P-R: Piekło Północy dla Cancellary

111. Paryż-Roubaix (07.04.2013, HIS, Francja)

Drukuj

Fabian Cancellara (Radioshack Leopard) został zwycięzcą 111. edycji Paryż-Roubaix. Dla Szwajcara było to już trzecie zwycięstwo w Piekle Północy i drugi brukowany dublet w karierze. 

Fabian Cancellara (Radioshack Leopard) został zwycięzcą 111. edycji Paryż-Roubaix. Dla Szwajcara było to już trzecie zwycięstwo w Piekle Północy i drugi brukowany dublet w karierze. 

Cancellara podołał roli faworyta Paryż-Roubaix i zameldował się na mecie w Roubaix jako pierwszy. Dla Szwajcara było to jednak najtrudniej wywalczone zwycięstwo z trzech, które odniósł. Kolarz Radioshack Leopard, inaczej niż w ubiegłych latach, długo pozwalał rywalom atakować, a gdy ci zmęczyli się, zdecydowanie ruszył do przodu, dojeżdżając do prowadzących wtedy Stijna Vandenbergha (Omega Pharma-Quick Step) i Sepa Vanmarcke (Blanco Pro Team). Z tym drugim Cancellara stoczył niezwykle zacięty pojedynek na ostatnich 15 kilometrach wyścigu. Szwajcar próbował atakować i odjechać rywalowi, jednak ten był bardzo czujny i nie dał się zgubić. Dopiero na welodromie w Roubaix sprinterski pojedynek rozstrzygnął losy wyścigu. W bezpośrednim pojedynku na mecie lepszy okazał się Cancellara, ale kolarze o zwycięstwo musieli walczyć do samego końca.

O ogromnym pechu mogą mówić kolarze Omega Pharma-Quick Step, których jeszcze dwóch plasowało się w czołówce na 20 kilometrów przed metą. Jednak potem najpierw Vandenbergh, a potem Zdenek Stybar, stracili kontakt z czołówką wskutek zderzenia z kibicami. Wyścig dla belgijskiej ekipy uratował Niki Terpstra, który jechał bardzo aktywnie i w końcówce skutecznie finiszował po trzecie miejsce.
 


Tegoroczny Paryż-Roubaix miał jednego zdecydowanego faworyta i wiele ekip zapowiadało, że będzie zaciekle atakować Cancellarę. Od samego startu tempo jazdy było bardzo wysokie i żadna z ucieczek nie była w stanie utrzymać się przed rozpędzonym peletonem. Dopiero po 30 kilometrach jazdy liczna grupa, w której było 13 kolarzy, zdołała zyskać ponad pół minuty nad zasadniczą grupą. Guillaume Boivin (Cannondale), Jens Debuschere (Lotto-Belisol), Bob Jungels (Radioshack Leopard), Clement Kortezky i Benjamin Lemontagner (Bretagne Seche), Michael Morkov (Saxo Tinkoff), Jacob Rathe (Garmin-Sharp), Evaldas Siskevicius (Sojasun), Gatis Smukulis (Katiusza), Gert Steegmans (Omega Pharma-QuickStep), Eloy Teruel (Movistar), Bjorn Thurau (Europcar) i Frederik Veuchelen (Vacansoleil DCM) stanowili skład pierwszej skutecznej ucieczki tego dnia. Przez kolejnych kilkadziesiąt kilometrów peleton trzymał ich krótko, a przewaga cały czas wahała się w granicach pół minuty. Jeszcze długo przed pierwszym odcinkiem bruku – Troisvilles (na 98,5km) większość z uciekinierów została jednak doścignięta, a na czele zostali tylko Koretzky i Veuchelen. Ta dwójka także została doścignięta na kilka kilometrów przed Troisvilles.

Peleton zbliżał się do pierwszych bruków, przez co tempo wzrosło znacznie. Pierwsze kilometry na kocich łbach były bardzo szybkie i nerwowe, przez co w peletonie doszło do kilku kraks, a peleton się podzielił. Na czoło wysunęła się kilkuosobowa grupa, w której byli m.in. Geraint Thomas i Edvald Boasson Hagen (Team Sky), Borut Bozic (Astana) oraz Taylor Phinney (BMC Racing). Z groźnymi rywalami na czele, ekipa Radioshack Leopard zabrała się do odrabiania strat. Po przejechaniu odcinka Saint-Python (na 112,5km) groźna ucieczka została zlikwidowana, ale w tym momencie do przodu ruszyła kolejna czwórka – po raz kolejny atakowali Steegmans i Koretzky, do których tym razem dołączyli Matthew Hayman (Team Sky) i Stuart O’Grady (Orica GreenEdge). Ta grupka powoli, ale systematycznie zwiększała swoją przewagę, która kilkanaście kilometrów dalej wynosiła ponad pół minuty.

Peleton powoli zbliżał się do Lasku Arenberg, i wcześniejszego Haveluy, na którym kolarze już szykowali się do walki o pozycje. Rozpoczynając 2,5 kilometrowy odcinek bruku czwórka liderów miała już 2 minuty w zapasie, jednak peleton na bruku błyskawicznie zniwelował ją do 1.15. Niedługo potem kolarze pokonywali jeden z najtrudniejszych i najważniejszych odcinków bruku w lasku Arenberg. Czołówka przejechała go bez większych problemów, podobnie peleton, który jednak bardzo rozciągnął się na wąskiej drodze i przy mocnym tempie. Krótką próbę ataku przeprowadził Phinney, jednak peleton, w którym teraz na czele jechali zawodnicy Saxo Bank, dogonił go jeszcze przed wyjazdem z lasu.

Po szybkim tempie na bruku peleton zwolnił nieco po wyjeździe na płaski odcinek drogi, a porwany peleton mógł się połączyć. Na Hornaing (170,5km), najdłuższym w wyścigu odcinku bruku, liczącym 3,7km, kolarzom Radioshack Leopard prawie udało się zlikwidować ucieczkę, którą mieli w zasięgu wzroku, lecz ci zdołali jeszcze odjechać. Na początku tego odcinka z peletonu zdecydowanie zaatakował Michael Schar (BMC Racing), a z przodu zostali już tylko Hayman i Steegmans – O’Grady i Koretzky nie wytrzymali tempa ucieczki i zostali z tyłu. Koretzky miał defekt i szybko został doścignięty przez zasadniczą grupę, O’Grady, z kolei, został złapany przez Schara ale nie utrzymał się za długo z rywalem. Sporego pecha miał Thor Hushovd (BMC Racing), który miał już drugi tego dnia defekt, ale bez większych kłopotów zdołał dołączyć do peletonu po wymianie koła.

Na Orchies przewaga prowadzącej dwójki wynosiła 1.15, Schar tracił niewiele więcej i kilka kilometrów dalej dołączył do liderów. Na tym odcinku z peletonu zaatakował Damien Gaudin (Europcar) i po długim pościgu doszedł do czołowej czwórki. Peleton był już jednak bardzo blisko, po tym jak na Auchy-lez-Orchies - Bersée mocniejsze tempo narzucił Fabian Cancellara (Radioshack Leopard). Za Szwajcarem jechali jego najgroźniejsi rywale – Sylvain Chavanel i Niki Terpstra (Omega Pharma-Quick Step), Juan Antonio Flecha (Vacansoleil DCM), Lars Boom (Blanco Pro Team), John Degenkolb (Argos Shimano) czy Greg Van Avermaet (BMC Racing). Na końcu odcinka brukowanego zaatakowali Terpstra i Luca Paolini (Katiusza) i połączyli dwie grupki na czele wyścigu.

Chwilę później czołowa, kilkudziesięcioosobowa grupka pokonywała Mons-en-Pévèle (na 205km). Aktywnie jechali kolarze Omega Pharma-Quick Step, tworząc kilkunastoosobową grupkę, w której była większość faworytów. Za nimi, z kilkunastosekundową stratą jechała grupka z Hushovdem, Chavanelem i Maciejem Bodnarem (Cannondale). Wkrótce do tej grupki spadł też Sebastien Turgot (Europcar), który miał defekt i długo czekał na pomoc.

Na 40km przed metą nastąpiło kilka ataków z czołówki, ale Cancellara jechał spokojnie, nie kontratakując. Na Pont-Thibaut utworzyła się kolejna grupka. Tym razem odjechali Stijn Vandenbergh (Omega Pharma-Quick Step), Sep Vanmarcke (Blanco Pro Team), Sebastian Langeveld (Orica GerenEdge) i Gaudin. Cancellara wciąż jechał zachowawczo i nie kontrował, a jedynie jechał w środku grupki, obserwując poczynania rywali. Przez to zdołali mu odjechać najgroźniejsi rywale – Van Avermaet, Flecha, Paolini i Stybar. Grupka Szwajcara, w której byli teraz Terpstra, Boom i Bernhard Eisel (Team Sky) traciła teraz kilkanaście sekund do poszczególnych grupek, jakie utworzyły się na trasie.

Na nieco ponad 30 kilometrów przed metą dwie czołowe grupki połączyły się, tworząc ośmioosobową czołówkę. Dopiero wtedy w pościg ruszył Cancellara, zdecydowanie przyspieszając. Dwa kilometry dalej Szwajcar już dogonił rywali, ale z tej grupy odjechali Vanmarcke i Vandenbergh. Na Camphin-en-Pévèle (na 234km) Szwajcar wyszedł na czoło grupy, zdecydowanie przyspieszył i jedynie Stybar był w stanie utrzymać jego tempo. Ta dwójka błyskawicznie dołączyła do prowadzącej dwójki. Do pokonania mieli jeszcze jeden bardzo trudny odcinek bruku - Le Carrefour de l'Arbre, który wielokrotnie w przeszłości miał kluczowy wpływ na losy rywalizacji. To właśnie tam, tuż po rozpoczęciu bruków, na czoło wyszedł Vanmarcke, a z tyłu upadł Vandenberg, który zahaczył o kibica. Belg z impetem runął na kocie łby i jego szanse podium przepadły. W połowie dwukilometrowego odcinka Cancellara znów przyspieszył, ale rywale walczyli ramię w ramię o pozycje na kole Szwajcara. Chwilę potem pech dopadł drugiego z kolarzy Omega Pharma-Quick Step, Stybara. Czech również zderzył się z kibicem i ledwo utrzymał się na rowerze, ale stracił kontakt z pozostałą dwójką i nie był w stanie samotnie odrobić strat. Długo jechał potem kilkadziesiąt sekund za liderami, aż w końcu został doścignięty przez grupkę pościgową.
 


Cancellara i Vanmarcke zgodnie współpracowali i tak pokonywali kolejne kilometry. Wszyscy czekali na kolejny zdecydowany atak Spartacusa, jednak ten nie następował. Dopiero na 4 kilometry przed metą Szwajcar przyspieszył, ale Vanmarcke, resztką sił, zdołał utrzymać koło rywala i przetrzymał atak. Zmęczony Belg rzadko wychodził już na zmiany. Tak dojechali do ostatniego odcinku bruku i pewne już było, że walka o zwycięstwo rozstrzygnie się na torze. Tam stoczyli pojedynek niczym torowcy, czarując się na wirażach, niemalże robiąc stójki, by finiszować z lepszej pozycji. Górą z tej bitwy wyszedł Cancellara, który sprint rozpoczął z drugiej pozycji. Na 50 metrów przed metą Szwajcar jeszcze tracił długość roweru do Vanmarcke, jednak tuż przed kreską, za plecami walczących o trzecie miejsce, wyprzedził rywala i sięgnął po trzecie w karierze zwycięstwo w Piekle Północy.

 Jedyny Polak w wyścigu, Maciej Bodnar (Cannondale), ukończył wyścig na 56. miejscu. 

Wyniki:
1 Fabian Cancellara (Swi) RadioShack Leopard 5:45:33
2 Sep Vanmarcke (Bel) Blanco Pro Cycling Team
3 Niki Terpstra (Ned) Omega Pharma-Quick-Step Cycling Team 0:00:31
4 Greg Van Avermaet (Bel) BMC Racing Team
5 Damien Gaudin (Fra) Team Europcar
6 Zdenek Stybar (Cze) Omega Pharma-Quick-Step Cycling Team 0:00:39
7 Sebastian Langeveld (Ned) Orica-GreenEdge
8 Juan Antonio Flecha Giannoni (Spa) Vacansoleil-DCM Pro Cycling Team
9 Alexander Kristoff (Nor) Katusha 0:00:50
10 Sébastien Turgot (Fra) Team Europcar

56 Maciej Bodnar (Pol) Cannondale Pro Cycling 0:06:11

Fot.: Sirotti