Sezon, sezon i po sezonie!

Podsumowanie sezonu maratonów MTB 2012

Drukuj

Lada moment zaczniemy układać kalendarze startowe na przyszły sezon. Organizatorzy już ogłaszają terminy i miejsca imprez na 2013 rok. Jakie wnioski przychodzą na myśl po zakończeniu obecnego sezonu?

Koniec wojenki?
Jak myślicie, czy ktoś jeszcze żyje odwiecznymi animozjami i jest gotowy walczyć o to, które imprezy są lepsze? Golonki, czy Grabka, Zamany czy Wajsa, a może Langa? I czy rzeczywiście występują pomiędzy nimi diametralne róźnice? Ok, przyznać trzeba od razu, że jedna, za to istotna, owszem, nadal jest odczuwalna i dotyczy poziomu trudności tras, ale pozostałe? Nie da się ukryć, że mamy nieodparte wrażenie, że poziom organizacyjny został posunięt w górę dziś tak daleko, że jest wysoki u wszystkich dużych organizatorów i poza szczegółami, dotyczących detali, w zasadzie się nie różni. Wcześniejsze zapisy on-line, połączone z obniżającymi koszty pakietami startowymi, wysyłanie numerów zainteresowanym pocztą, opcje sprawdzania lista startowych, map, a potem wyników, to dziś „oczywista oczywistość”.
 


Prawie każdy zaś z cykli obrósł przy tym na tyle... w piórka, że w zasadzie stał się instytucją samą w sobie. Wystarczy zajrzeć na strony imprez - to prawdziwe rozbudowane, samodzielne byty, nie istniejące tylko w trakcie maratonów, ale także poza nimi. Strony de facto z tablic ogłoszeń stały się prawdziwymi portalami, wokół których wyrosły prawdziwe, żywe społeczności.

Jeśli ktoś nigdy jeszcze nie startował w maratonach, i dopiero zaczyna, albo też po prostu szuka informacji na ich temat, polecamy odwiedziny na tych stronach - warto, mają klimat i są po prostu prawdziwą kopalnią informacji.

Poziom tras
Dla każdego coś miłego - to chyba najlepsze określenie poziomu i zróżnicowania tras wszystkim imprez ogółem. Nikt, ale to absolutnie nikt, nie będzie rozczarowany, bo wybierać można od rund bardzo łatwych, po ekstremalnie trudne, a środek pomiędzy tymi skrajnościami jest przepastny. To fascynujące, jak bardzo organizatorzy mimo wszystko ciągle starają się, by trasy poprawiać. Nawet jeśli pokusa pozostawiania ich bez zmian jest tak bardzo kusząca. Ze względów organizacyjnych - wszystko wiadomo, co i jak, gdzie ustawić bufety i ratowników, jak dojechać i ogrodzić, a gdzie strażacy mogą w głupi sposób puścić samochody - te same trasy to przecież tylko wygoda.

 

 


Pozostawianie identycznych tras jest również łatwiejsze ze względów sportowych. Identyczna droga przejazdu pozwala porównywać zawodnikom wyniki, zarówno zawodowcom walczącym o podium, jak i mających ambicję na poprawę własnego czasu o kilka minut amatorom.

 

 


A jednak druga strona powtórek to... nuda, szczególnie groźna dla tych, którzy startują od kilku sezonów. Dlatego też doceniamy wszelkie wysiłki zmierzające do tego, by tej nudzie zapobiec. Czy to polegające na wyznaczaniu zupełnie nowych tras, czy też poprawianiu starych. Doskonałym przykładem w tym pierwszym może być Karpacz MTB Marathon, jak i wrocławski Bike Maraton. W przypadku pierwszym trasa doczekała się miana.... horroru, była tak trudna i epicka, a po pierwszej edycji na nowej rundzie natychmiast wskoczyła do grona klasyków. W drugim zaś z płaskiej okolicy wyciśnięto tyle, że więcej już się chyba nie da. Odwiedziła wszystkie okoliczne atrakcje, tworząc po drodze kilka nowych.

Puchar... medialny
Pytanie o poziom sportowy wiąże się bezpośrednio z akapitem poprzednim, a wspominającym o trudności tras. Tak się składa, że najmocniej nagłośnione medialnie maratony w Polsce zdecydowanie nie należą do imprez najtrudniejszych. Co więcej, puchar Polski w maratonach MTB, bo o nim to mowa, rozgrywany był na trasach generalnie łatwych. Czy to powód, by w pucharze nie startować?

 

 

 

 


Z punktu widzenia sponsorów, szczególnie tych dużych, ważniejsze jest to, że o imprezach się mówi, niż to, że trasy są trudne czy też nie. Tu puchar Polski wygrywa - obecności w telewizji ogólnopolskiej nic nie przebije. Pytanie o poziom sportowy jest przy tym trochę... obok. Dlatego też, narzekając na fakt, że puchar znów był za łatwy, podobnie jak mistrzostwa Polski, należy docenić to, co imprezy dla samego sportu robią w ogóle, popularyzując go wśród szerszej publiczności. Jak to się dzieje, że Darek Batek, który zdobył podwójną maratonową koronę Polski, dalej pozostaje kolarzem stosunkowo nieznanym? To już zupełnie inna sprawa, jedni są bardziej medialni - inni nie. Batkowi przyznać trzeba, że z założony na ten sezon plan zrealizował w 100%, przynajmniej pod względem maratonów. Skoro nie udało mu się zakwalifikować w XC do Londynu, wygrał wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Ci z zawodników rywali, którzy narzekali na poziom trudności tras pucharu startowali przecież na tych samych trasach co Batek. Należało z nim wygrać.

Nie zmienia to faktu, że trasa mistrzostw Polski w Dąbrowy Górniczej mogłaby być lepsza. Szkoda, że tego typu impreza, z MTB w nazwie, nie rozgrywana jest w górach. Znaleźlibyśmy parę miast w Polsce, które leżą w górach. Byliby i kibice i trasa. To taka mała sugestia na przyszłość.

 

 


Poziom sportowy
Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś skoncentrował się na pucharze Polski, nie musiał rezygnować z ambicji sportowych! Tu zarówno poziom startujących, jak i tras stale rośnie. Trudno co prawda porównać go z poziomem prezentowanym przez inne nacje, bo na arenie międzynarodowej ciągle w maratonach nie możemy się doczekać specjalnych sukcesów, tym niemniej walka w niemal każdej klasyfikacji była bardzo zażarta.

 

 

 

 


Każdy mógł się ścigać w godzie z własnymi preferencjami, jak i ambicjami. Od wyścigów płaskich i szybkich - Skandia, Mazovia i Poland Bike - poprzez urozmaicone, jak Bike Maraton, po ten o zdecydowanie najbardziej górskim charakterze, czyli MTB Marathon. W czubie zrobiło się gęściej, pojawiają się nowe nazwiska. O tym, że kolarstwo maratonowe nam się prefesjonalizuje, można się przekonać choćby po tym, jak wiele... postów na fanpejdżach zawodników dotyczy poza sezonem (!) przygotowań do kolejnego. Od bikefittingu po biegówki, od sauny po obozy treningowe. W lutym tego roku można było wręcz odnieść wrażenie, że na zgrupowania do ciepłych krajów wyjechali chyba wszyscy.

Co dalej?
W jakim kierunku będą zmierzać maratony MTB? Sądząc ze statystyk, udostępnianych przez organizatorów, teoretycznie najbardziej licznie uczęszczaną imprezą była... łatwa Mazovia, gdzie odnotowano około 15 000 tzw. osobostartów. Na tej podstawie sądzić można, że to usytuowanie w pobliżu dużych ośrodków miejskich i generalnie proponowanie tras, które nie będą straszyły, jest receptą na sukces - na pewno komercyjny.

 

 

 

 


Z drugiej zaś strony najszerszym echem w tym sezonie odbiły się imprezy najtrudniejsze, taki jak wspomniany Karpacz (czy też inne z cyklu MTB Marathon). Wygląda więc na to, że najwiekszy sukces odnoszą... dwie sprzeczne tendencje. „Rynek” maratonowy polaryzuje się o tyle coraz bardziej, że w siłę rosną imprezy o zupełnie różnych charakterach. Paradoks? Niekoniecznie, raczej możliwość wyboru. Po raz kolejny należy się tylko cieszyć, że taki - i to coraz bogatszy - wybór istnieje. Warto też odnotować fakt, że rosną w siłę także cykle regionalne. Cyklokarpaty, Maratony Kresowe, czy MTB Electric - można podać kilka przykładów serii mniejszych, a niezłych. Było też parę wpadek wśród mniejszych organizatorów, ale je pomińmy milczeniem.

Ciekawostka - rekord frekwencji w pojedynczej imprezie z ubiegłego sezonu nie został pobity. Nadal czekamy na pobicie „magicznej” liczby 2000 startujących.

Kolejny sezon?
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią o tym, że kolejny sezon maratonowy będzie jeszcze lepszy. Jak dotąd, choć od kilku lat mówiło się o kryzysie, pogłoski nie miały żadnego wpływu na frekewencję w zawodach, a uczestnicy z radością wydwali swoje ciężko zarobione pieniądze, bo widzieli w tym sens.

Nic nie wskazuje na to, że duch w narodzie nagle zginie. Przewidujemy, że być może wspomniany rekord nie padnie, ale z dość prostego powodu - samych imprez jest coraz więcej. Następuje efekt rozporszenia, ludzie ścigają się w wielu miejscach w całej Polsce. Co więcej, powszechna moda na ruszanie się zapewne sprawi, że i nowe, rosnące w siłę dyscypliny jak enduro czy triatlon nie powinny odciągać fanów od maratonów MTB.

 

 

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj