Tour po 21. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 21. etapie Tour de France

Drukuj

Marcel Kittel (Argos-Shimano) zakończył serię zwycięstw Marka Cavendisha (Omega Pharma-Quick Step) na Polach Elizejskich, wygrywając w niedzielny wieczór swój czwarty etap tegorocznego Tour de France.<br />

Marcel Kittel (Argos-Shimano) zakończył serię zwycięstw Marka Cavendisha (Omega Pharma-Quick Step) na Polach Elizejskich, wygrywając w niedzielny wieczór swój czwarty etap tegorocznego Tour de France.
Zaledwie 25-letni niemiecki sprinter przebojem wdarł się na salony i okazał się sprinterem z największym dorobkiem w tegorocznym Tour de France. Kittel na koncie zgromadził aż cztery zwycięstwa etapowe, otwierając i zamykając ściganie w setnej Wielkiej Pętli. „Jestem dumny z tego, jak rozegraliśmy dzisiejszy finisz” – powiedział Kittel, chwaląc swoich kolegów z ekipy, „to zwycięstwo jest efektem ciężkiej pracy, którą włożyliśmy w nasze przygotowania do wyścigu” – mówił. Kittel, który czterokrotnie stawał na podium etapowym, przyznał, że Tour nie był łatwym wyścigiem. „To najcięższy wyścig, w jakim do tej pory brałem udział. Z drugiej strony, to niesamowite uczucie. Odnieśliśmy ogromny sukces, większy niż zakładaliśmy” – powiedział.

Wymarzone zwycięstwo w Tour de France odniósł Chris Froome (Team Sky), który przed startem wymieniany był jako główny faworyt do żółtej koszulki na podium w Paryżu. Na podium Brytyjczyk mówił – „chciałbym podziękować moim kolegom, którzy dzień w dzień wypruwali z siebie żyły, żeby utrzymać żółtą koszulkę na moich plecach, oraz kierownictwu, za obdarzenie mnie zaufaniem i budowanie ekipy wokół mnie” – mówił, „dziękuję wszystkim, którzy znaleźli czas przez te wszystkie lata, by czegoś mnie nauczyć. Wreszcie dziękuję moim przyjaciołom, którzy cały czas mnie wspierali” – dodał. „To zaszczyt wygrać setną edycję Tour de France. A ta żółta koszulka przetrwa próbę czasu” – powiedział kolarz Team Sky, odnosząc się do nieustannych pytań o doping.

W swoim debiucie rewelacyjnie spisał się Nairo Quintana (Movistar), drugi kolarz klasyfikacji generalnej. Kolumbijczyk okazał się także najlepszy w klasyfikacji górskiej i młodzieżowej i dołożył do tego zwycięstwo etapowe w przedostatnim dniu wyścigu. „Nie mogę uwierzyć w to, co się stało” – powiedział Quintana, „długo o tym marzyłem, ale nie myślałem, że to stanie się tak szybko. Mam dopiero 23 lata, mógłbym płakać ze szczęścia” – cieszył się Kolumbijczyk, „ale to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie pomoc drużyny. Wszyscy, masażyści, mechanicy, kierownictwo i koledzy z drużyny, wszyscy oni wspierali mnie na każdym kroku i bez nich nie byłbym w stanie tego osiągnąć” – dodał. Zwycięstwo w klasyfikacji górskiej Quintana zadedykował swojemu koledzy z ekipy Movistar, Mauricio Solerowi, który w 2011 roku uległ poważnemu wypadkowi na Tour de Suisse, „z tego miejsca chciałbym pokłonić się innemu Kolumbijczykowi, Mauricio Solerowi, który wygrywał tę koszulkę, a teraz jest w domu, dochodzi do siebie po wypadku. Mój przyjacielu, życzę Ci powrotu do zdrowia, jesteś dla mnie inspiracją” – powiedział Quintana.

Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick Step) kończy wyścig na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej i podium wśród młodzieżowców. Mistrz Polski w tym roku debiutował w Wielkiej Pętli, jednak był to debiut niezwykle udany, gdyż Kwiatkowski przez wiele dni jechał w białej koszulce, długo też walczył w górach z najlepszymi kolarzami tego wyścigu. Dopiero trzeci tydzień wyścigu okazał się zbyt trudny dla Polaka, który nie wytrzymał trudów rywalizacji i wypadł z pierwszej dziesiątki wyścigu.

Najbardziej aktywnym kolarzem tegorocznej Wielkiej Pętli został wybrany Christophe Riblon z ekipy Ag2R La Mondiale. Nagroda dla Francuza musi być pocieszeniem dla trójkolorowych, którzy z setnej edycji swojego narodowego wyścigu, rozgrywanego w całości we Francji, wyjeżdżają tylko z jednym zwycięstwem etapowym, właśnie Riblona, na Alpe d’Huez.

O wielkim pechu może mówić, z kolei, Lieuwe Westra (Vacansoleil DCM). Holender był ostatnim kolarzem, który wycofał się z wyścigu, a uczynił to zaledwie na 38 kilometrów przed metą na Polach Elizejskich. Kolarz Vacansoleil DCM od wielu dni zmagał się jednak z przeziębieniem, które ostatecznie wzięło górę.

Fot.: Sirotti