Test: Komputer rowerowy Meilan M1 z GPS

Drukuj
Szymon Wołdziński

Czy w kwocie 500 zł możliwe jest kupno komputera rowerowego, pozwalającego zmierzyć wszystkie kluczowe parametry treningowe i jednocześnie cieszyć się z nawigacji GPS? Odpowiedzią na to pytanie miał być komputer Meilan M1, który obiecuje bardzo dużo za... niedużo. Sprawdziliśmy go w teście.

Ostatnie lata w kolarskim środowisku przyniosły ogromny wzrost świadomości treningowej wśród amatorów - wielu z nas trenuje wg ściśle zaplanowanego planu, często przy współpracy z trenerami personalnymi. Realizacja konkretnego treningu opiera się oczywiście o pomiar różnych parametrów - jeszcze kilka sezonów temu większośc z nas trenowała z pulsometrem i pewnie nadal w amatorskim peletonie trening w oparciu o pomiar tętna jest najbardziej popularny. Rozwój technologiczny sprawił jednak, że obecnie coraz większa ilość amatorów sięga także po pomiary mocy, które są zdecydowanie najdokładniejszym sposobem na realizowanie założeń treningowych (moc w przeciwieństwie do tętna jest niezależna od takich czynników jak chociażby zmęczenie organizmu). W chwili obecnej na rynku znajdziemy nie tylko tańsze warianty mierników mocy, ale także sporo alternatyw dla drogich komputerów rowerowych, dzięki którym wszystkie parametry treningu możemy rejestrować. A gdyby tak do powyższego dodać jeszcze funkcję rowerowej nawigacji? A gdyby tak jeszcze nie musieć za taki komputer płacić połowy wartości naszej szosówki? 

W tym miejscu wchodzi do gry bohater poniższego testu - komputer treningowy połączony z nawigacją w postaci modelu Meilan M1 GPS, który kosztując 500 zł oferować ma tyle funkcji, co modele 3 lub nawet 4 razy droższe. Patrząc na funkcjonalności Meilana M1, cena szczerze mówiąc zwala z nóg, więc z tym większym zaciekawieniem oczekiwaliśmy testu tego modelu. Skąd komputer M1 w ogóle do nas przyjechał? Odpowiedź jest prosta - Meilan to marka stacjonująca w Chinach. Firma skupia się tylko i wyłącznie na tworzeniu elektroniki rowerowej - komputerów, liczników, ale także oświetlenia czy wyświetlaczy dedykowanych do systemów e-bike. W momencie kiedy Meilan zyskał dystrybutora w Polsce, nadarzyła się idealna okazja do przybliżenia Wam jednego z najciekawszych modeli w portfolio marki.

 

 

 

 

W teorii: funkcje 

Pierwsze wrażenie po wyciągnięciu komputera z pudełka to odczuwalna lekkość - M1 waży 78 g, co przy nie tak znowu małych wymiarach licznika pozwala uznać go po prostu za model lekki. Model M1 posiada 2,6-calowy wyświetlacz monochromatyczny z 3-stopniowym podświetleniem, które ustawiamy przyciskami po prawej stronie obudowy. Licznik włączamy dłuższym przytrzymaniem przycisku po stronie lewej, natomiast do nawigacji po menu komputera i jego obsługi służą jeszcze 3 większe przyciski na dole i wspomniane przyciski po prawej stronie.

W zestawie z licznikiem dostajemy dwa rodzaje uchwytów - jeden z wysięgnikiem oraz jeden tradycyjny do zamontowania na mostku. W tej cenie dorzucenie dobrze wyglądającego i przede wszystkim solidnie trzymającego komputer uchwytu z wysięgnikiem to rzecz, której wypada przyklasnąć. Często tego typu akcesoria musimy dokupić na własną rękę.

 

 
 

 

 

Zanim przejdziemy do tego, jak licznik działa w praktyce, przejrzymy najważniejsze funkcje "M-jedynki" - komputer pozwala na mierzenie takich parametrów jak tętno, kadencja czy moc. Urządzenia zewnętrzne łączą się z nim poprzez Bluetooth lub ANT+. M1 pozwala na wyświetlanie jednocześnie maksymalnie 9 zmiennych na jednym ekranie (można je oczywiście konfigurować wg własnych upodobań). Poza wymienionymi powyżej parametrami możemy obserwować także masę innych zmiennych, jak oczywista prędkość, ale i obecną strefę tętna, w jakiej się znajdujemy, przewyższenia, czas treningu, czas okrążenia, temperaturę, spalone kalorie czy rysujący się na jednym z ekranów profil trasy. Do tego Meilan pozwala na wprowadzenie do naszej jazdy "wirtualnego przeciwnika", którego definiujemy poprzez jego prędkość.

Funkcje treningowe to jedno, natomiast trzeba pamiętać o drugiej kluczowej funkcjonalności M1 - mowa oczywiście o funkcjach powiązanych z GPS. Po pierwsze zatem rejestrując trening na naszym Meilanie zapisujemy także ślad treningu, co może być ważne dla osób lubiących korzystać z popularnej Stravy i lubiących powalczyć o popularne KOM-y.

 

 
 

 

 

Meilan M1 może nam służyć także jako nawigacja, jednak tu sprawa wymaga nieco szerszego wyjaśnienia. Otóż w komputerze Meilan nie umieścił map, idąc nieco inną drogą. Aby M1 służył nam jako nawigacja, musimy go połączyć z naszym smartfonem, gdzie należy zainstalować aplikację Komoot - to popularna niemiecka apka nawigacyjna dla piechurów, biegaczy czy właśnie rowerzystów (bez względu na ich specjalizację). Komoot jest aplikacją darmową, jednak aby korzystać z wszystkich map należy je wykupić (bazowo mamy tylko mapkę regionu, w którym się znajdujemy - u nas były to Katowice i nieco terenów je okalających). Nie myślcie jednak, że Meilan poszedł tu na łatwiznę, bo do każdego urządzenia M1 przyporządkowany jest kod, dzięki któremu za darmo możemy aktywować mapy Komoot (co ważne - kod ten jest jednorazowy i możemy go przypisać tylko do jednego konta w Komoot). 

Komputer zasilany jest przez akumulator litowo-jonowy, który ładujemy przez USB - producent deklaruje czas pracy na jednym ładowaniu na poziomie 25 godzin (przy minimalnym podświetleniu). 

 

 
 

 

 

Konfiguracja

Po włączeniu licznika musimy ustawić kilka podstawowych danych, jak strefa czasowa czy nasza waga (ustawianie tego parametru zimą może być nieco przygnębiające, bo przecież wycień w toku...). Generalnie od początku obcowania z komputerem M1 mamy wrażenie prostoty w obsłudze i bardzo szybko da się nauczyć tego, co robi dany przycisk. Mówiąc krótko urządzenie jest po prostu intuicyjne. Zdecydowanie fajną sprawą jest to, że w zestawie dostajemy jasno napisaną instrukcję obsługi w języku polskim i także menu samego licznika jest po polsku. 

Na wstępie warto od razu załatwić temat sparowania poszczególnych czujników i naszego smartfona. Wszystkie urządzenia zewnętrzne łączymy za pośrednictwem menu "Połączenia", gdzie możemy załączyć łączność Bluetooth oraz znajdziemy komendę "Dodaj urządzenie". Na samym początku połączyliśmy z Meilanem nasz telefon, na którym zainstalowana została aplikacja z nawigacją. Instrukcja obsługi M1 wspomina, że rekomendowane jest używanie smartfona z systemem Android 6.0 lub nowszym. Dość leciwy już Samsung S5 Neo (Android 6.1) testującego bez problemu połączył się z Meilanem i podobnie sprawa miała się z połączeniem apki Komoot - w jej menu wybieramy parowanie z urządzeniem Meilan. Ekran komputera M1 błyskawicznie poinformował nas, że urządzenie połączyło się z Komoot. 

 

 

 

 

Testowany komputer Meilana współpracuje też z urządzeniami iPhone i co więcej - parując M1 z iPhone'ami otrzymujemy dodatkową funkcjonalność w postaci powiadomień SMS / Skype / e-mail na ekranie komputera. Tej funkcjonalności nie testowaliśmy.

W ten sam sposób połączyliśmy z urządzeniem Meilana czujnik tętna oraz kadencji / prędkości. Oba elementy dotarły do nas w paczce z licznikiem, jednak nie są one w standardowym zestawie i jeśli nie macie ich w domu, to można je dokupić dodatkowo na stronie dystrybutora. Ciekawy sam w sobie okazał się miernik tętna - jest to model, który zakładamy na przedramię, a aby go sparować musimy kliknąć diodę znajdującą się na froncie czujnika. Co jednak nam się podobało - czujnik jest ładowany przez USB, co wyklucza konieczność cyklicznej wymiany baterii.

Jeszcze w temacie kompatybilności z naszym Meilanem - producent rekomenduje używanie urządzeń zewnętrznych łączących się w standardzie minimum Bluetooth 4.0. 

 

 

 

 

 

 

Jak działa?

Przyznamy się Wam, że początki testowania urządzeń treningowych czasem bywają ciężkie - zamiast po prostu wsiąść na rower i jechać, musimy zerkać w instrukcje i uczyć się obsługi nowego urządzenia. Z Meilanem te sprawy poszły gładko - ku naszemu dużemu zaskoczeniu, bo przecież musieliśmy jeszcze zainstalować apkę na telefon i ją z M1 sparować. Konfiguracja urządzenia i poszczególnych urządzeń przebiegła bardzo szybko, a sama obsługa komputerka jest prosta - za to dla producenta olbrzymi plus i... wdzięczność. Oczywiście jeśli będziecie chcieli spersonalizować sobie dane wyświetlane na ekranie, to czas konfiguracji nieco się wydłuży. W każdym razie M1 jest intuicyjny i nie zawadzają nam tu żadne niepotrzebne funkcje. Fajnie - czas na rower.

Przyznajemy się, że podczas testów non stop z tyłu głowy mieliśmy cenę tego urządzenia - no po prostu nie da się o tym zapomnieć, że M1 kosztuje 500 zł i ma w zestawie dodatkowy, dobrze trzymający uchwyt z wysięgnikiem i tak mnogie funkcje pod obudową... Zastanawialiśmy się, gdzie jest ukryty haczyk? Na pewno nie w łączności GPS - M1 łączy się z satelitami szybko i zasięg także jest niczego sobie. Komputer testował głównie szosowiec, a z racji na zimową porę w wysokie i zalesione mocno góry się nie kierowaliśmy, dlatego na chwilę obecną ciężko nam stwierdzić, jak zasięg będzie wyglądał w cięższym terenie. To jak jednak GPS zachowywał się na szosach (także tych mniej uczęszczanych i zalesionych) nie budzi zastrzeżeń. 

 

 

 

 

Nawigacja - co prawda nie mamy tu wgranych map, a urządzenie do jej działania potrzebuje smartfona, ale biorąc pod uwagę cenę urządzenia niesposób się do takiego rozwiązania przyczepić. Meilan z urzędu daje nam dostęp do wszystkich map popularnej i cenionej bądź co bądź aplikacji nawigacyjnej. Nawigowanie z Komoot działa w ten sposób, że w aplikacji planujemy sobie trasę, a następnie ją w aplikacji uruchamiamy. Wtedy sparowany z telefonem M1 automatycznie rozpocznie nawigowanie - dzieje się to za pośrednictwem strzałek informujących nas, w którym kierunku na skrzyżowaniu powinniśmy skręcić (lub który zjazd ronda wybrać). Na ekranie pojawia się też informacja o nazwach ulic. Komendy nawigacyjne mogą wyświetlać się autonomicznie, mogą również wyświetlać się na ekranie z danymi treningowymi. W zakresie naszego regionu nawigacja działała sprawnie i tu również nie wykryliśmy jakiś dużych minusów. Nie mamy co prawda kolorowej mapy z ekranem dotykowym, ale za to cieszą proste, jasne i czytelne komunikaty - to się ceni. 

Meilan M1 posiada wszelkie funkcje, jakie potrzebne są do monitorowania naszego treningu - opaska do pomiaru tętna działała dość dokładnie i dobrze współpracowała z urządzeniem. Chiński producent nie zapomniał o tak ważnych w treningu kolarskim funkcjach jak chociażby proste okrążenia. Ponieważ komputer nie łączy się z Wi-Fi, to do eksportowania danych do serwisów takich jak Strava, Garmin czy Komoot musimy połączyć M1 z komputerem za pośrednictwem USB - następnie odszukujemy dysk zewnętrzny i stamtąd bierzemy pliki zapisane w standardowym formacie .FIT.

 

 

 

 

Prostota Meilana M1 daje nam jeszcze jeden plus - licznik ten zużywa stosunkowo mało energii, przez co pracuje po prostu długo. Ciężko nam stwierdzić, czy 25 godzin pracy na jednym ładowaniu, jakie producent deklaruje, jest w pełni prawdziwe. M1 testowaliśmy zarówno z podświetlonym, jak i niepodświetlonym wyświetlaczem, zawsze sparowane z nim były urządzenia zewnętrzne, więc siłą rzeczy baterię eksploatowaliśmy dość mocno. Pomimo tego 15-20 h pracy na jednym ładowaniu powinniśmy z nową baterią osiągać bez większego problemu. 

Podsumowanie

Meilan autentycznie nas zaskoczył - widząc cenę rzędu 500 zł za urządzenie, które przez Bluetooth łączy się z pomiarem tętna czy mocy, posiada wbudowany moduł GPS i na dodatek może służyć jako nawigacja, z dużą dawką nieufności podchodziliśmy do testu modelu M1. Mimo tego finalne wrażenia są więcej niż dobre - komputer Meilana podczas pracy nie przysparzał problemów i wszystkie funkcje, którymi chwali się producent, działały bez zarzutu. Przepis na sukces marki Meilan jest w tym wypadku prosty - zrobić dobre urządzenie bez zbędnych gadżetów. W ten sposób za naprawdę śmiesznie małe (w stosunku do funkcjonalności M1) pieniądze otrzymujemy kompletne urządzenie treningowe. Jakby wartością dodaną w tym przypadku jest nawigacja, która korzysta z map Komoot - Meilan w prosty sposób połączył swoje urządzenie z powyższą aplikacją i w gratisie dał nam kod na mapy na całym świecie. Dorzućcie do tego jeszcze dodatkowy uchwyt na kierownicę, który w wielu przypadkach musielibyśmy dokupić osobno. Okej... W następnym teście nie będziemy od początku tak wielkimi sceptykami, mamy nauczkę. 

Na koniec mała niespodzianka - polski dystrybutor, który udostępnił nam Meilana M1, przy okazji naszego testu uruchomił akcję promocyjną. Robiąc zakupy na stronie revolttech.pl możecie użyć kodu rabatowego: bikeworld. W ten sposób otrzymacie 5% zniżki (dotyczy wszystkich produktów ze strony) oraz darmową przesyłkę. Promocja trwać będzie do końca kwietnia.

 

Specyfikacja

Meilan M1
  • Cena: 500 zł
  • Menu w języku polskim
  • Łączność: Bluetooth, ANT+, GPS
  • Nawigacja: Poprzez współpracę z aplikacją KOMOOT (dodatkowo kod na wszystkie mapy)
  • Funkcje treningowe: Strefy tętna, wskaźnik wzniesienia i obniżenia, VAM, prędkość, kadencja, moc, czas, dystans, temperatura, ciśnienie, kalorie, okrążenia, wirtualny przeciwnik, spersonalizowane treningi
  • Możliwość ustawienia powiadomień z iPhone
  • Eksport danych do aplikacji Strava, Garmin, Komoot za pośrednictwem USB
  • Ekran LCD 2,6″ (3-stopniowe podświetlenie
  • W zestawie dwa uchwyty mocujące
  • Stopień wodoodporności IPX5
  • akumulator Li-poly 1200mAh ładowany przez USB.
  • Waga: 78g

 

Fot. Szymon Wołdziński

Dystrybucja: revolttech.pl