Dużymi krokami zbliża się start sezonu 2009. Za dziesięć dni startuje Pro Tour. Jednak przed rzuceniem się w wir nowych wydarzeń warto podsumować sezon olimpijski, który stał pod znakiem dominacji Hiszpanów, lecz zakończył się triumfem Włochów.
1.
Alberto Contador
– Mimo młodego wieku, ledwie 26-letni Hiszpan zdołał już dołączyć do grona kolarskich legend. Jako dziewiąty kolarz w historii wygrał dwa Wielkie Toury w jednym sezonie. Dzięki wymuszonej absencji w Tour de France (nie zaproszenie Astany przez ASO) stanął na starcie Giro d’Italia i wygrał ten wyścig mimo braku specjalnych przygotowań. We wrześniu zwyciężył w rodzimej Vuelta a Espana dzięki sukcesom etapowym w górach Asturii. Tym samym w ciągu ledwie czternastu miesięcy od zwycięstwa w Tour de France 2007 wygrał on wszystkie trzy wyścigi wieloetapowe. Przed nim dokonali tego tylko najwięksi mistrzowie tzn. Jacques Anquetil, Felice Gimondi, Eddy Merckx i Bernard Hinault.2.
Alejandro Valverde
– Niewątpliwie najbardziej wszechstronny kolarz we współczesnym peletonie. Bardzo dobrze radzi sobie w górach jak i na czas. Przy tym jest bardzo szybki, wręcz nie do zatrzymania na finiszach pod górę jak w Plumelec podczas Touru. Niemniej ów nadmiar talentu nie pozwala mu się skoncentrować na wyścigach najlepiej pasujących do jego możliwości. W kwietniu wygrał Liege – Bastogne – Liege (już po raz drugi), w czerwcu Dauphine Libere, zaś w sierpniu Clasica San Sebastian Potrafi jeździć na wysokim poziomie niemal przez cały sezon, lecz bywa nierówny. Podczas Touru „zawalił” czasówki, zaś podczas Vuelty zgubił się na ledwie pagórkowatym etapie. Dlatego też zajął ledwie dziewiąte i piąte miejsce w wyścigach o wygraniu których wciąż marzy.3.
Fabian Cancellara
– “Herkules” już w marcu był królował na drogach Italii. Zaczął od zwycięstwa w Monte Paschi Eroica na białych szutrach regionu Chianti, które pamiętają czasy gladiatorów. Tydzień później nie dał się zgubić w Apeninach i dzięki zwycięstwu w czasówce wygrał Tirreno – Adriatico. Swoją wielce udaną kampanię włoską podsumował zwycięskim atakiem na dwa kilometry przed metą Mediolan – San Remo. Świetnie pojechał w Paryż – Roubaix, lecz tym razem uległ szybkości Toma Boonena. Podczas Touru sprawdzał się bardziej w roli „gregario” niż króla samotnej walki z czasem. Niemniej już dwa tygodnie później rządził na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Jako jedyny kolarz szosowy zdobył tam dwa medale: brązowy w wyścigu i złoty w jeździe na czas.4.
Davide Rebellin
– Mimo 37 lat na karku wciąż zadziwia swą żywotnością i regularnością. Od kilkunastu lat dostrzec go można w pierwszym szeregach peletonu od lutego po październik. Krótsze etapówki i górzyste klasyki to jego żywioł. Choć nigdy już pewnie nie wzleci na poziom z kwietnia 2004 roku kiedy to wygrał trzy klasyki w ciągu tygodnia. W minionym roku wygrał Paryż – Nicea i zdobył srebro w wyścigu olimpijskim. Poza tym był drugi w Liege – Bastogne – Liege, trzeci w Clasica San Sebastian oraz czwarty w Mediolan – San Remo, Amstel Gold Race i przede wszystkim w Mistrzostwach Świata, na których był bliski skompletowania wyłącznie włoskiego składu podium wyścigu w Varese.5.
Cadel Evans
– Drugi rok z rzędu do upragnionego zwycięstwa w Tour de France zabrakło mu niespełna minuty. Kto wie czy nie przegapił tym samym najlepszej ku temu okazji. Sezon 2008 Australijczyk zaczął z wielkim wigorem jakby chciał zaprzeczyć krytykom, którzy wytykali mu pasywny styl jazdy. Wygrał w lutym i marcu etapy: Ruta del Sol, Paryż – Nicea i Settimana Coppi e Bartali oraz klasyfikację generalną ostatniego z tych wyścigów. Później powrócił jednak do swej tradycyjnej roli. Drugi w Vuelta al. Pais Vasco (za Contadorem), Fleche Wallonne (za Kimem Kirchenem) i Dauphine Libere (za Valverde). Gdy przyszła pora wielkiej próby przez pięć dni był liderem „Wielkiej Pętli”, lecz ostatecznie uległ koalicji zawodników Team CSC.6.
Damiano Cunego
– „Mały Książe” to kolejny wszechstronny zawodnik, który śni o zwycięstwach w Wielkich Tourach, choć z dużą łatwością wygrywa klasyki. Jako niespełna 23-latek triumfował w Giro d’Italia, lecz w kolejnych latach był daleki od powtórzenia tego sukcesu. W tegorocznym Tour de France jechał słabo, a po groźnym upadku wrócił do domu dosłownie „na tarczy”. Swą klasę pokazał wygrywając Amstel Gold Race i co ważniejsze już po raz trzeci Giro di Lombardia. Pomiędzy tymi sukcesami był też trzeci we Fleche Wallonne. Przede wszystkim jednak sięgnął po srebro Mistrzostw Świata, podczas których ubiegł go tylko kolega z reprezentacji i drużyny Lampre Alessandro Ballan.7.
Carlos Sastre
– Przez lata pracowicie piął się w hierarchii zawodowej. W tym roku postawił wszystko na zwycięstwo w Tour de France. Dwa lata temu jako jeden z niewielu pośród współczesnych przejechał w jednym sezonie trzy wieloetapówki. Tym razem przez połowę roku był niemal niewidoczny. Pierwsze dwa tygodnie Touru przejechał w cieniu braci Schlecków by przystąpić do ataku w ostatnim możliwym momencie tj. u podnóża L’Alpe d’Huez. Wygrał ten królewski etap oraz cały wyścig i były to jego jedyne zwycięstwa w całym roku. Dwa miesiące później zajął jeszcze trzecie miejsce w Vuelcie podczas, której nie był w stanie znaleźć sposobu na wszechmocny duet z Astany.8.
Levi Leipheimer
– Rozpoczął sezon od kolejnego zwycięstwa w Tour of California. Podczas Giro pracował na Contadora i nie liczył się w „generalce”. W Dauphine Libere był trzeci, lecz na wstępie wygrał prolog. Będąc pozbawionym możliwości startu w Tourze szczyt formy przygotował na sierpień i wrzesień. Potwierdził swój status jednego z najlepszych czasówców zajmując trzecie miejsce w Pekinie i czwarte w Varese. Przede wszystkim jednak zajął drugie miejsce w Vuelta a Espana. Co ciekawe wygrał obie czasówki z łącznym zyskiem 1:20 nad Contadorem. Dokładnie tyle samo stracił do Hiszpana na etapach górskich. Przegrał wyścig o 46 sekund za sprawą bonifikat.9.
Alessandro Ballan
– Człowiek z gorącej Italii, który pokochał brukowane i pagórkowate trasy na wietrznej i deszczowej Północy. Podczas klasyków z pierwszej połowy kwietnia musiał tym razem uznać wyższość Belgów: Stijna Devoldera i Boonena. We Flandrii był czwarty, zaś w Roubaix trzeci. Drugie miejsce zajął w sierpniowym semi-klasyku GP Ouest France w Plouay. Na swój pierwszy sukces czekał do września kiedy to niespodziewanie zwyciężył na górskim etapie Vuelty z metą w Andorze. Trzy tygodnie później wprawił swych rodaków w prawdziwą ekstazę gdy po długim finiszu na ulicach Varese sięgnął po tęczową koszulkę mistrza świata.10.
Samuel Sanchez
– Znakomity i nieco szalony zjazdowiec jest czwartym Hiszpanem na naszej ekskluzywnej liście bohaterów minionego roku. Mimo gorzkiej klęski w Varese to do zawodników z Iberii należał sezon 2008. Wygrali trzy Wielkie Toury, najtrudniejszy z klasycznych monumentów oraz wyścig olimpijski. Ten ostatni właśnie za sprawą kolarza Euskaltel, którzy na trudnym finiszu w Badaling pokonał m.in. Rebellina i Cancellarę. Podczas Igrzysk był też szósty w jeździe indywidualnej na czas, zaś kilka tygodni wcześniej zajął siódme miejsce w Tour de France.Pełen zestaw największych bohaterów roku olimpijskiego zobaczymy w akcji podczas sezonu 2009. Czy nadal będą rządzić w światowym peletonie? Niekoniecznie, gdyż nawet Contador w związku z powrotem Lance’a Armstronga nie może być pewien swej pozycji w Astanie! Wraca Ivan Basso pragnący wygrać Giro bez niedomówień. Żądzą rewanżu za niepowodzenia roku 2008 pałają m.in. Tom Boonen, Danilo Di Luca czy Alessandro Petacchi. Choćby z tych tylko powodów czeka nas sezon jeszcze ciekawszy niż ten miniony.
Foto: www.astana-cyclingteam.com, www.uciprotour.com