Czesław Lang ponownie zapewnił wszystkim potężną dawkę adrenaliny organizując Jelenia Góra MTB Sprint. Miasto Mai Włoszczowskiej, która tego wieczoru wcieliła się w rolę komentatora, tętniło kolarskim życiem.
Niezwykle widowiskowa formuła XCE ponownie spełniła swoją rolę, czyli zgromadziła tłumy kibiców, a ci, którzy nie mogli znaleźć się na jeleniogórskim rynku, mogli śledzić rywalizację na żywo w TVP Sport.
Wszystko rozpoczęło się od eliminacji, czyli przejazdu na czas jednej rundy. Kostka brukowa, ostre zakręty, skok ze schodów, przejazd przez miejski ratusz, to wszystko czekało na startujących zawodników. Z najlepszym czasem wśród kobiet, do fazy eliminacyjnej dostała się Katarzyna Solus-Miśkowicz z MKS Cyclo Korona Kielce. U mężczyzn najlepszy czas okrążenia wykręcił Marek Konwa.
Fazą eliminacji, dwóch najlepszych zawodników z każdego biegu przechodziło dalej, a pozostała dwójka odpadała z rywalizacji. Od półfinałów zaczęły rywalizację kobiety, a do finału awans uzyskały: Aleksandra Dawidowicz oraz Anna Szafraniec obie CCC Polkowice, Francuzka Cecile Ravanel z GT Skoda Chamonix i Holenderka Laura Turpijn z MPL Specialized.
Tego dnia rządziły „pomarańczowe” dziewczyny z CCC. Dawidowicz wystrzeliła ze startu jak z procy i nie oddała prowadzenia aż do mety, a Szafraniec przyjechała na drugim miejscu. - Każde zwycięstwo cieszy. Sprinty są coraz ważniejszą częścią kolarstwa górskiego. Trasa i organizacja były perfekcyjne - powiedziała nasz olimpijka, która w Londynie zajęła siódme miejsce.
Wśród mężczyzn w finale mieliśmy niezwykle ciekawą sytuację. Otóż Marek Konwa musiał się zmierzyć z trójką Czechów. Konwa, który reprezentował nas na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, nie pozostawił nikomu złudzeń. Niepokonany w całych zawodach, odniósł drugi rok z rzędu zwycięstwo, przy ogromnym aplauzie kibiców. - To dla mnie szczęśliwe miejsce. Choć moja jazda i wygrana wyglądały na łatwą, to musiałem dać z siebie wszystko - powiedział na mecie.
Wieczorne sprinty były przedsmakiem emocji, które czekają nas w niedzielę. Wyścig XC w formacie olimpijskim, z pewnością będzie równie ciekawy i dostarczy niezapomnianych wrażeń.
Niezwykle widowiskowa formuła XCE ponownie spełniła swoją rolę, czyli zgromadziła tłumy kibiców, a ci, którzy nie mogli znaleźć się na jeleniogórskim rynku, mogli śledzić rywalizację na żywo w TVP Sport.
Wszystko rozpoczęło się od eliminacji, czyli przejazdu na czas jednej rundy. Kostka brukowa, ostre zakręty, skok ze schodów, przejazd przez miejski ratusz, to wszystko czekało na startujących zawodników. Z najlepszym czasem wśród kobiet, do fazy eliminacyjnej dostała się Katarzyna Solus-Miśkowicz z MKS Cyclo Korona Kielce. U mężczyzn najlepszy czas okrążenia wykręcił Marek Konwa.
Fazą eliminacji, dwóch najlepszych zawodników z każdego biegu przechodziło dalej, a pozostała dwójka odpadała z rywalizacji. Od półfinałów zaczęły rywalizację kobiety, a do finału awans uzyskały: Aleksandra Dawidowicz oraz Anna Szafraniec obie CCC Polkowice, Francuzka Cecile Ravanel z GT Skoda Chamonix i Holenderka Laura Turpijn z MPL Specialized.
Tego dnia rządziły „pomarańczowe” dziewczyny z CCC. Dawidowicz wystrzeliła ze startu jak z procy i nie oddała prowadzenia aż do mety, a Szafraniec przyjechała na drugim miejscu. - Każde zwycięstwo cieszy. Sprinty są coraz ważniejszą częścią kolarstwa górskiego. Trasa i organizacja były perfekcyjne - powiedziała nasz olimpijka, która w Londynie zajęła siódme miejsce.
Wśród mężczyzn w finale mieliśmy niezwykle ciekawą sytuację. Otóż Marek Konwa musiał się zmierzyć z trójką Czechów. Konwa, który reprezentował nas na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, nie pozostawił nikomu złudzeń. Niepokonany w całych zawodach, odniósł drugi rok z rzędu zwycięstwo, przy ogromnym aplauzie kibiców. - To dla mnie szczęśliwe miejsce. Choć moja jazda i wygrana wyglądały na łatwą, to musiałem dać z siebie wszystko - powiedział na mecie.
Wieczorne sprinty były przedsmakiem emocji, które czekają nas w niedzielę. Wyścig XC w formacie olimpijskim, z pewnością będzie równie ciekawy i dostarczy niezapomnianych wrażeń.