Tour po 12. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 12. etapie Tour de France

Drukuj

Zwycięstwem Marcela Kittela (Argos-Shimano) zakończył się wczoraj odcinek sprinterski. W końcówce miała miejsce duża kraksa, w której ucierpiało kilku kolarzy. Co ma peleton do powiedzenia przed dzisiejszymi pagórkami?

Zwycięstwem Marcela Kittela (Argos-Shimano) zakończył się wczoraj odcinek sprinterski. W końcówce miała miejsce duża kraksa, w której ucierpiało kilku kolarzy. Co ma peleton do powiedzenia przed dzisiejszymi pagórkami?Zwycięstwo Niemca na odcinku do Tours były już trzecią wiktorią Kittela dla grupy Argos-Shimano w tegorocznej Wielkiej Pętli. Na mecie zawodnik nie krył dumy i radości: "Jeśli chodzi o wczorajszą końcówkę, to tak naprawdę żaden z naszej dwójki (Kittel i Cavendish - dop. red.) nie miał do dyspozycji normalnego "pociągu", jak to zwykle bywa przed samym sprintem. Pozostało mi usiąść na kole Cavendisha i spokojnie wyczekać na odpowiedni moment. Wybrałem go w ostatniej chwili i minąłem go tuż przed kreską. Było blisko. Dzisiejszy sukces znaczy dla mnie bardzo wiele. To już moje trzecie zwycięstwo w tegorocznym Tourze. W Niemczech mamy takie powiedzenie, że "dobre rzeczy chodzą trójkami". Zwycięstwo chciałbym zadedykować mojej drużynie, a w szczególności Tomowi Veelersowi, który nadal odczuwa skutki kraksy. Widziałem go po etapie i miał łzy w oczach. Kocham moją drużynę!".

Dla Marka Cavendisha (Omega Pharma-QuickStep) wczorajsza porażka nie była najlepszym prognostykiem formy. Do tej pory Brytyjczyk odniósł tylko jedno zwycięstwo w Wielkiej Pętli: "Nie ma o czym mówić, po prostu dzisiejszego dnia Kittel był szybszy. Można do tego wracać, obserwować i analizować z każdej strony. Nie sądzę jednak, abym ja albo drużyna popełnili jakiś błąd taktyczny. Po prostu Marcel był szybszy ode mnie w dzisiejszym sprincie w Tours."
 

Dla Marka Cavendisha (Omega Pharma-QuickStep) to nie był najlepszy dzień


Rolf Aldag, dyrektor sportowy Omega Pharma-QuickStep, nie wyciąga pochopnie wniosków z dzisiejszej przegranej swojego podopiecznego: "W dalszym ciągu uważam Marka za najlepszego sprintera na świecie. Było dużą niesprawiedliwością mówić, że stracił szybkość na finiszu. Sądzę, że nadal ją posiada".

W sprawie zabrał również głos poprzedni szef Marka, dyrektor sportowy grupy Sky, Dave Brailsford: "Nie będę oceniał występu i ogólnej dyspozycji Marka po jednym etapie. Trzeba bowiem przyznać, że Cavendish jest w ostatnich latach najczęściej wygrywającym sprinterem. Nie jest przy tym maszyną, oprócz słabszego dnia może się również przytrafić niedogadanie z członkami drużyny w końcówce czy inne sprawy". Brailsford odniósł się także do wycofania się Edvalda Boassona Hagena, który podczas upadł zaliczył pęknięcie prawej łopatki: "Nigdy nie jest dobrze, kiedy tracimy kolarza z umiejętnościami takimi jak Edvalda. Ostatecznie jednak wierzymy w to, że nawet w okrojonym składzie jesteśmy w stanie osiągnąć końcowy sukces".

 

 

Po kraksie na końcowych kilometrach w wyścigu nie zobaczymy już Edvalda Boassona Hagena (Sky)


Liderem klasyfikacji generalnej wyścigu pozostał Brytyjczyk Chris Froome (Sky). Pochodzący z Kenii zawodnik uniknął upadku na końcowych kilometrach etapu: "Dzisiejszego dnia zdecydowanie odczuwałem skutki wczorajszego wysiłku, gdzie podczas jazdy na czas dałem z siebie bardzo dużo. Nogi nie były zbyt dobre, szczególnie na początku etapu. Potem jednak się rozkręciłem, a dodatkowo ten dzień można uznać za najlżejszy ze wszystkich dotychczasowych w tegorocznym Tourze. Mogłem więc złapać nieco oddechu. Kittel odniósł wspaniałe zwycięstwo. Mamy jeszcze kilka takich łatwiejszych odcinków, a potem przyjdzie pora na prawdziwe góry, gdzie będę chciał po raz kolejny zaznaczyć swoją obecność."

Fot.: Sirotti