Prawdę mówiąc moje oczekiwania (głownie spowodowane lokalizacją) były trochę wyższe, ale mając na uwadze fakt, że targi były skierowane przede wszystkim na rynek brytyjski, to było naprawdę dobrze!
Duża powierzchnia, fajne miejscówki do testowania rowerów, słabe angielskie jedzenie i fajne towarzystwo. 4 dni targów w europejskiej stolicy będę miło wspominać.
Miałem też czas na kilka rundek między stoiskami… specjalnie dla Was – moja subiektywna foto relacja plus kilka słów komentarza. Rynek angielski to głównie szosa i taki temat dominuje poniżej.
London Cycle Show
London Cycle Show, zaraz po Euro Bike i zimowych targach w Warszawie, to czołowa impreza tego typu na starym kontynencie - a październik to ostatni moment na prezentowanie nowości na sezon 2010, choć jak się później okazało wszystkie nowości widziałem już na Euro Bike.
Na pierwszy rzut „mid range” z kolekcji Bianchi… w pierwszej chwili pomyślałem, że to górna półka... duży plus dla Makaronów, że nawet rowery niższe rangą robią takie wrażenie... trochę Deore w miksie z SLX, RS Tora i… karbonowa rama! I to wszystko za 6500 PLN!
Karbonowa rodzina Eastona z serii EC90 - korby 660g (z suportem) za około 2100 PLN i koła od niskich po deep section na każde warunki.
Włoska robota – BASSO Diamante. Piękna rama ważąca 900g w rozmiarze L, Campa SuperRecord i komponenty MicroTech. Wszystko idealnie spasowane. Cena ponad 20 000 PLN…
CUBE do perfekcji opanował kolorystyczne „ubieranie” sprzętu, nawet Syntace czy Magura robią wersje specjalnie pod ich kolekcje.
Za jedyne 395 funtów można mieć takie cacka. W Londynie wielką popularnością cieszą się takie sprzęty - ciężkie, toporne, nie skręcają, nie hamują… ale ten look! :)
Temat każdemu znany i od kilku sezonów nie zmieniany. Mayo jeździł, Absalon jeździ i wielu innych chętnych się znajdzie.
Duńska Principia wychodzi naprzeciw masie londyńskich „fixowców”. Minimalistyczny Evolution na ostrym kole. Pokłony dla kurierów na ostrym, którzy poruszają się w centrum Londynu…
Każdy Włoch ma w kolekcji retro bike’a na ostrym kole. Dla mnie bomba! Do tego sprzętu konieczne jest posiadanie retro stroju – wełniany trykot, przykrótkie spodenki z irchą oraz ręcznie robione buty (niestety nie pamiętam producenta).
Dla fanów XC - rower Paulissena – trochę XX, Mavic SLR i FSA. Cannondale również przeżywa kryzys, co ewidentnie objawia się nędznymi naklejkami na ramie rodem z Tesco!
Nowa rama Treka na 2010 – 2999 GBP…
Zgrupowania zimowe w ciepłych krajach tak samo jak pękające ramy podczas lotu są na porządku dziennym. BikeBox za 399 funtów przybywa z pomocą. Lekkie, „poręczne” i pod łóżko się zmieści :)
Nie można zaprzeczyć, że Niemcy bardzo wyrobili się w produkcji rowerów w ostatniej dekadzie. Nowy full Focusa do XC jest tego najlepszym przykładem.
A teraz… mój przyszły zakup! Najnowszy Battaglin C13 prosto z małej fabryczki na północy Włoch. Najnowsza technologia, BB30, masa ramy poniżej 950g i barwy narodowe! Poczekam na przecenę... model na SuperRecordzie za „jedyne” 4400 GBP...
Sprzęt „Huszofta” – tegorocznego zdobywcy zielonej koszulki z TdF.
Rodzina Ultimate z kolekcji Mavic. Każdy model sam garnie się do jazdy. Na pierwszy rzut widać duży postęp w stosunku do 2009, szczególnie w SLR. Natomiast R-SYS Ultimate waży NIC! A z definicji NIC to pół litra na dwóch :)
Na koniec odrobina prywaty… :) i jedyny polski akcent na tych targach.