Tour de Pologne z perspektywy.

Drukuj

<a href="javascript:Fotka('ppg_fotki/foto_big/8_11261_06_10_07.jpg','','');"><img hspace="5" vspace="5" align="left" src="https://bikeworld.pl/ppg_fotki/foto_small/8_11261_06_10_07s.jpg" alt="" /></a>Było minęło? O nie! Tak o 64. Tour de Pologne powiedzieć nie można. Po raz kolejny dostaliśmy solidne, sportowe widowisko, które tym razem zakończyło się niespodziewanym finałem. Ostatnim, przed zaplanowanym odpoczynkiem od Orlinka, zwycięzcą w Karpaczu został niespodziewanie Johan van Summeren. Polacy? Niestety, nie istnieli

Było – minęło? O nie! Tak o 64. Tour de Pologne powiedzieć nie można. Po raz kolejny dostaliśmy solidne, sportowe widowisko, które tym razem zakończyło się niespodziewanym finałem. Ostatnim, przed zaplanowanym odpoczynkiem od Orlinka, zwycięzcą w Karpaczu został niespodziewanie Johan van Summeren. Polacy? Niestety, nie istnieli.

Wietrzny klasyk

Elementem, który nie raz i nie dwa wpływał na losy naszego narodowego wyścigu była pogoda. Wrzesień w Polsce bywa kapryśny nie tylko w górach, ale i na Pomorzu czy Mazowszu. Tym razem obyło się bez ekscesów ze strony matki natury. Nie zmienia to faktu, że warunki, jakie panowały podczas tegorocznego TdP odegrały pewną rolę. Mieliśmy do czynienia z klasycznym ściganiem w wydaniu północnoeuropejskim. Wiejący boczny wiatr, choć ostatecznie nie rozerwał peletonu, dał okazję do ataku obeznanym z rantami kolarzom. W połączeniu z kilkoma, dobrze zachowanymi na Dolnym Śląsku odcinkami bruku sprawił, że etap piąty z metą w Świdnicy był jednym z najciekawszych w ostatnich latach. Zdecydowana akcja drużyny CSC mogła pokrzyżować plany włoskim faworytom i tylko determinacja pomocników Ballana i di Luca’i doprowadziła do połączenia całej grupy. Warto przypomnieć, że kilka lat temu kolarze CSC właśnie po takiej akcji na płaskim, pozornie łatwym etapie, rozstrzygnęli na swoją korzyść wyścig Paryż – Nicea, zawczasu eliminując z grona faworytów potencjalnych liderów. Tym razem emocji było sporo, a co najważniejsze, przełamany został pewien schemat, który towarzyszył pierwszym etapom 64. Tour de Pologne. Jak się później okazało, Włosi zostali przez ludzi północy zaskoczeni po raz kolejny. Danilo di Luca nie był w stanie dogonić dzielnego Belga, Johana van Summerena (przeczytaj WYWIAD ze zwycięzcą wyścigu), który uciekł wszystkim na rundach w Karpaczu.


Karkonoski pagórek
O tym, czy w Polsce są góry, które mogą podzielić zawodowy peleton przekonamy się za rok. Przed awansem do grona wyścigów UCI Pro Tour, Orlinek, na którym rokrocznie kończył się TdP, jawił się jako niebotyczne wzniesienie, niczym kolarski Olimp wznoszące się ku chmurom. Niestety, najlepsi zawodowcy zweryfikowali nasze pojmowanie etapów górskich. Podjazd – kat, choć ciągle wymagający stał się tym, czym jest faktycznie: pagórkiem, z którym bez problemu radzą sobie współcześni specjaliści wyścigów jednodniowych. Czy to źle? Absolutnie nie! Kolarze walczący w wielkich tourach już dawno temu przestali się przejmować tygodniowymi etapówkami nie licząc tych, które mogą ich bezpośrednio przygotować do startu w Tour de France. Dzięki temu wyścigi takie jak Paryż – Nicea, Dookoła Kraju Basków czy też nasz Tour de Pologne, stały się polem popisu właśnie kolarzy klasycznych. Stąd też zredukowanie ilości podjazdów na Orlinek wpłynęło raczej pozytywnie na charakterystykę wyścigu a przynajmniej na jego „krajoznawczą” atrakcyjność. Jak się zresztą okazało, wietrzny etap do Świdnicy przyniósł równie wiele emocji, co quasi-górski odcinek do Jeleniej Góry, gdzie pokonywany na 30km przed metą podjazd w Karpaczu nie zrobił na nikim wrażenia. Nie mówię oczywiście, że Orlinek to bułka z masłem, jednak dla zawodowców kilkaset metrów o nastromieniu 10% to zdecydowanie za mało, by dokonać selekcji w peletonie. Stąd też pomysł van Summerena na wcześniejszy atak był bardzo dobry – nie mogąc liczyć na skuteczny finisz z grupy odjechał wcześniej i szybcy di Luca czy Ballan nie byli dla niego groźni.


Pojedynki sprinterów
Pięć z sześciu dni, podczas których kolarze rywalizowali o cenne sekundy (dla przypomnienia etap pierwszy, czyli pokazowa jazda drużynowa na czas z powodu trudnych warunków został słusznie zneutralizowany) zakończyło się finiszem z dużej grupy. Mogliśmy oglądać różne wersje kolarskiego sprintu: od klasycznego rozprowadzenia a’la Milram po próbę ataku na kilometr przed metą. Ekipy mające w swoich szeregach kolarzy szybkich absolutnie dominowały, kontrolując samobójcze ucieczki polskich harcowników. Dla jakości sportowego widowiska ważne było jednak co innego: pięć płaskich etapów miało pięciu różnych zwycięzców z czterech różnych drużyn. Swoich przedstawicieli na podium umieszczały kolejno ekipy: Rabobank (Graeme Brown), Gerolsteiner (David Kopp), Lampre (Danilo Napolitano), Liquigas (Murillo Fischer i Filippo Pozzato). Na wyróżnienie zasłużył również Joaquin Rojas (Caisse d’Epargne), który polował na etapowy triumf. Hiszpan najbliżej był w Jeleniej Górze, jednak ani razu nie udało mu się wygrać. W przeciwieństwie do klasycznych sprinterów, dobrze poradził sobie z Orlikiem (finiszował w grupie z Julichem, Voigtem czy Weeningiem), dzięki czemu zwyciężył w klasyfikacji punktowej.


Polacy? Jacy Polacy?
Bohaterem mediów był Łukasz Bodnar. Reprezentant grupy Uniqa Action zwyciężył w klasyfikacji kolarzy „Aktywnych”, czyli tych, którzy zbierają punkty na premiach lotnych. Polak po trzech akcjach, które najprościej określić mianem samobójczych, zapewnił sobie zwycięstwo i czerwoną koszulkę już przed ostatnim etapem. Jedyne, co mu pozostało, to ukończyć wyścig, co zresztą uczynił, walcząc do końca o zmieszczenie się w limicie czasu. Pozostali reprezentanci naszego kraju? Oficjalnie największego faworyta z grona biało-czerwonych, podobnie jak jego kolegów z drużyny, zmogły kłopoty żołądkowe. Zdarza, zdarzało i będzie się to zdarzać najlepszym, jak ma się to wszystko do informacji o kłopotach finansowych jedynej polskiej ekipy z licencją Pro – Continental, wiedzą tylko sami zainteresowani. Dość powiedzieć, że zawody ukończyło tylko dwóch kolarzy Uniqa – Action: Bodnar właśnie i Bartosz Huzarski, który nie załapał się do kluczowego odjazdu i tym razem nie dał rady powalczyć o wygranie klasyfikacji górskiej. A propos Bodnara. Młodszy z braci, Maciej, który od Tour de Pologne reprezentuje barwy grupy Liquigas, choć nie ukończył wyścigu, spisał się bardzo dobrze. Jego drużyna w końcówkach etapów mocno pilnowała swojego lidera, Danilo di Luca’i, aby temu nie przydarzyło się nic złego. Bodnar miał w tę pracę spory wkład, będąc jednym z głównych motorów napędowych peletonu na ostatnich kilometrach. Próbował się pokazać także Tomasz Marczyński (Ceramica Flaminia), który na ostatnim etapie szukał szansy we wczesnym odjeździe. Nie udało się, trudno, ale przynajmniej walczył a dobrą dyspozycję zaprezentował dwa tygodnie później podczas mistrzostw świata w Stuttgarcie.


Zmiany, zmiany, zmiany
Proszę państwa! Koniec z Orlinkiem! To pewne i kilkukrotnie potwierdzone przez Czesława Langa. Przejazd „ścianą wschodnią” z górskim finałem w południowej Małopolscy zapowiada się ciekawie. W moim subiektywnym odczuciu podhalańskie podjazdy są bardziej wymagające od sudeckich a Tatry w tle dadzą całości wspaniałą scenerię. Jeszcze lepiej wróżą długoterminowe plany związane z wydłużeniem wyścigu. Trasa marzenie? Z Olsztyna lub Gdańska przez Warszawę do Jeleniej Góry a później: Karpacz – Kłodzko – Szczyrk – Zakopane.
Jest jednak kwestia o wiele bardziej istotna. Tour de Pologne niezmiernie zyskał na awansie do cyklu UCI Pro Tour. W obliczu jeśli nie rozpadu, to przynajmniej głębokiej reformy tej serii wyścigów istniej obawa o pewną marginalizację naszego narodowego wyścigu. Trzeba więc będzie dołożyć wszelkich starań, by równolegle z najwyższymi ocenami przyznawanymi przez UCI, za wyścigiem szedł stosowny prestiż wśród zawodników, kierowników ekip, mediów i kibiców. Czego Tour de Pologne z całego serca życzę.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z TOUR DE POLOGNE 2007 GALERII BIKEFOTO.PL

 

Koniecznie zobacz:

Johan van Summeren - wywiad ze zwycięzcą Tour de Pologne.

Sprzęt w Tour de Pologne cz. 5

64. Tour de Pologne, etap 7. (Jelenia Góra – Karpacz 148km). Niespodziewany zwycięzca.

62. Tour de Pologne, etap 6. (Dzierżoniów – Jelenia Góra 181km). Pozzato o błysk szprychy.

64. Tour de Pologne, etap 5. (Września – Świdnica 255km). Atak wiatru i CSC.

64. Tour de Pologne, etap 4. (Chojnice - Poznań, 242km). Duże szczęście Napolitano.

64. Tour de Pologne, etap 3. (Ostróda – Gdańsk, 192km). Bodnar uciekał a wygrał Kopp.

64. Tour de Pologne, etap 2. (Płońsk – Olsztyn 202km).

62. Tour de Pologne, etap 1 (Warszawa, TTT 3km). Lampre wygrywa żółtą koszulkę.

64. Tour de Pologne (09-15.09.2007) – zapowiedź.

Marzio Bruseghin - wywiad przed Tour de Pologne.

Bartosz Huzarski - wywiad przed Tour de Pologne


FOTO: Arch. bikeWorld.pl

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj