Tour po 4. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 4. etapie Tour de France

Drukuj

Mniej niż sekunda. Tyle właśnie zabrakło Michałowi Kwiatkowskiemu (Omega Pharma-Quick Step) by założyć najbardziej pożądaną koszulkę maillot jaune.<br />

Mniej niż sekunda. Tyle właśnie zabrakło Michałowi Kwiatkowskiemu (Omega Pharma-Quick Step) by założyć najbardziej pożądaną koszulkę – maillot jaune.
Kwiatkowski przed etapem zajmował czwarte miejsce w generalce, tracąc do lidera zaledwie sekundę. Jego ekipa, Omega Pharma-Quick Step, była faworytem dzisiejszej czasówki i na początku etapu wydawało się, że Polak jest na najlepszej drodze, by zostać liderem. Kwiatkowski i koledzy wykręcili bardzo dobry czas na 25-kilometrowej trasie, osiągając średnią prędkość w granicach 55km/h. Bardzo długo przewodzili klasyfikacji, a Kwiatkowski był wirtualnym liderem wyścigu, ale wtedy na metę wjechali kolarze Orica GreenEdge, poprawiając czas liderów zaledwie o 0,75 sekundy.

Liderem w tej sytuacji został wczorajszy zwycięzca etapowy – Simon Gerrans z australijskiej ekipy. Było to już drugie zwycięstwo Orica GreenEdge z rzędu. Początkowo australijski zespół notował gorszy czas niż Omega Pharma-Quick Step, ale w drugiej części etapu przyspieszyli, wychodząc na prowadzenie – „zamierzaliśmy powalczyć na Korsyce, ale dzisiejszego zwycięstwa się nie spodziewałem” – powiedział Matt White, dyrektor sportowy Orica GreenEdge, „wiedziałem, że będziemy walczyć o czołowe miejsca, ale zwycięstwo? Nie sądziłem, że nam się uda. A jeszcze koszulka lidera, to niesamowite” – powiedział Australijczyk, który jeszcze niedawno odbywał karę zawieszenia za doping w latach swojej kariery i dopiero dwa tygodnie temu wrócił do kierowania drużyną – „oni są moją pasją, przez długi czas nie byłem z ekipą, ale utrzymywałem z nimi kontakt. Kocham to co robię” – dodał. Zespół Orica GreenEdge awansował też z piątego miejsca w klasyfikacji drużynowej na pierwsze. Każdy z kolarzy ekipy założy więc do jutrzejszego etapu żółte numery startowe.

Etap był też pierwszym testem faworytów i ich ekip. Górą wyszli z niej kolarze Team Sky i Saxo-Tinkoff. Chris Froome i jego koledzy zajęli na etapie trzecie miejsce, natomiast Alberto Contador i ekipa byli tuż za podium. Dzięki temu przed kolejnymi etapami dwaj faworyci plasują się w ścisłej czołówce, ale ich ekipy nie będą musiały brać na siebie ciężaru kontrolowania peletonu.

Piąty etap, z Cagnes-sur-Mer do Marseille, mocno pofałdowany, może się okazać kolejną okazją dla Michała Kwiatkowskiego, by powalczyć o koszulkę lidera. Polak bardzo dobrze radzi sobie w niewysokich górach, a jego najgroźniejsi rywale – w tym Gerrans, mogą mieć problemy na końcowym podjeździe. To może dać szansę Kwiatkowskiemu, by walczyć na finiszu o maillot jaune.

Największym pechowcem dzisiejszego etapu okazał się Ted King (Cannondale). Amerykanin, który na pierwszym etapie leżał w kraksie, już chwilę po starcie stracił kontakt ze swoimi kolegami z ekipy i cały dystans przejechał samotnie, jadąc na zwykłym rowerze szosowym, by móc radzić sobie z bólem. Okazało się jednak, że King, który na metę przyjechał po 32.32, zaledwie o 7 sekund przekroczył limit czasowy. Nieubłagani sędziowie wyścigu uznali, że King nie zostanie sklasyfikowany, mimo próśb Amerykanina. King nie będzie mógł więc wystartować do kolejnego etapu.

Fot.: Sirotti