Giro po 20. etapie

Wypowiedzi i komentarze po 20. etapie Giro d´Italia

Drukuj

Zwyciężając na Tre Cime di Lavaredo Vincenzo Nibali (Astana) udowodnił, że w tegorocznym Giro dItalia nie ma kolarza lepszego od niego.<br />

Zwyciężając na Tre Cime di Lavaredo Vincenzo Nibali (Astana) udowodnił, że w tegorocznym Giro d’Italia nie ma kolarza lepszego od niego.
Włoch w dominującym stylu postawił kropkę nad i w walce o maglia rosa. Nibali do tej pory głównie pilnował rywali, jednak na ostatnim podjeździe tegorocznego Giro – Tre Cime di Lavaredo, które, ze względu na zmiany na trasach ostatnich dwóch etapów, było najwyższym szczytem wyścigu – zdecydowanie zaatakował i wielkim stylu sięgnął po zwycięstwo etapowe i w całym wyścigu. „Dziś drużyna pracowała znakomicie. Powiedziałem im prze ostatnim podjazdem, że moglibyśmy powalczyć o zwycięstwo etapowe. Na wzniesieniu dali z siebie wszystko, aż do samego końca. Nie było łatwo, ostatni kilometr był ciężki, ze śniegiem” – powiedział Nibali, dziękując przy tym wszystkim kolegom z ekipy oraz kierownictwu.

Zwycięstwo Nibalego ucieszyło nie tylko jego. Inny z kolarzy Astany, Valerio Agnoli, nie krył wzruszenia na mecie i we łzach mówił, jak bardzo szczęśliwy jest ze zwycięstwa swojego lidera. „Wykonaliśmy morderczą pracę, jestem przeszczęśliwy” – mówił Agnoli, jeden z pomocników Nibalego, którzy codziennie wykonywali ogromną pracę, by chronić swojego lidera. „Kiedy Vincenzo jest w formie, nikt nie jest w stanie go pokonać” – mówił bardzo wzruszony, „jesteśmy najszczęśliwsi teraz”.

Po raz kolejny na metę kolarze wjeżdżali wycieńczeni. Po walce w ekstremalnych warunkach, w burzach śnieżnych i mrozie, wielu z nich nie było w stanie się ruszać. „Jestem wyczerpany. W tych brutalnych warunkach to kibice dawali mi siłę, by się dalej wspinać” – powiedział na mecie Michele Scarponi (Lampre-Merida).”Dzisiejszy etap, przy takim tempie, był naprawdę ciężki. Mimo iż czułem się dobrze, to nie byłem w stanie pojechać za Nibalim” – dodał. Włoch nie zdołał poprawić swojej pozycji w klasyfikacji generalnej i po raz drugi z rzędu finiszował tuż za podium.

Awans zanotował, z kolei, Rigoberto Uran (Team Sky), który dzięki dobrej jeździe na ostatnich trzech kilometrach odrobił straty do Cadela Evansa (BMC Racing). „Zamieniłem trzecie miejsce na drugie, to znakomity wynik dla nas. Nibali był dziś nie do pokonania, a to, co dziś zrobił, było znakomite” – mówił Uran, „ dla mnie, dla ekipy Sky, jest to znakomity wynik. Poprawiłem się o pięć miejsc, to rewelacja” – mówił rozluźniony Uran, który w ubiegłorocznej edycji zajął 7. miejsce, wygrywając przy tym klasyfikację młodzieżową.

Drugie miejsce Uran zawdzięcza swojej dobrej jeździe oraz problemom Cadela Evanca (BMC Racing Team), do którego do tej pory Kolumbijczyk tracił zaledwie 10 sekund. Na 20. etapie Evans, oprócz pogody, musiał zmagać się także z problemami technicznymi. „Na 2 kilometry przed szczytem miałem problemy, mój napęd nie działał poprawnie, nie mogłem dopasować przełożeń” – mówił Australijczyk, który wyraźnie męczył się na podjeździe i stracił 1.11 do Urana, tracąc przy tym drugie miejsce w generalce.

Zaciętą walkę o maglia bianca stoczyli Rafał Majka (Saxo-Tinkoff) i Carlos Alberto Betancur (Ag2R La Mondiale). Niestety Polak, który jeszcze na etapie jechał w białej koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej, nie zdołał obronić swojej pozycji wobec ataków Betancura i koalicji Kolumbijczyków na ostatnich kilometrach. Betancur nadrobił nad Majką 43 sekundy na szczycie Tre Cime di Lavaredo i to on do ostatniego etapu przystąpi jako lider klasyfikacji młodzieżowej, z 41 sekundami przewagi nad Majką, co praktycznie już teraz czyni go zwycięzcą. „To było moje wielkie marzenie, by sięgnąć po tę koszulkę” – powiedział 23-letni Kolumbijczyk, który od Majki jest starszy o miesiąc i jeden dzień. „Dla mnie to jest jak zwycięstwo w Giro d’Italia” – kontynuował, „dziś walczyłem o koszulkę i o zwycięstwo etapowe, niestety miałem defekt na przedostatnim wzniesieniu, potem musieliśmy gonić, a jak doszliśmy czołówkę, tempo znacznie wzrosło” – dodał.

Stefano Pirazzi (Bardiani Valvole-CSF Inox) może wreszcie poczuć się zwycięzcą klasyfikacji górskiej. Włoch, który wielokrotnie zabierał się w ucieczki, punktując na wielu premiach górskich, po ostatniej z nich zachował ogromną przewagę nad rywalami i może być pewien niebieskiej koszulki. „Jestem przeszczęśliwy” – powiedział po 20. etapie Pirazzi, „to był cel, który chciałem osiągnąć. Byłem konsekwentny na wielu etapach, zabierałem się w ucieczki i zbierałem ważne punkty, które dziś pozwoliły mi na założenie tej koszulki” – tłumaczył.

Fot.: Sirotti