Pierwsze zwycięstwo w wyścigu z kalendarza World Tour odniósł Michael Matthews (Orica GreenEdge), wygrywając 5. etap Vuelta a Espana.
Australijczyk okazał się najszybszy w sprinterskim pojedynku i na mecie w Lago de Sanabria pokonał Włocha Maximiliano Richeze (Lampre-Merida) i Gianniego Meersmana (Omega Pharma-Quick Step). „Chłopaki wyprowadzili mnie na idealną pozycję przed finiszem” – chwalił kolegów z drużyny Matthews, „to zwycięstwo należy także do nich” – dodał. „To moje pierwsze zwycięstwo w Wielkim Tourze i nie spodziewałem się, że mi się uda. Miałem jednak nadzieję, że osiągnę dobry wynik. Wiedziałem, że moja forma jest dobra, ale to nie wystarczy, żeby wygrać. Potrzebna jest też praca zespołu, a ja miałem to szczęście, że dziś wyprowadzili mnie na dobrą pozycję” – mówił po etapie Matthews, który już na wcześniejszym etapie uplasował się na podium.

Do tej pory bardzo aktywni byli kolarze Caja Rural, hiszpańskiej ekipy Pro Continental, która otrzymała dziką kartę na wyścig. Antonio Piedra był kolejnym kolarzem tego zespołu, który uciekał na Vuelcie. „ Było bardzo blisko. Dobrze współpracowaliśmy, mieliśmy sporą przewagę, a gdy na 30 kilometrów przed metą zaczął padać deszcz, miałem nadzieję, że peleton zwolni. Niestety wciąż trzymali mocne tempo i trudno nam było utrzymać się z przodu” – powiedział Piedra, który w ubiegłym roku odniósł największe do tej pory zwycięstwo ekipy Caja Rural, zwyciężając na Lagos De Covadonga. Na 5. etapie Hiszpan spędził ponad 160 kilometrów na czele wyścigu, będąc jednym z kolarzy, którzy stanowili ucieczkę dnia. Dopiero na ostatnich 5 kilometrach peleton dogonił Hiszpana i jego towarzyszy akcji.

Na mecie w Lago de Sanabria finiszowała duża grupa, a prowadzenie w wyścigu zachował Vincenzo Nibali (Astana), który dzień wcześniej odebrał czerwoną koszulkę Chrisowi Hornerowi (Radioshack Leopard). Tym razem obyło się bez zamieszania na mecie i Włoch do kolejnego etapu przystąpi jako lider wyścigu. „Zawsze dobrze być na prowadzeniu, a dziś udało nam się obronić koszulkę bez problemów, bez zbędnego wysiłku” – cieszył się Nibali, „po starcie kontrolowaliśmy peleton, a potem na czoło wyszły ekipy Garmin-Sharp i OricaGreenEdge, które przejęły kontrolę nad grupą i doprowadziły do finiszu” – tłumaczył, „miejmy tylko nadzieję, że jutro będzie kolejny spokojny dzień. Przyda się po nerwowym początku wyścigu” – powiedział kolarz Astany.

Mimo zwycięstwa etapowego ekipa Orica GreenEdge ma też powód do zmartwienia. Okazał się bowiem, że Wesley Sulzberger, który leżał w kraksie na 4. etapie, doznał złamania obojczyka i jeszcze przed startem wyścigu musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Po jego wycofaniu w wyścigu pozostało 185 kolarzy.

Fot.: Sirotti